Przewodnik

Linki-obrazki

Misje
I. Więzi przyjaźni
Spotykasz po latach kogoś, kto dawniej był ci bliski. Wplątuje cię on w jakąś historię, która nie dość, że z czasem się komplikuje, to w dodatku budzi w tobie wątpliwości co do intencji przyjaciela.

II. Linia frontu
Kerończy natarli na Prowincję Demarską. Oblegany jest sam Demar. Jedni ludzie stają do walki, inni uciekają ze spalonej ziemi. Napastnicy, obrońcy i cywile. Po której stronie staniesz?

Opcjonalnie: Udział w buncie niewolników w Wirginii bądź inne miejsca walk.

III. Rekonwalescencja
W nie najlepszej kondycji trafiasz do wioski lub klasztoru. Wydaje ci się, że trafiłeś w dobre ręce i że wkrótce będziesz mógł opuścić to miejsce. Okazuje się jednak, że z pozoru życzliwi i uprzejmi ludzie skrywają przed tobą jakąś tajemnicę.

IV. Zabij bestię
Coś napada, nęka mieszkańców. Zawierasz umowę z wójtem - dostarczysz głowę bestii za określoną cenę. Okazuje się jednak, że stworzenie nie działa bez powodu - jest w jakiś sposób prowokowane przez mieszkańców.

Opcjonalnie: Bestia jest wrażliwa na hałas z karczmy albo ludzie naruszyli w jakiś sposób jej rewir (weszli na jej teren, zajęli leże ze względu na drogie surowce itp.)

V. Nielegalne walki
Dochodzą cię słuchy o nielegalnych walkach prowadzonych w okolicy. Położysz im kres czy może postanowisz wziąć w nich udział dla własnego zysku? Pieniądze nie leżą na ulicy.

VI. Zlecone zabójstwo
Dochodzi do zamachu, w wyniku którego ginie ktoś ważny. Podejmujesz się odnalezienia zabójcy – albo jego zleceniodawcy. Od ciebie zależy, czy dojdzie do aresztowania winnych, czy pomożesz im uniknąć kary.

VII. Egzekucja
W mieście lub wiosce szykuje się egzekucja. Znasz sprawcę albo sam doprowadziłeś do jego schwytania. Realizacja wyroku coraz bliżej.

Opcjonalnie: Z czasem nabierasz wątpliwości, czy skazaniec faktycznie jest winny i chcesz go uwolnić lub dochodzą cię pogłoski, że ktoś może chcieć uwolnić kryminalistę.

zamknij
Spis kodów
Spis opowiadań
Baśń o wolności: Preludium (autor: Nefryt) Gdy demon odzyskuje człowieczeństwo, przypomina sobie jak być człowiekiem.(autor: Zombbiszon) Nikt nie zna prawdziwego bólu do czasu aż nie straci kogoś bliskiego sercu. (autor: Zombbiszon) Wendigo i Driada (autor: Zombbiszon) Domek, zupa, sukkub i historia (autor: Zombbiszon) Sen i niespodzianki (autor: Zombbiszon) Boląca strata i niepokojący gość! (autor: Zombbiszon) Cienie i nowy przyjaciel (autor: Zombbiszon) Kruki (autor: Zombbiszon) Cienie i Starsze Dusze (autor: Zombbiszon) Zło Kor'hu Dull (autor: Zombbiszon) Złodziej Twarzy i Koszmar (autor: Zombbiszon) Królewiec (autor: Zombbiszon) Przed świtem (autor: Nefryt) Król Żebraków i nowe drzwi (autor: Zombbiszon) Akceptacja (autor: Zombbiszon) Nostalgia (autor: Nefryt) Nowa droga i niespodziewane wyznanie? (autor: Zombbiszon) Biały i zielony daje czerwony! (autor: Zombbiszon) Nowe wyzwania w nowym życiu (autor: Zombbiszon) Krąg tajemnic (autor: Zombbiszon) Jack (autor: Zombbiszon) Czasami to mrok daje najwięcej światła (autor: Zombbiszon) Trzy sceny o szpiegowaniu (autor: Nefryt) Morze bólu. Promyk nadziei ... (autor: Zombbiszon) Sól (autor: Olżunia) Dyjanna Muirne: Miecz może być dowodem wszystkiego (autor: Zorana) Uszatek i Kwiatek na tropie przygody: Przypadłość parszywej gospody (autor: Paeonia i Szept) Gdy gasną świece (autor: Zombbiszon) ... Najjaśniej płoną gwiazdy nadziei. (autor: Zombbiszon) Elias cz. 1 (autor: Zombbiszon) Elias cz. 2 (autor: Zombbiszon) Historia (autor: Zombbiszon)
zamknij

