Przewodnik

Linki-obrazki

Misje
I. Więzi przyjaźni
Spotykasz po latach kogoś, kto dawniej był ci bliski. Wplątuje cię on w jakąś historię, która nie dość, że z czasem się komplikuje, to w dodatku budzi w tobie wątpliwości co do intencji przyjaciela.

II. Linia frontu
Kerończy natarli na Prowincję Demarską. Oblegany jest sam Demar. Jedni ludzie stają do walki, inni uciekają ze spalonej ziemi. Napastnicy, obrońcy i cywile. Po której stronie staniesz?

Opcjonalnie: Udział w buncie niewolników w Wirginii bądź inne miejsca walk.

III. Rekonwalescencja
W nie najlepszej kondycji trafiasz do wioski lub klasztoru. Wydaje ci się, że trafiłeś w dobre ręce i że wkrótce będziesz mógł opuścić to miejsce. Okazuje się jednak, że z pozoru życzliwi i uprzejmi ludzie skrywają przed tobą jakąś tajemnicę.

IV. Zabij bestię
Coś napada, nęka mieszkańców. Zawierasz umowę z wójtem - dostarczysz głowę bestii za określoną cenę. Okazuje się jednak, że stworzenie nie działa bez powodu - jest w jakiś sposób prowokowane przez mieszkańców.

Opcjonalnie: Bestia jest wrażliwa na hałas z karczmy albo ludzie naruszyli w jakiś sposób jej rewir (weszli na jej teren, zajęli leże ze względu na drogie surowce itp.)

V. Nielegalne walki
Dochodzą cię słuchy o nielegalnych walkach prowadzonych w okolicy. Położysz im kres czy może postanowisz wziąć w nich udział dla własnego zysku? Pieniądze nie leżą na ulicy.

VI. Zlecone zabójstwo
Dochodzi do zamachu, w wyniku którego ginie ktoś ważny. Podejmujesz się odnalezienia zabójcy – albo jego zleceniodawcy. Od ciebie zależy, czy dojdzie do aresztowania winnych, czy pomożesz im uniknąć kary.

VII. Egzekucja
W mieście lub wiosce szykuje się egzekucja. Znasz sprawcę albo sam doprowadziłeś do jego schwytania. Realizacja wyroku coraz bliżej.

Opcjonalnie: Z czasem nabierasz wątpliwości, czy skazaniec faktycznie jest winny i chcesz go uwolnić lub dochodzą cię pogłoski, że ktoś może chcieć uwolnić kryminalistę.

zamknij
Spis kodów
Spis opowiadań
Baśń o wolności: Preludium (autor: Nefryt) Gdy demon odzyskuje człowieczeństwo, przypomina sobie jak być człowiekiem.(autor: Zombbiszon) Nikt nie zna prawdziwego bólu do czasu aż nie straci kogoś bliskiego sercu. (autor: Zombbiszon) Wendigo i Driada (autor: Zombbiszon) Domek, zupa, sukkub i historia (autor: Zombbiszon) Sen i niespodzianki (autor: Zombbiszon) Boląca strata i niepokojący gość! (autor: Zombbiszon) Cienie i nowy przyjaciel (autor: Zombbiszon) Kruki (autor: Zombbiszon) Cienie i Starsze Dusze (autor: Zombbiszon) Zło Kor'hu Dull (autor: Zombbiszon) Złodziej Twarzy i Koszmar (autor: Zombbiszon) Królewiec (autor: Zombbiszon) Przed świtem (autor: Nefryt) Król Żebraków i nowe drzwi (autor: Zombbiszon) Akceptacja (autor: Zombbiszon) Nostalgia (autor: Nefryt) Nowa droga i niespodziewane wyznanie? (autor: Zombbiszon) Biały i zielony daje czerwony! (autor: Zombbiszon) Nowe wyzwania w nowym życiu (autor: Zombbiszon) Krąg tajemnic (autor: Zombbiszon) Jack (autor: Zombbiszon) Czasami to mrok daje najwięcej światła (autor: Zombbiszon) Trzy sceny o szpiegowaniu (autor: Nefryt) Morze bólu. Promyk nadziei ... (autor: Zombbiszon) Sól (autor: Olżunia) Dyjanna Muirne: Miecz może być dowodem wszystkiego (autor: Zorana) Uszatek i Kwiatek na tropie przygody: Przypadłość parszywej gospody (autor: Paeonia i Szept) Gdy gasną świece (autor: Zombbiszon) ... Najjaśniej płoną gwiazdy nadziei. (autor: Zombbiszon) Elias cz. 1 (autor: Zombbiszon) Elias cz. 2 (autor: Zombbiszon) Historia (autor: Zombbiszon)
zamknij

Chat

Dla Silvy
W chroniącym przed kurzem worku pobrzękują dwie blaszki do pieczenia ciast, jedna mniejsza, druga większa. Prostokątne, solidne, ozdobione jedynie wybitym puncą znaczkiem warsztatu, w którym je wykonano. Do tego para rękawic kuchennych – naturalnie haftowane w runy ognia, chroniące przed oparzeniami – oraz woreczki wypełnione quingheńskimi przyprawami.
***
Podłużna, wybrzuszona sakwa okazuje się skrywać trzy piłeczki, uszyte z barwionej na pstrokate kolory, cienkiej skóry. Wskazówki na załączonym, nieco wymiętym świstku papieru są jasne: “Przydatne, gdy chce się udobruchać obrażonego wilkołaka”. 
***
Paczka ma kształt tuby. Drewniana, dla dodatkowej ochrony owinięta skórą, jest dość ciężka. Brakuje wstążki, ale na kartce, przyszytej do „opakowania”, widnieje kartka, na której ktoś niewprawną, ludzką ręką napisał:
Dla Silvy, szamanki, która nas chroni.
W środku tuby znajdują się okrągłe, płaskie puzderka z naturalnymi barwnikami do twarzy, z jakich korzystają niektóre plemiona.


