Był to mój drugi dzień, od kiedy
zostałem wendigo. Tysiące myśli, obrazów, sytuacji. Od ich
nadmiaru zaczęła boleć mnie głowa do takiego stopnia, że nie
mogłem zasnąć. Przewróciłem się na bok na moim łóżku.
Bezskutecznie.
- Pora na bajkę, na dobranoc. -
Jęknąłem wstając z ciepłego i wołającego o pomstę do nieba
miejsca do spania. Ubrałem buty, spodnie, złapałem świece i
wyszedłem z pokoju. Grota przyprawiała nawet mnie o dreszcze, choć
dzień wcześniej straciłem bliskich oraz wybiłem wioskę. Może to
było powodem mojego braku snu? Teraz jednak czułem, że muszę się
wyspać. W przeciwnym razie ten staruch mnie wykończy psychicznie i
nerwowo. Wczoraj kazał mi siedzieć i medytować. Zupełnie jakby to
pomogło okiełznać ten zamrożony kłębek sierści. Ale, co ja tam
wiem?
Świeca dawała kiepskie światło,
ale było go na tyle żeby nie stracić wszystkich zębów, ani nie
obudzić mistrza. Rozejrzałem się dookoła: sterty książek na
jego biurku, jakieś wiadra, szmaty oraz zioła w tym pół mroku
przypominały istoty nie z tego świata. Coś poruszyło się w
mroku. Zdrętwiałem w obawie, że to jednak mistrz, ale na moje
szczęście okazało się, że to tylko szczur.
- Ja tu kiedyś padnę na zawał. -
Wyszeptałem łapiąc się za serce, które dostało takiego
zastrzyku adrenaliny, że aż bolało mnie w piersi. Mimo to, powoli
ruszyłem w kierunku biblioteki. Migoczący płomień tylko pobudzał
moją chorą wyobraźnię. W końcu dotarłem do celu. Stałem na
początku sterty zakurzonych i zapomnianych ksiąg, zwojów i tylko
bogowie wiedzieli czego jeszcze.
Powoli przeszukiwałem regały w
nadziei, na jakąś nudną lekturę. Jak się okazało, było to
cięższe niż myślałem. Choć jedna książka, usypiała i to
samym tytułem, wedle którego były tam spisane grzyby. - Grzyb
czyta o grzybach? - Zdziwiłem się, ale po chwili zdałem sobie
sprawę, z tego jak to brzmi. Uśmiechnąłem się tylko pod nosem i
wznowiłem poszukiwania. W końcu mój wzrok trafił na coś starego
i mocno poszczępionego. W tym blasku przypominało trupią rękę,
ale po bliższym zapoznaniu okazało się owiniętą w jakiś papirus
księgą. Okładka nie należała do nowych. Poszarpana, miejscami
miała dziury, druk tak słaby, że ledwo czytelny, żółte
stronice. Nie na co dzień widuje się tak stare księgi.
Zaciekawiony znaleziskiem zabrałem ją do swojego pokoju, a po
drodze znalazłem lampę oliwną.
Usiadłem na łóżku i zapaliłem
lampę. Dała o wiele więcej światła niż zwykła świeca, więc
teraz mogłem przeczytać tytuł. Autor się zatarł, a w świetle
ledwo odczytałem tytuł: „Księga Istot Umarłych”. Już
miałem gęsią skórkę, a po jej otworzeniu w powietrzu znalazły
się kłęby kurzu.
Obym nie musiał sprzątać, tej
biblioteki. - Jęknąłem na samą myśl. Może i były tu spore
zbiory, ale chyba by mi życia brakło na ogarnięcie tego
wszystkiego. Zacząłem czytać ze łzami od kurzu. Nie dość, że
szukałem czegoś nudnego, to trafiłem na coś co może kiedyś
uratuje mi kosmate dupsko.
Dotarłem do rozdziału piętnastego.
Obok były dwie ryciny. Nie każdy rozdział je posiadał.
Przedstawiały tą samą osobę, ale tak zmienioną, że nie miałem
pewności. Dwie wysokie postacie ukryte za maskami. Tylko to ich
łączyło. Pierwsza, była ukryta pod maską, w długim czarnym lub
brązowym płaszczu. Druga, również w masce, miała na sobie
fartuch przypominający te noszone przez rzeźnika. Tytuł rozdziału
brzmiał „Cienie i Starsze Dusze”.
„Cienie. To osoby które by
osiągnąć nieśmiertelność, są w stanie posunąć się do
najgorszych czynów. Porwania, kradzieże, molestowania, morderstwa.
Od najprostszych rzeczy po te coraz bardziej brutalniejsze. A każde
z nich, zostawia piętno na duszy Cienia. A wszystko to by zadowolić
swojego mistrza, który jest Starsza Duszą. Cieniem zostaje się
dopiero, gdy dusza zostanie całkowita „zniszczona”. Aż nie
pozostanie nic, tylko wola zabijania i służenie mistrzowi.