Chat


Od Zorany i Aedówki
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. W stojącej na skraju jednego z przydemarskich lasów niewielkiej chacie ktoś zapalił kaganek - najpierw jeden, potem drugi.
W maleńkim pomieszczeniu, pełniącym jednocześnie funkcje przedsionka, pracowni i sypialni, było tłoczno i gwarno. Meryn, który swoje wizyty tutaj mógł zliczyć na palcach jednej dłoni, przyglądał się panującemu tu artystycznemu nieładowi. Posłanie, na którym się usadowił, było wyścielone skórami i nakryte lnianym, pstrym od plam prześcieradłem, do złudzenia wyglądającym jak kilka rozkrojonych, pozszywanych worków z grubego płótna. Pod każdą ścianą stały półki, zawalone niebotyczną ilością słojów, butelek, alembików, stosów pergaminowych arkuszy oraz całego mnóstwa ludzkich i zwierzęcych kości. Wzdłuż jednego z takich regałów – wyglądającego jakby zaraz miał runąć i ich wszystkich pozabijać – przechadzała się Shanley. Dziewczyna, która nie do końca świadomie uległa odruchowi, nabytemu podczas terminowania u właściciela tego przybytku, ustawiała jakieś flakony w sobie tylko wiadomej kolejności. Tymi porządkami ściągnęła na siebie uwagę Alaryka, w którego spojrzeniu czaiła się niema groźba: „Jeśli nie będę mógł czegoś znaleźć, zamorduję.”
Obok wygasłego, pełnego od dawna niewymiatanego popiołu paleniska piętrzył się stos papierzysk, luźno pozszywanych w niczym nieoprawione woluminy. Zasuszone łodygi rozmaitych ziół, których duszący zapach wypełniał całą przestrzeń, zwisały bezpośrednio z bierzm lub, pokruszone, spoczywały w zawiniątkach z bawełnic. Jednak najważniejszym elementem całej tej kompozycji był kurz. Tak, kurz był wszędzie. Dryfował w powietrzu, pokrywał półki i księgi, przewalał się przez podłogę.
Alaryk westchnął ciężko i wziął się pod boki.
- Mogę wiedzieć, czemu zawdzięczam tę wizytę? I czy ktoś mógłby zabrać te niebezpieczne narzędzia i położyć je gdzieś, gdzie nie będą stwarzały zagrożenia? - zapytał z ironiczną uprzejmością, wskazując za siebie. Obok wejścia o ścianę stało opartych dwa miecze, łuk i worek pełen strzał o różnobarwnych lotkach.
- Jak to, czemu zawdzięczasz? – wyszczerzył się Meryn. – Stęskniliśmy się za tobą, zrzędo niegościnna.
- Nie... – odezwał się Aed, przerażony tym, że mogą stąd zaraz wylecieć na zbity pysk. – Chodzi o to, że... – zająknął się. – Że...
- Wybranka jego serca ma urodziny – wtrąciła Shanley.
Mieszańcowi przez chwilę odebrało mowę.
- Zamorduję...
- Tylko głupi by nie zauważył – odparowała dziewczyna, ostentacyjnie wywalając język.
Alaryk stanął na środku izdebki, dokładnie pomiędzy nimi, by do rozlewu krwi mimo wszystko nie doszło. Nawet medykowi należy się chwila odpoczynku.
- Nic z tego nie rozumiem.
- Urodziny Nefryt – wyjaśnił wreszcie Meryn. – Pani herszt. Tej, która zabija drzwiami i która konkuruje ze szpicouchym wariatem i paroma innymi osobami o tytuł magnesu na kłopoty.
Alaryk powoli pokiwał głową.
- A ja mam wam uratować tyłki, bo nic nie wymyśliliście, tak?
Zapadła martwa cisza.
***
Tymczasem…
- Schowaj to ustrojstwo, powiedziałam!
Ofensywna postawy skrzydlatej wskazywała na to, że zaraz albo wystrzeli jak armata, albo odleci. Znaczy się, odlecieć nie odleci, jeszcze tak źle nie było, ale do gryzienia było jej już blisko.
- Jeszcze dwóch i jedziemy – zakrzyknął Logan, wysuwając z wysiłkiem koniuszek języka. Ładował kuszę przy pomocy stopy i nijak mu się do siodła nie śpieszyło. Wyraźnie sprawdzał wybuchowe właściwości Regentki, bo o jej uczuleniu na ten sprzęt dobrze wiedział.
- Pójdźka, daj się młodemu wyszaleć. – Remis, rozwalony na grzbiecie swojego kasztanka bezczelnie nadużywał przezwiska, które nadała jej drużyna Zakonna przed laty, uparcie nazywająca każdego ze swoich członków nazwą gatunkową różnych ptaków. Jako że skrzydlata była oporna w tej kwestii, trafiło jej się miano małej sowy. – Posłuży za karnego posłańca, gdy już się pozbędziemy tamtego – młody miał oko, został tylko jeden – i tobołów. Znaczy się, tych kilogramów wstążek na pancerzu.
***
Ciszę przerwał Aed.