Dla Charlotte
W charakterystycznym, bordowym pudełku pobrzękuje komplet biżuterii z kolekcji “Kamień Filozoficzny”, najmodniejszej wśród alchemików w tym sezonie. Kolczyki i wisiorek zostały wykonane co prawda z pochodzącego z Wegi bursztynu, ale najważniejsze to nadążać za modą. No, prawie najważniejsze.
***
Owinięty zmiętym, szeleszczącym papierem smukły, chłodny przedmiot po odpakowaniu okazuje się być wazonem. Szarawe i brunatne smugi – efekt kiepskiego oczyszczenia szkła – właściwie dodają mu uroku. Na przywiązanym do niego bileciku ktoś wątpliwie poetycko nagryzmolił: “Na kwiaty od arystokraty”.
***
Paczka jest duża, choć stosunkowo lekka. Prostokątne pudło owinięto papierem, na które naniesiono alchemiczne symbole. W środku są… czekoladki, a dokładnie: czekoladowe figurki. Każda z nich jest karykaturą innego Alchemika.


Dla Dobrawy
Leżący wśród ingrediencji wisiorek błyszczy na zielono. Nie, niebiesko. Fioletowo? To kamień. Owija go srebrny drucik, podobny do pajęczej nici. Łańcuszek jest drobny, misternej roboty. Zawieszka jest niewielka, ale mimo to czujesz, że pulsuje energią. Zdajesz sobie sprawę, że podtrzyma każdą iluzję, jaką rzucisz. I nikt tego nie zauważy.
***
Niewielka, miękka paczuszka skrywa parę ciepłych rękawiczek, uszytych tak, by skrywały nienaturalny wygląd palców po przemianie. Niestety, brakuje jakiejkolwiek wskazówki, kto nadesłał prezent.
***



Dla Isleen
Zawiniątko miało kolor lnu, cienkiego i wypłowiałego niemal do bieli. Składało się z dwóch części. Jedna z nich była mała, półkolista. Był to czepek – delikatny i haftowany. W przerwie biegnącej pośrodku głowy znajdowała się drobna ażurowa plecionka. Do czepka dołączono fartuch, którego całą górną część ktoś ozdobił haftem, ściągającym płótno we wzór plastra miodu. Prezent był praktyczny, prosty, jednak ktoś postarał się, byś wyglądała w nim naprawdę ładnie.
***
Tuż przed pojawieniem się pierwszej gwiazdy do drzwi twojego domu puka posłaniec. Zgrabiałymi z zimna dłońmi wyłuskuje z podróżnej torby maleńką szkatułkę z drzewa różanego. Drewno wciąż pachnie, subtelna, kwiatowa woń kojarzy się ze spokojem. Kurier, okropnie kalecząc keroński język wirgińskim akcentem, upewnia się, że to ty jesteś Isleen, po czym zostawia cię z prezentem w dłoniach. W środku, opleciona srebrnym łańcuszkiem leży zawieszka z azurytu, kamienia, który podobno leczy duszę.


Dla Nadiry
W pudełku obciągniętym wytłaczaną skórą znajdujesz drewnianą szpilę do upinania włosów. Składa się z dwóch elementów – zaostrzonego patyczka i wykonanego z grubej skóry pasa, przez które był on przetknięty. Spinka tłoczona jest na kształt liścia dębu. Każdy szczegół oddany został z wielką dokładności – nerw, krawędź. Skóra pokryta jest cienką wartewką farby, do złudzenia przypominając wczesnojesienny liść.
***
Rano, ni stąd, ni zowąd, znalazłaś na progu podłużną paczkę. Nie wiadomo, kto, ale wiadomo, dlaczego (święta) owinął starannie w płótno tuzin nowiutkich strzał o lotkach wykonanych z bażancich piór.


***



Dla Nefryt
Owinięty kawałkiem materiału kanciasty przedmiot jest ciężki, bardzo ciężki jak na tak niewielką rzecz. W dotyku przypomina kamień i tak jak on roztacza chłód. Prezent okazuje się być praktyczny – to osełka do miecza. Drugie, mniejsze zawiniątko skrywa butelkę z olejem do konserwowania ostrza.
***
Puzderko obite jest kosztowną, jedwabną tkaniną, mieniącą się od szarawej zieleni po ciemną, winną czerwień – w zależności od kąta, pod jakim pada na nią światło. Skrzynka zamykana jest na srebrny klucz, teraz przewleczony przez wstążkę, którą przewiązano podarek. W wyłożonym aksamitem wnętrzu znajduje się jedynie kartka: “Na niechcianą biżuterię, od przeklętych naszyjników po niechciane pierścionki zaręczynowe”. Na spodniej stronie wieka rzemieślnik z niebywałą precyzją, dając popis swoich umiejętności, namalował wylizującego się pod ogonem kota.
***
Na końcu (bo pewnie gdzieś się zapodziały w całym tym prezentowym zamieszaniu) do twoich rąk trafia kilka zszytych dratwą kartek. Pismo jest zamaszyste, koślawe i upstrzone kleksami, ale wykonane pędzelkami ilustracje są schludne i czytelne. Po chwili lektury orientujesz się, że to rozrysowane krok po kroku typy węzłów marynarskich. 