Przemiana Cienia w Starszą Duszę, jest jeszcze bardziej brutalna,
niż sama inicjacja. Wybranie dziesięciu osób o silnej energii
duchowej, a najlepiej złapanie jakiegoś demona”. Nie brzmiało
to przyjemnie, a po podpisach pod rycinami, Cieniem była osoba w
stroju rzeźnika. Zabijaj by żyć. Proste ale i brutalne prawo
natury. „Cienie zyskują nieśmiertelność, po utracie swojej
duszy”. To spowodowało, że zrobiło mi się słabo. Mogłem
opisać ich jednym słowem: marionetki.
„Starsza Dusza”. Spojrzałem
na sąsiednią rycinę. Już miałem złe przeczucia. „Tylko raz
się z nią spotkałem. I tylko dzięki szczęściu udało mi się
ujść z życiem. Białe oczy, pozbawione powiek, usta zaszyte. Choć
podobno są przypadki, gdzie nie miały warg tylko same nici. Skóra
jak u topielca, gdzie miejscami może odchodzić skóra. Mistrzowie
Cieni. Jeśli Starsze Dusze to mistrzowie, to Cienie można nazwać
akolitami. Cień staje się Starszą Duszą po złożeniu ofiary z
dziesięciu osób o silnej energii duchowej. Kuszą swoje ofiary
nieśmiertelnością, ale nigdy nie pokazują im ani twarzy ani
swojej skóry. Są silniejsi niż cienie i chyba tylko demony mogą
im dorównać w tym aspekcie. To one kierują Cieniami, a one służą
im przynosząc to coraz to nowsze ofiary dla ich chorych i krwawych
rytuałów. Ponoć, nie boją się składać w nich nawet dzieci czy
niemowląt. Co dziwniejsze, zdaje się, że tylko Starsze Dusze
zachowują albo odzyskują część swojej wolnej woli”.
Spojrzałem przed siebie w ciemność.
Nie brzmiało to aż tak optymistycznie. Marionetki? Utrata własnej
woli? Krwawe rytuały? Niby dla kogo? Mają jakiegoś boga? Zacząłem
czytać dalej.
„Cienie i Starsze dusze są
traktowani jako nieumarli. Niektórzy nazywają je, błędnie,
Szeptami. O ile Cienie mają kilka faz przejścia z człowieka w bez
dusza istotę, o tyle Starsze Dusze stają się silniejsze dzięki
rytuałom. Jednak obie istoty są wielce wrażliwe na ogień. Po
spaleniu nie pozostaje po nich nawet ślad”. -Trochę
traumatyczne. - Skomentowałem chłodno. Zauważyłem jakiś dopisek
na marginesie. „ Cienie i Starsze Dusze albo nie posiadają krwi
albo mają ją tak gęstą że przypomina gęstą maź”.
Obudziłem się. Siedziałem oparty o
drzewo. Ognisko na nowo grzało nasz obóz, choć Xian i Iris nadal
spały. Poranny przymrozek nadal trzymał, choć ja go nie
odczuwałem. Mimo to oddałem dziewczynom mój koc. Nadal nie mogłem
uwierzyć, że udało mi się wyczołgać z ich uścisku bez
budzenia. Wolałem nie mówić dziewczynom, o księdze, w której
czytałem o naszych wczorajszych przeciwnikach. Tak dla ich
bezpieczeństwa.
- Elias. - Wychrypiała Xian – Nie
tak mocno.
- Nie dam ci go. - Wymamrotała Iris
uderzając lekko sukkuba w ramię. A ja poczułem ciepło, którego
źródłem nie było ognisko.
[Ktoś chciał opis Cieni i Starszych Dusz. Mam nadzieję, że będzie zadowolony, a raczej będziecie zadowolone, z tego co wymyśliłem wczoraj. Sama notatka też by się już wczoraj pojawiła, ale zabrali mi internety :( Więc notoaka idzie dzisiaj jako "kawałek kortu" ;) ]
Elias
Zombbiszon
3 komentarze:
[Ja, ja, to ja chciałam!
Ładne, przyjemne bajki na dobranoc, nie ma co. Koszmary murowane, jak nic. Tekst o grzybach niezły, a zakończenia się w ogóle nie spodziewałam.
Nawiasem, miałbyś coś przeciwko, gdyby Cienie i Starsze Dusze dodać do bestiariusza?]
[Szept chciała, ja dostałam dzięki niej, bo bardzo fajnie się czytało :) I co, znowu muszę pochwalić, bo przecież jest co chwalić tylko brakuje słów człowiekowi :D]
Jaram się, bo lubię prequele wszelkiej maści i lubię mroczne smaczki, a tu było i jedno, i drugie. <3
Kiedy nazywasz wendigo zamrożonym kłębkiem sierści, gdzieś na świecie Aedówka umiera na hiperglikemię.
"Zacząłem czytać ze łzami od kurzu." - bo ja lubię szczegóły i pamiętanie o takich drobiazgach mnie cieszy. :D
Wkradło się trochę wolno żyjących przecinków, oprócz tego pisze się "postrzępiony" i "bardziej brutalne" (nie trzeba dwa razy stopniować przymiotnika). Tak, odezwała się mroczna strona mnie z czasów, gdy robiłam korektę do szkolnej gazetki. *trauma* Ale to nie złośliwie, w dobrej wierze.
Cienie i Starsze Dusze do bestiariusza! *robi transparent na manifę*
Prześlij komentarz