- To nie moja wina, że na targu nie ma kapusty! Czy ty wiesz, jak człowieka może dobić taki brak kapusty?
Alaryk wywrócił oczyma.
- Ależ oczywiście, że wiem – przytaknął z udawanym współczuciem. Mało brakowało, a pogłaskałby mieszańca po głowie. – Wiem też, że o tej porze roku kapusta nie rośnie!
Jakoś nikt nie miał ochoty się sprzeczać z facetem, który w wolnym czasie uprawiał przydomowy ogródeczek, o posiadaniu wielu niebezpiecznych narzędzi, których widok przyprawia o koszmary, nie wspominając.
- Drzwi jej daj – podsunął Meryn.
- Wara od moich drzwi! – warknął Al.
- Nas jest więcej – stwierdziła Shan, wzruszając ramionami.
- Jedźcie sobie do Etir po swoje drzwi, jak tak się przy nich upieracie, a nie poczciwego człowieka będziecie z mienia ograbiać!
- Sadystę i dziwaka – mruknął Meryn pod nosem. Niedostatecznie cicho, niestety.
Rozpętało się prawdziwe piekło.
***
- Zadowolona?
Zorana ze skwaszoną miną spięła konia. Ostatecznie drugiego Wirgińca pozbyła się sama – pozbawiając Młodego kuszy i używając jej bardzo niezgodnie z instrukcją obsługi.
- Piękny młynek. Kto cię tego nauczył? – spytał Remis, doglądając ciągnącego się za nim wózka z bardzo niewymiarowym ładunkiem, pokrytym siecią linek i innych zabezpieczeń. Na nim grzechotał potępieńczo pakunek, wzmacniany blaszkami skórzany pancerz, przepięknie przewiązany czarnymi tasiemkami. 
- Skąd pomysł na zbroję? Hersztówna to przecież nie herszt. Może wystarczyłaby biżuteria? – rozkminiał dalej Logan. Dobrze, że pakunków nie eskortowali od samego Etir, bo bogowie niejedni wiedzą, jakie pytania by jeszcze padły.
- Jesteśmy zakonem rycerskim, nie agencją od spraw wizerunku.
Młody wzruszył ramionami. W końcu nie on był regentem. Ani Regentką.
- Możesz zdradzić mi jednak, skąd wytrzasnęłaś te...
- Co to za hałas?
Zza rzednącego z każdą chwilą lasu dały się słyszeć okrzyki, od których niejeden śmiertelnik zdarłby sobie gardło. Ale nie oni.
- Oj, dajże spokój! To tylko trochę drewna na przerdzewiałych zawiasach!
- Te! Drzwi! Tu! Zostają!
- Dlaczego oni nie przyjeżdżają...?
- Ja was zaskarżę!
- Skoro mowa o skarżeniu, to gdzie Regentka?
- Tam, do cholery!
Regentka mimowolnie odgięła się w siodle na widok wymierzonego w siebie palucha.
- Jak się wyrażasz przy pani Regentce, wielbłądzie zapluty?!
- A tak właśnie, łachudro!
- Wynosić się stąd, ale już! Nie chcę was tu widzieć!
Pierwsza chatynę opuściła Shanley. Zatykając sobie uszy, długimi krokami zmierzając w stronę przybyłych, bez słowa podeszła do Zorany i spojrzała na nią błagalnie, z rezygnacją kręcąc głową.
- Proszę i błagam nade wszystko, ogarnij ich.
- Spokojnie - skrzydlata uśmiechnęła, nie, wyszczerzyła się zaiste uspokajająco. Stanęła w strzemionach i tonem i płucami herolda obwieściła: - Panowie, mamy drzwi!
Ucichło. Zza ościeżnicy wychyliła się głowa - jedna, druga, trzecia...
- Naprawdę?
- Zaiste, powiadam wam...
- Bierzcie i rozbrójcie te klamoty - jęknął boleśnie Logan. - I nie mówcie mi, że nie mamy na stanie maga z teleportem.
Aed jęknął żałośnie.
- Gdzie jest Lossenfeld i cała zgraja innych magów, kiedy ich najbardziej potrzeba...?
- Tam, gdzie ich nie trzeba, jak zwykle - odparł Remis. - Wiecie może, jak to zapakować? - spytał, wyciągając zza pazuchy misternie wykonaną robótkę, naszyjnik czy cuś.
Zdaje się, że żadne z nich nie miało pojęcia o urazie Nefryt do biżuterii, który był niczym w porównaniu z niechęcią Zorany do kusz.
Gdy tylko wybrzmiało pytanie, Shanley niemal poczuła te wszystkie spojrzenia, które utkwiły w jej plecach niczym długie, ciężkie strzały.
- Na mnie nie liczcie, ja nawet nie potrafię sukni założyć!
- Można wiedzieć, które z was ma taki talent? - zapytał Meryn, szczerze zainteresowany. - Wstążeczki do włosów też robicie?
- Skupcie się – uciął te dywagacje Alaryk. – A potem wynoście – dorzucił nieco ciszej.
- Ale wiecie, że skoro nie mamy maga, portalu ani żadnych innych przeklętych artefaktów, to nie zdążymy tego dostarczyć, prawda? – podsumowała niewinnym głosikiem Shan.
- Powiemy, że nas Wirgińczycy na trakcie napadli.