Dla Szept
Skrzynka pachnie wilgocią i kurzem, a wygląda tak, jakby miała się za chwilę rozlecieć. Brakuje klucza, ale nie jest zamknięta. Po wysłuchaniu zawodzenia opornych, skrzypiących zawiasów widzisz, że wewnątrz znajdują się starannie poskładane lub pozwijane rulony pergaminu. Karty zdążyły przetrzeć się na zgięciach i zamoknąć, a barwniki wyblaknąć, ale nakreślone przed wielu laty linie i punkty wciąż są czytelne. Drobne litery, układające się w dźwięczne nazwy, linie ścieżek i rzek, schematycznie narysowane góry, drzewa symbolizujące lasy, pośród nich miasta i miasteczka, zamki, ruiny… To mapy, które wyszły z warsztatów ludzkich, elfich i krasnoludzkich kartografów. Ktoś dołączył do nich karty z adnotacjami, komentarzami i tłumaczeniami niektórych inskrypcji.
***
Dziwaczny, skórzany przedmiot nie jest opakowany. Uszyto go, łącząc niewielki, wykonany z cienkiej skóry worek z regulowanymi paskami. Zabarwioną na ciemny brąz materię wytłoczono w wijące się, roślinne wzory. Miniaturowy plecak nie nadaje się ani dla ludzi, ani dla psów, ani nawet dla kotów. Długość pasków pozwala co najwyżej na opasanie tułowia większego ptaka.
***
W maleńkim, sztywnym pudełku ktoś umieścił troskliwie owiniętą wełną spinkę do włosów w kształcie motyla. Nie podpisał się, ale widać, że ozdoba została wykonana ręką człowieka. Na dołączonej do prezentu kartce drobne, nieco kanciaste litery oznajmiają:
Dla przyjaciółki. Mam nadzieję, że życie w pałacu nie jest gorsze niż w naszym obozie. Chciałam przyjść, ale nie wpuszczacie ludzi, poza tym podobno wyglądam jak obdartus. 

***



Dla Paeonii
Gustowne pudełko oklejono czarnym jedwabiem, haftowanym srebrną nicią. Zawartość postukuje lekko o jego ścianki, gdy bierzesz je do rąk. Pokrywka stawia delikatny opór. W środku znajdują się dwa wachlarze. Wachlarze przeznaczone do tańca, bo do ich krawędzi doszyto delikatny materiał, reagujący na najlżejsze skinienie dłoni niczym przywiązana do patyka wstążka. To wyroby rzemieślnicze najwyższej klasy, wykonane z pewnością poza granicami Keronii – może na południu Wirginii, a może w Cesarstwie Quingheny. Po uważniejszym przyjrzeniu się można dostrzec kilka rys na pudełku, rys dopiero co powstałych.
***
Posłaniec podszedł do ciebie po występie. Wręczył ci prezent za wcześnie, było widać, że przyjechał z tak daleka, że trudno było określić dokładny czas podróży. Elegancka, niewielka paczka skrywa… odlaną ze srebra pozytywkę w kształcie kwiatu piwonii. Wystarczy przekręcić podstawkę, by rozległa się cicha melodia, łudząco podobna do tej, do której tańczyłaś w dniu, w którym po występie miałaś zabić pewnego Wirgińczyka.
***
Ozdobny wachlarz - dodatek do tańca, służący także jako obrona.


Dla Sorchy
Zakorkowaną buteleczkę ktoś umieścił w skórzanym futerale, wymoszczonym strzępkami materiału – zupełnie jakby chciał ochronić ją przed konsekwencjami pewnego upadku. Zawartość jest przezroczysta i z pozoru przypomina zwykłą wodę, ale za to cuchnie niemiłosiernie. Autor załączonego liściku był wyrozumiały i pisał konkretnie: “Na kaca. Łyżka po obudzeniu się; jeśli nie pomoże, za cztery godziny następna; nie więcej niż cztery dawki z rzędu. Znam problem, to świństwo ratuje życie.”
***
Zazwyczaj dostarczasz przesyłki, dziś jedną dostarczono tobie. Średniej wielkości, nieforemna paczka skrywa skórzaną, porządnie wyprofilowana torbę, nadająca się do trzymania w niej w czasie podróży dowolnych rzeczy.

***
Nóż w ozdobnej pochwie, chroniący podczas podróży.


Dla Tiamuuri
Stojąca pod choinką mniejsze iglaste drzewko, sadzonka ledwie, to już nie świąteczna dekoracja, a prezent dla ciebie. Można powiedzieć, że odpowiednik zwierzaka, który trzeba będzie odchować, a potem wsadzić w lesie. Odwrotność dziwacznej tradycji wycinania i wywożenia z lasu drzew, przynoszenia ich do domów i przyozdabiania łańcuchami z kolorowego papieru oraz zabawkami ze słomy.
***
Szczelnie owinięty materiałem przedmiot opatrzony został złożoną na cztery kartką, na której ktoś czerwonym tuszem skreślił zamaszyste: "Nie otwierać!" i, jakby po chwili zawahania, dodał, już nieco mniejszym drukiem: "Pakunku, nie kartki. Kartkę przeczytać". Kawałek papieru rzeczywiście zawierał interesujące informacje. Okazało się, że pod warstwą szmat znajdował się kamień podobny do kryształu górskiego. Posługiwały się nim niektóre pracujące w kopalniach krasnoludy. Jego właściwością bowiem jest to, że pochłania docierające do niego światło – czy to pochodzące od słońca, czy od księżyca i gwiazd, czy spowitego mrokiem lasu, który wcale nie śpi, czy od istot niematerialnych.
***
Paczuszkę dostarczono z samego rana. Biały, pokryty płatkami sypiącego z nieba śniegu papier skrywał drobną bransoletkę z wykonanymi z metalu i barwionymi listkami. Nadawca się nie podpisał.


***
Woreczki z  tymi bardziej i mniej znanymi ziołami leczniczymi.


Dla Iskry
Zielonkawy, nakrapiany, obły kamyk roztacza przyjemny chłód. Musiał przeleżeć na dnie jakiejś rzeki setki lat. Na dodatek podziemnej rzeki, bo znajdujący się pośrodku otwór nie został uczyniony ręką żadnej dwunożnej istoty. Kto wydobył go z rzeki i położył w miejscu, na które skapywała ściekająca ze stalaktytów woda? Tego nie wiadomo. Wiadomo jednak, że minerał rozjarzy się, gdy w pobliżu znajdzie się czarny mag lub nieumarły. Znajdzie się lub znajdował, bo kamień reaguje także na ślady zatarte słowami mocy, choćby najbardziej pieczołowicie. Tak przynajmniej twierdzi autor traktatu o magicznych kamieniach, w którego kartę zawinięto podarunek.
***
Paczka jest miękka, niekształtna, choć ktoś bardzo starał się ładnie ją zapakować, używając papieru w iskierki i przewiązując całość czerwoną wstążką. W środku jest złożona w kostkę, czarna peleryna, swoim krojem powodująca demoniczno-nazgulowe skojarzenia. W środku jest kartka, na której ktoś odręcznie napisał: Tak dawno się nie widziałyśmy, ale wciąż pamiętam. Do kartki przytwierdzone jest kilka zasuszonych liści z lasu i kilka splecionych ze sobą oczek od kolczugi.


***



Dla Zorany
Zawiniątko z granatowego papieru malowanego w złote, dziesięcioramienne gwiazdy skrywa szczotkę z końskiego włosia. Jej oprawę wykonano z ciemnego drewna, które płaskorzeźbiono w parę skrzydeł. Z przodu rączki wycięto maleńką, ciekawsko przekrzywiającą łebek sówkę.
***
Niewielkiemu, prostokątnemu przedmiotowi za opakowanie, a jednocześnie za futerał służy skórzana torebka. W środku znajdują się zszyte w cienką książkę kartki, obłożone ciemnozielonym, grubszym papierem. Papier zapisano rzędami słów: “atar – ojciec; avahaira – kłopoty...” To zbiór alfabetycznie uporządkowanych, kerońskich i elfickich słów, bardzo przydatny podczas podróży dyplomatycznych.
***
Nikt w Zakonie nie był w stanie wyjaśnić, skąd na twoim biurku wziął się starannie zapakowany, brązowy, obszyty na brzegach futrem, ciepły szalik. Podpis owszem, był. Głosił: Mikołaj.
***



Dla Aeda
Starannie zapakowana paczka, nie dłuższa niż łokieć. W niej szczotka, przypominająca raczej zgrzebło, z koziego włosia, z ciemnego, polerowanego drewna, owalna.  Na niej wypalany rysunek kota. 
Obok ciemnobrązowa, sfilcowana wełna, płaska jak naleśnik. Wyjęty – już niekoniecznie. Przypomina raczej dzwonek. Dzwonkowaty, filcowy kapelusz.
***
Małe, opakowane w czarno-zielony papier pudełko nie wyróżniałoby się wśród pozostałych, gdyby nie kartka. Zamiast tradycyjnego: „dla Aeda”, na karteluszce ktoś wypisał zamaszyście: dla trubadura vel srokołaka. W środku znajduje się  drobny połyskujący wisiorek z zawieszonego na rzemyku seftonitu, zwanego też przynoszącym szczęście kamieniem krwi.

***
Skórzany napierśnik - lekki i skutecznie chroniący przed ciosami. 


Dla Aidana
W pierwszej chwili nie masz pojęcia, co zrobić ze znaleziskiem. Wiesz, że nie jest przypadkowe, bo znajdujesz przy nim kartkę: “Dla ogrzania diamentowego serduszka. Ma na imię Margo”. Miał już imię. Przypominał czarną kluchę. Krótki, masywny pyszczek, oklapłe uszy, mały ogon. I duże łapy, miał dopiero urosnąć. Za parę miesięcy miał wyrosnąć na brytana. Już w pierwszych chwilach warczał, ale prędko dał się obłaskawić. Odwdzięczył się jak umiał, ostrym języczkiem i plamą ciepłych siuśków.
***
Zawieszona na rzemyku zawieszka ze znakiem spirali symbolizującej stawiane sobie cele i samospełnienie.