Zgraja niezrównoważonych wariatów i ich twórczynie życzą hersztównie vel matce założycielce alias Nef najukochańszej aka gnomiej praczce spełnienia marzeń, dużo radości, mnóstwa słodyczy, wielu celnych strzałów z łuku oraz weny, weny i jeszcze raz weny!
(Po prawdziwe prezenty prosimy zgłaszać się do CKE. Ukradli nasz czas, siłę i wenę, to prezenty też pewnie mają.)


Od Szept



Od Darrusowej


Od Isleen
DLA SHELA:
Zdrowia, szczęścia i słodyczy
dzisiaj Isleen tobie życzy.
Byś był grzeczny
a na twarzy miał uśmiech słoneczny.
Mniej kłopotów
byś nie wkładał serca w tyle zalotów.
Misji udanych,
mało słów przemilczanych.
Mniej stresującej pracy
wyższej płacy
Za kołnierz nie wylewaj (dziwnie ci to plącze język…)!
I uważaj na drzwi!

Trochę mniejsza Nefryt
DLA NEFRYT:
100 lat, zdrowia i radości
na trakcie bogatych gości.
Shela grzecznego,
Uśmiechu słonecznego.
Napadów udanych
Taktyk walki dobrze pomyślanych.
Miecza ostrego,
jednorożca szybkiego,
wiecznej miłości
mało połamanych kości.
I zgody w obozie!

DLA NASZEJ NEF:
Byś nam 100 lat żyła,
na Keronii długo pisała
i sprawnie nam adminowała.
Ciastek miliony,
Pomysłów biliony.
Weny przyjaznej
Myśli odważnej
Olimpiady wygranej
matury na 100% zdanej.
Smacznego tortu,
Wymarzonego, wakacyjnego kurortu
Spełnienia marzeń i radości
na imprezie miłych gości.
Mnóstwo prezentów!

I WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!





7 komentarzy:

Nefryt pisze...

Wzruszyłam się. I znów mam ochotę sobie pochlipać. Już trzeci raz dzisiaj. Kurczę.
Bardzo, bardzo Wam dziękuję. Wszystkim razem i każdej z osobna. Jesteście kochane, najlepsze i w ogóle niech każdy ma taką siostrę jak Isleen, takie przyjaciółki i koleżanki jak Wy, Szept, Aedówko, Zorano i Darrusowo. I takie Autorki, bo inne adminki chyba nawet nie wiedzą, jaki to skarb.
Więc, po kolei.
Aedówko, Zorano – opowiadanie jest świetne. Oplułam monitor, swoją grzywkę (tak, Nef ma grzywkę, dziś w dodatku oplutą), ogółem rechotałam i parskałam tak, że chyba Jaruut głośniej nie dałby rady.
Wybranka serca Aeda! Hm :D Aed powinien się śpieszyć, żeby zdążyć przed olbrzymem. Nefryt ostatnimi czasy robi się popularna ;P
„Alaryk powoli pokiwał głową.
- A ja mam wam uratować tyłki, bo nic nie wymyśliliście, tak?
Zapadła martwa cisza.” – Kocham i wielbię. I widzę ich miny.