Dla Darrusa
Niewielka skrzynka z surowego drewna, z odsuwaną pokrywą. W wymoszczonym słomą wnętrzu – fiolka z szafirowego szkła (najpewniej barwionego kobaltem), zakorkowana, wypełniona gęstym płynem o trudnym do określenia kolorze. Na złożonej w harmonijkę, wsuniętej obok buteleczki kartce ktoś napisał: “Dwa razy dziennie po jednej kropli rozpuszczonej w kubku wody, rano i wieczorem, najlepiej podczas posiłku. Na lepszą pamięć.
***
Druga butelka, znacznie większa od poprzedniej, wydmuchana została z brązowego szkła. Zatyczkę z takiego samego surowca przywiązano do szyjki lnianym sznurkiem, by nie wylała się gęsta zawartość naczynia. Etykieta głosi: “Preparat do przywracania naturalnego koloru włosów”.
***
Podłużna paczka przyszła z daleka, z pewnym opóźnieniem. Opakowana skromnie, chciałoby się powiedzieć: po męsku, bo w zwykły papier i porządnie przewiązana sznurkiem, skrywa niewielki, prosty sztylet z wzmacnianej stali. Dołączona kartka głosi:
Dla Darrusa. W podzięce za stare zlecenie. 

Dla Devrila
Drewniana szkatułka z jasnego, oheblowanego jedynie drewna ani wyściełająca je słoma nie zdradzają wartości przedmiotu znajdującego się w środku. Być może to kwestia bezpieczeństwa. Naczynie warte jest bowiem majątek, i to dosłownie. Kielich i podstawę naczynia wykonano z rubinowego szkła, którego ciemnoczerwony kolor uzyskano przez dodanie do niego złota. Zamiast nóżki natomiast użyto prostego, cienkiego, poskręcanego rogu, kolorem przypominającego kość słoniową. Jednak zamiast zanurzyć jego koniec w szkle, rzemieślnik uformował naczynie tak, że fragment rogu znajduje się we wnętrzu kielicha. A ty jako arystokrata wiesz, że powszechnie wierzy się, iż róg jednorożca neutralizuje każdą truciznę.
***
Ktoś, kto wysłał ci niewielką paczuszkę, spędził długie godziny na przerysowywaniu na opakowanie z jednokolorowego papieru herbu twojego rodu. Całość nie wyszła idealnie, niemniej widać dobre chęci. W środku, starannie owinięta materiałem dla zabezpieczenia przed stłuczeniem znajduje się maleńka, szczelnie zakorkowana buteleczka z atramentem sympatycznym. Na etykiecie, zamiast nazwy, widnieje jedno zdanie: najlepsze właściwości zawsze są ukryte. Całość pachnie lasem i mrozem.


Dla Dravarena
Paczka śmierdzi. No po prostu cuchnie. Ale nie dla ciebie – dla ciebie pachnie raczej nęcąco, czym wzbudza twoją ciekawość. Dwa podłużne kąski intensywnie pachną suszonym mięsem, a ugryzione – przyjemnie trą wilcze zęby.
***
Ktoś, kto podłożył przewiązaną niebieską wstążką wędzoną kość, się nie podpisał. Wyżłobił za to w niej dedykację, głoszącą jednoznacznie:
„Dla Pchlarza”.
***
Oprawiona w czerwoną skórę, mieszcząca się w ludzkiej dłoni książeczka wygląda co najmniej podejrzanie. Karty z cienkiego pergaminu zapisane są starannie, od marginesów do krawędzi i od krawędzi do marginesów, na których poprzedni właściciele sporządzili odręczne notatki. Strona tytułowa głosi: "Rozprawa o tem, jak, wilkołakiem będąc, zarzuty o paktowanie z siłami nieczystemi, bycie ofiarą uroku złego i przemianę wskutek ugryzienia innego wilkołaka mądrze a zręcznie odeprzeć".


Dla Luciena
Prezent zapakowany był w podłużne, lekkie pudełko, na którego pokrywie wypalono obraz sztyletu. Wnętrze wymoszczone zostało czarnym aksamitem. Na nim spoczywało pióro – długie, o niemal ostrych krawędziach, pasiaste. Jego chorągiewki były ścięte do połowy. Nagą stosinę owijał drucik – ten sam, który trzymał stalówkę. Do pakunku dołączona została solidna flaszka inkaustu i komplet dodatkowych stalówek.
***
Podłużna, dość płaska paczka nie wygląda, jakby ktoś nasączył ja trucizną. Gładki papier, bez najmniejszego śladu kaczek, wygląda na zupełnie prawdziwy, podobnie jak zielona wstążka. Prezent. Tak po prostu. W środku znajduje się szeroki, skórzany pas. Z zewnątrz wygląda zwyczajnie, ale po wewnętrznej stronie widać w jednym miejscu szparę. Między jedną a drugą warstwą skóry, w niewielkiej skrytce, umieszczono małe ostrze osadzone w niemal płaskiej rękojeści, przewidziane na wypadek, gdyby ktoś, uwięziwszy właściciela, zabrał mu wszelką inna broń.


Dla Rena
Zarówno bransolety, jak i okazała kolia – wykonane z niewielkich fragmentów hematytu, oprawionych w srebro – stylizowane są na smoczą łuskę. Jeden z wprawionych kamieni nieznacznie się wyróżnia – jest ciemnoszary i poprzecinany połyskującymi żyłami kalcytu. Krasnoludy zwą go “smoczą krwią”. Biżuteria pasuje zarówno do reprezentacyjnych szat, jak i do skromniejszego, podróżnego stroju, o ile chce się zwracać na siebie uwagę.
***
Jedna z paczek, które dostałeś, wygląda mniej okazale niż inne. Jest po prostu skromna, opakowana bez typowego dla dworu przepychu. W środku jest tylko jedna rzecz: książka. Cienka, oprawiona w płótno i pozbawiona tytułu. W środku, na nienajlepszej jakości kartkach starannie spisano dwie splecione ze sobą baśnie: pierwsza o dzieciach w tajnym tunelu, druga o księciu uratowanym przez rozbójniczkę.


Dla Shela
Obwiązany sznurkiem płat ciemnobrązowej, cienkiej skóry okazuje się skrywać kilka przedmiotów. Dno wyściełają kartki czerpanego papieru. Na nich leżą owinięte kawałkiem surowego płótna pałeczki węgla kreślarskiego, pędzle oraz kilkanaście niewielkich, pękatych słoików z kolorową zawartością oraz etykietami: “kreda mielona”, “siena”, “cynober”, “karmin”, “umbra”, “sepia”, “czerń kostna”... Do naczynia z czernią ktoś przywiązał zwinięty świstek papieru z przepraszającym: “To nie złośliwość, przysięgam”.
***
Ozdobne pióro, dwa kałamarze – pierwszy z czarnym tuszem, drugi ze specjalnie wykonanym, po kilkunastu minutach znikającym (można nakładać go na inne, wcześniej napisane już wyrazy. Da się go odczytać po oświetleniu kartki od spodu) i list z życzeniami.


Dla Wilka
To, co znajdujesz, leżało zawinięte w mapę. Z początku myślisz, że ktoś podrzucił Ci jakiś prezent dla Szept albo że małżonka zostawiła coś nieopatrznie w twoich papierach. Wyglądał na wisiorek. Srebrny łańcuszek, laska przypominająca kryształ górski. Delikatnie spękana, niemal zupełnie przejrzysta. A w niej – jakaś ciemna nitka. Mógłbyś przysiąc, że ruda. Włos? Jeśli tak, to bardzo znajomo rudy włos. Obok, zwinięty rulonik, leżał fragment pergaminu. “Zawsze znajdziesz swoją Zgubę”. Położony na blacie kryształ zaczął się przesuwać, mimo że go nie tknąłeś. Wolno. Z dala od zaznaczonego na mapie pałacu. Chwilę potem stanął na ostro ściętym szpicu. A Ty wiesz, że Zguba znowu nie powiedziała ci, że wybiera się na poszukiwanie kłopotów.
***
Puzderko, które przyniesiono pod twoje drzwi, jest małe, podłużne. Elegancki, ręcznie zdobiony ilustracjami poszczególnych budynków z elfiej stolicy papier układa się wręcz nienagannie, podobnie jak złota wstążka. W środku znajduje się precyzyjnie przycięte pióro do pisania z odlaną z metalu nasadką w kształcie dłoni.


Dla Yarkhara
Podłużny pakunek ma kształt, który przywodzi na myśl jedynie kij od szczotki. Cóż, blisko. Lniany, wyposażony w troki worek okazuje się być futerałem na solidną, drewnianą lagę. Dębina jest ciężka, ale dobrze opracowana i wypolerowana na gładko, więc dobrze leży w dłoni. A przede wszystkim jest twarda, bardzo twarda. Nie dajcież bogowie dostać nią po głowie.
***
Zdobiony kij do podparcia, mogący również być użyty do walki.

____________________________________________
Niezapowiedziany dodatek
Świąteczne droubble

Jest taki dzień, w którym czas wcale się nie zatrzymuje.
Wokół ogniska, przy którym siedzi ona prószy śnieg. Lasem, błądząc wśród ciemnych, nagich pni, niesie się kolęda, zmieszana z gwarem rozmów. Ciepłe, strzelające w górę płomienie ogrzewają kociołek ze strawą. Nad polaną świecą gwiazdy.
W świątyni, w której stoi on, panuje półmrok. Masywne, kamienne mury zwielokrotniają echo głosu kapłana, mówiącego o miłosierdziu. On patrzy na złożone przy sześciu ołtarzach podobizny Wielkiej Szóstki, które można było stworzyć tylko na święto. Nie wiedzieć czemu myśli o malarzu, którego wczoraj powieszono na rynku za obrazę bogów. Głos kapłana sączy się w tle.
Ona uśmiecha się, odwijając prezent. Przygryza wargę. Pierścionek. Mruga, przykrywając rzęsami ślad emocji. Wspomnienia.
- To sugestia? – pyta schrypniętym głosem, unosząc jedną brew. Odpowiada jej śmiech. 
- Żebyś sobie wreszcie porządnego chłopa znalazła! – Po stwierdzaniu Leylith część osób śmieje się nadal. Niektórzy cichną.
On wychodzi, oglądając się za siebie. Światła świec drżą od przeciągu. Fala ludzi wylewa się na zewnątrz. On przez chwilę stoi z boku. Patrzy za rozchodzącym się tłumem. Obiecał matce, że wróci na święta.
- Arhin? – Odwraca się, zaskoczony.
- Hakan? Jednak obchodzisz wirgińskie święta?
Wzruszenie ramion. 
- Pomyślałem… Gdybyś nie dawał rady… potrzebował pomocy…
- Nie potrzebuję.