I, choć to niewiarygodne, ktoś tu dostanie trafione prezenty (no, prawie xD)
Kusza – jako rozwiązanie problemu Robin Hooda w spódnicy, który nie umie strzelać z łuku? Niech strzela z kuszy!

„- Skąd pomysł na zbroję? Hersztówna to przecież nie herszt. Może wystarczyłaby biżuteria? – rozkminiał dalej Logan” – Logan, przykro mi, ale ze zbroi ucieszy się chyba bardziej ;) Już słyszę to nefrytowe zachwycone mruczenie: Koniec zbieractwa! Koniec kompletowania po kawałku, koniec przymierzania cudzych zbroi, bo a nuż któraś będzie pasować… I ani dziewczyna pomyśli, co zrobi ze zbroją w lesie :D

„- Jesteśmy zakonem rycerskim, nie agencją od spraw wizerunku”. – Znów kocham.

„- Oj, dajże spokój! To tylko trochę drewna na przerdzewiałych zawiasach!
- Te! Drzwi! Tu! Zostają!
- Dlaczego oni nie przyjeżdżają...?
- Ja was zaskarżę!” – to też, to też :D I niech żyją nieśmiertelne drzwi! A podobno żart opowiedziany tysiąc razy przestaje śmieszyć… Aedówka z Zoraną obalają mity!

I zapluty wielbłąd. Matko. Takiej obelgi jeszcze nie słyszałam. Swoją drogą, Krakers by się chyba obraził.

„Pierwsza chatynę opuściła Shanley. Zatykając sobie uszy, długimi krokami zmierzając w stronę przybyłych, bez słowa podeszła do Zorany i spojrzała na nią błagalnie, z rezygnacją kręcąc głową.
- Proszę i błagam nade wszystko, ogarnij ich”. – W tym momencie Nef pomyślała o swojej rodzinie, a Nefryt o chuchraku oraz Merynie i obie poczuły wielkie braterstwo dusz :)

Swoją drogą, niebawem będziemy obserwować w Keronii intrygujący pokaz mody jubilerskiej – Jaruuta w pierścionku i Remisa w naszyjniku ;P

„- Ale wiecie, że skoro nie mamy maga, portalu ani żadnych innych przeklętych artefaktów, to nie zdążymy tego dostarczyć, prawda? – podsumowała niewinnym głosikiem Shan.
- Powiemy, że nas Wirgińczycy na trakcie napadli.” – Wymówka godna zapamiętania.

I dziękuję za życzenia, dziękuję, dziękuję, dziękuję :D Ale zanim pójdę do CKE, zaopatrzę się w kałasznikowa, okej?
~*~

Nefryt pisze...

I ciąg dalszy:

Szept, obrazki są… no, zabrakło słów. Znów parkałam ze śmiechu. Co do „nie martw się, wyglądasz super”, nie ma jak czytać to nieuczesanej i w piżamie, eh, ten klimat i koloryt xD A potęga życzeń… oj. Oj :P
~*~
Darrusowa - świetna kartka, genialne prezenty (nota bene w życiu tyle nie dostałam, co dzisiaj! I blogowo i realnie). Swoją drogą, zastanawia mnie, czemu dla Shela akurat patelnia… Em. Powinnam o czymś wiedzieć? ;P I pierścionek od Jaruuta… w pierwszym momencie (znów) się oplułam, w następnym zaczęłam się zastanawiać, jak bardzo skłóceni są teraz olbrzymy i krasnoludy, bo oczko do pierścionka tych rozmiarów…. Hm.
~*~
Isleen - malutka Nefryt jest słodka, tylko… dlaczego wygląda jakby właśnie dostała kaczką? *szuka wzrokiem Luciena – nieładnie, panie Cień, nieładnie*
Przy życzeniach prawie się popłakałam. Ze śmiechu. Ze wzruszenia. I z zaskoczenia, jak ty dobrze znasz mnie i dwoje moich popaprańców. Takie życzenia to tylko wydrukować i powiesić nad łóżkiem (pierwotnie miało być na monitorze, ale tak częste opluwanie mogłoby mu zaszkodzić).