Nefryt i Shel

* garść przypisów: Leylith to członkini bandy Nefryt. Hakan to lennik i przyjaciel Shela, który jednak nie wie, że Shel jest szpiegiem.
_____________________________________________
Na koniec...
Życzę Wam wszystkim, byście spędzili najbliższe dni w sposób najbardziej podobny do tego, który uważacie za odpowiedni. Oprócz tego, mnóstwa zdrowia, weny i niegasnącej motywacji do działania przez cały przyszły rok.

Dla tych, którzy mają ochotę posłuchać (nieco innych) kolęd:

4 komentarze:

Zorana pisze...

[O, matko! Kaletka z lilijką! Uwielbiam ten motyw <3
Nie mam pojęcia, co rozbroiło mnie bardziej - czy słownik elfickiego, za który dałabym sobie rękę uciąć, bo zachechłać się idzie w tym okropnym języku, czy ta głowa sowy na końcu szczotki. A i szalikiem nie pogardzę, bo przecież skrzydlata cały czas w drodze. Dziękuję za piękne prezenty :) ]

Silva pisze...

I.
Silva ziewając zeszła na dół; przez całą noc ten zapchlony wilkołak wył do księżyca jak opętany pies, przez co nie mogła spać. Miała ochotę wywalić go na zewnątrz, ale mróz tak ściął wszystko, że nie miała serca mu tego robić. To, że był zapchlonym kundlem jej nie przekonało.
Marząc o mocnej, aromatycznej herbacie, zauważyła, że w nocy ktoś coś zostawił. Na blacie leżały trzy paczuszki. Kiedy otworzyła pierwszą, wyciągnęła z niej blaszki do pieczenia i najcudowniejsze rękawice z runami ochronnymi. Oto nastał koniec parzenia palców i nakładania maści, by choć na chwilę przegnać ból. - Och... - tuż obok leżały przyprawy; pachniały mocno, aromatycznie, nieco egzotycznie. - Mogłabym upiec temu pchlarzowi ciasteczka... Ale nie wiem, czy zasłużył... - wśród podarków były też barwniki, podobne do tych, których używała w swoim plemieniu. Dużo lepsze niż te, do których miał dostęp teraz. Nie były maziste, nie sypały się kiedy wzięła odrobinę między palce. - To dobre barwniki - mruknęła, przyglądając się paczuszkom. - Powinnam upiec słodkości tym, co mi to ofiarowali - i taki miała zamiar. Upiecze je, choćby miała się poparzyć.


Brzeszczot zamknął cicho drzwi do swojej sypialni, nie chcąc budzić zakopanej pod kocami Heiany. W jego gabinecie panował przyjemny, szary półmrok rozjaśniany słabym blaskiem elfiej lampy. Kiedy najemnik podszedł bliżej niej i przekręcił kurek, płomień podskoczył i w pokoju zrobiło się jaśniej.
Obudziło go ssanie w brzuchu. Był głodny, a w nocy przyniósł sobie żurawinowe paszteciki, co by nikt mu ich nie zjadł. Paszteciki były, ale obok leżały dziwne paczuszki, których nie pamiętał, kiedy był tu przed pójściem spać.

Silva pisze...

II.
- Co do cholery jasnej to ma być... - biorąc do ręki drewnianą skrzyneczkę, obrócił w palcach karteluszkę. - Na lepszą pamięć? - przeczytał, mrużąc oczy. Czy ktoś właśnie sugerował, że ma kiepską pamięć? Ale, że o co chodziło, bo nie miał pojęcia. - Podejrzane mikstury damy najpierw Heianie... Do sprawdzenia - mruknął, sprawdzając dalej, co mu tu przyniesiono. - Na zmianę koloru włosów? - Aż się wzdrygnął, pamiętając niebieskie kłaki, z którymi musiał się męczyć. Zadrżał, kiedy pomyślał o tym, jak cholernie długo szukał sposobu żeby wszystko odkręcić. Tak, ten flakonik schowa do skrytki i zostawi na czarną godzinę. Ten cenny flakonik. Trzecią paczuszką był sztylet. - Za stare zlecenie? - podrapał się po brodzie, gdzie rósł spory zarost. Było ich tyle, że nie miał pojęcia, o które chodzi. Może flakonik z miksturą na lepszą pamięć nie był złym prezentem. - Proste, krótkie ostrze - zważył sztylet w dłoni, chwycił mocno, przekręcił. Dobrze leżał w dłoni, jakby skrojonej pod nią. Zacna broń.
- Mam sklerozę, ale... - sięgając po pasztecik i unosząc go w górę powiedział - Bogowie wam zapłać za te podarki.