Więc jeszcze raz dziękuję, i to bardzo, choć nie wiem, który to już raz. Sto lat – dla nas wszystkich, bo bez Was to nie to samo; bo i milion lat bez Was byłoby nic niewarte.

Silva pisze...

Jaruut kazał przekazać, że NIKT ale to NIKT, nie będzie mu przyszłej małżonki uprowadzać. Pierścionek duży, na modłę olbrzymów... To raczej pułapka, bo jak biedna Nef w to wlezie, to się zaklinuje, utknie i już będzie olbrzyma.
POZA TYM, Jaruut mówi, że potrzebuje potomka, a według jego oceny, Nef nadaje się na matkę małych olbrzymiątek idealnie.
Do tego, jeśli ktoś chce z nim walczyć o rękę hersztówny, Jaruut zaprasza.
^^
Sto lat!

Nefryt pisze...

Darrusowa, i tym sposobem Aed znów wdepnął w kłopoty :P A swoją drogą, a'propos pierścionka i tego, żeby nie mówić Nefryt, to mam pytanie. Czy Jaruut zakłada, że również w tej kwestii hersztówna na pewno się zgodzi? *patrzy podejrzliwie*
Swoją drogą, Nef jako matka, to już brzmi nieprawdopodobnie. Ale matka olbrzymiątek... bogowie, toż to niebezpieczne xD

Silva pisze...

Aed vs Jaruut - to mogłoby być ciekawe, tym bardziej, że koty pewnie dodadzą Chuchrowi +50 od każdego do zwinności ^^
Hum, ja myślę, że Jaruut nie zakłada, że on jest tego tak pewny, że odmowa nie mieści się w jego głowie. Bo... kto by nie chciał olbrzyma za męża? Poza tym, popatrz na plusy: Nef miała by osobistego watażkę!
Wiesz, Dar ma boskie pośladki, Cień ma kaczuszkę, Aed został Kocią Mamą, więc teraz herszt ma olbrzyma... A każdy z nich tego nie chciał, ale im bardziej nie chciał, tym mocniej to do niego przylegało :D

Szept pisze...

Powiem krótko i z opóźnieniem: Nie ma za co.
Chyba się poczułyśmy mile połechtane. Przynajmniej ja :D

Bo czasem taki dzień piżamy jest potrzebny. A że klimat się przy okazji robi... Prawdopodobnie jak przerabiałam art też siedziałam w piżamie. Shel i potęga jego życzenia było sporym wyzwaniem i myślałam, że ostatecznie nie wyjdzie, no ale jest.

Aed pisze...

Ja napiszę krótko: wszystkie arty rozłożyły mnie na łopatki. I wierszyki super. I uważaj na drzwi! - no leżę i się turlam. W ogóle... Mega, wszystko. :D
Zbroja spełnieniem marzeń Nef... Pomyśl, jak ucieszyłby się pierwszy lepszy rekonstruktor na wieść, że oto koniec ciułania na kolejne fragmenty blachy. xD
Tego kałacha to Ci same dostarczymy. Zrób, co trzeba.
Pierścionek-pułapka - kocham.
Ależ naturalnie, że +50 do zwinności od każdego futrzaka. Tylko że sam widok Jaruuta może oznaczać minusy do wszystkich innych statystyk i Fear na 30 minut co najmniej.
Nef, widzisz? Wszystkie problemy bandy rozwiązane. Po co to szkolenie ludzi, siatka szpiegowska, skoro... jest Jaruut? No i obawiam się, że gdyby herszt miała wybierać między Jaruutem a Aedem, to rozsądniejsze byłoby wybranie Jaruuta. Nie móc opędzić się od watażki a nie móc od chuchra, jego kotów i jego kłopotów... No. Powiedzmy sobie szczerze, ten bilans nie wypada na korzyść trubadura.
Dni piżamy rządzo!

Prawa autorskie

© Zastrzegamy sobie prawa autorskie do umieszczanych na blogu tekstów, wymyślonego na jego potrzeby świata oraz postaci.
Nie rościmy sobie natomiast praw autorskich do tych artów, które nie są naszego autorstwa.

Szukaj

˅ ^
+ postacie
Rinne Lasair