Dravaren obwąchiwał cudownie pachnącą paczkę. Dopiero się przebudził, szamanka coś robiła na dole, a on po nocy wycia do księżyca, czuł coś tak przyjemnego, że aż go skręcało. Zapach był... Och, jak on drażnił mu nos, jak łechtał podniebienie. Paczka została otwarta brutalnie, wręcz rozerwana. - Mięsne przysmaki! - zawołał radośnie i wpakował oba do buzi, gryząc i śliniąc się jak pies, zadowolony i szczęśliwy.
Kiedy już przełknął, ze święcącymi oczami i szerokim uśmiechem, zorientował się, że leży tu coś jeszcze. Wędzona kość... Aż przełknął ślinę. Ale nie, nie może. Nie teraz. Nie, nie, nie. - Niedobry wilkołak, nie patrz na kość. Zostaw na potem - mruczał cicho, jak mnich świętą mantrę i co by nie patrzeć z rządzą w oczach na kość, rozwinął trzecią paczuszkę. - Książka... - tytuł kompletnie nic mu nie powiedział, ale poruszył jakąś strunę. Coś mu kliknęło w głowie, ale nie wiedział co. Kość pachniała tak miło i smakowicie. - Nie wytrzymałem... - i rzucił się na wędzony przysmak, jak pies. Był taki szczęśliwy!


Ja zaś mówię - Szczęśliwego Nowego Roku Wam wszystkim <3

Whinchat pisze...

Nigdy nie pozostawiała rzeczy w idealnym porządku. Właściwie, to nigdy nie miała ich zbyt wiele i może właśnie dlatego zauważyła, że coś się zmieniło. Nieufnie podeszła do niewielkiej skrzynki, w której trzymała większość swojego majątku. Miły karczmarz pozwolił jej zostawić je u siebie i pilnował jak oka w głowie. Przynajmniej tak wydawało jej się do tej pory.
Kto to zostawił? Wróg, czy przyjaciel?
No tak. Przecież ona nie miała przyjaciół.
Mimo to podeszła bliżej, ostrożnie stawiając każdy krok. Wyciągnęła dłoń nad wisiorek, wciąż go nie dotykając. Nie był przeklęty. Wyczułaby przecież.
Wzięła go do ręki i mrużąc oczy przyjrzała mu się uważnie. Długimi palcami pogładziła gładką, mieniącą się powierzchnię kamienia. Zacisnęła go w pięści, którą przycisnęła do piersi i rozejrzała się dookoła, jakby lada moment miało coś się wydarzyć. Jakby ktoś miał wyskoczyć na nią, odebrać jej to wszystko. Tym razem z zaciekawieniem zajrzała do skrzynki. Nie wypuszczając wisiorka z ręki rozpakowała szary papier i oniemiała. Długo macała miękkie, ciepłe rękawiczki. Przecież... nigdy nie miała czegoś takiego.
Kto? Dlaczego? Podejrzliwość nie opuszczała jej ani na moment. A jednak chwilę później kamień iluzji zawisł na jej szyi, a rękawiczki znalazły się pośpiesznie na starczych dłoniach. Wiedziała, że same przedmioty nie zrobią jej krzywdy. Jednak kto jej je dał i w jakim celu?


Dobrawa

~*~

Wiele razy widział jak ludzie obwieszają się różnymi przedmiotami. Nieduża blaszka ze spiralnym wzorem najwyraźniej była właśnie czymś, co należało zawiesić na szyi lub ręce. Zdecydował się zawiesić go na szyi, aby było mu wygodniej pracować. Nie był pewien, co oznacza wyryty w metalu symbol, ale wiedział jedno: to musiało być coś dobrego.
Podniósł zwierzę na wysokość twarzy. Wielka klucha natychmiast wysunęła różowy, ciepły język i polizała go po nosie. Długo oglądał zwierzaka, nie bardzo rozumiejąc po co i dlaczego go dostał. Dopiero po chwili przypomniało mu się, jak przemiła para staruszków, która przygarnęła go pod swój dach, pewnego szczególnego dnia wymieniała się różnymi przedmiotami. Miały one wywołać radość, jak sądził po ich reakcji. Nawet on coś dostał. Wcześniej nigdy nie dostał żadnego prezentu.
Niestety, zapisana kartka stanowiła dla niego zagadkę. Nie umiał czytać, nikt nigdy go nie nauczył. Wziął jednak szczeniaka pod pachę i wraz z kartą odszukał przyjazną duszę, która rozszyfrowała zapiski.
- Margo – powtórzył stawiając psa na ziemi, a szczeniak zamerdał ogonem, opierając przednie łapki o łydkę mężczyzny. Aidan przykucnął i pogłaskał zwierzę po grzbiecie. Aidan wiedział już czym może być przyjaźń. Starzec nauczył go tego. I teraz golem czuł, że oto spotkał prawdziwego przyjaciela.


Aidan

[A od siebie tylko powiem, że było mi naprawdę bardzo miło, że moje postacie zostały uwzględnione, mimo, że sama nie brałam udziału. To mi trochę przypomniało stare, stare czasy, gdzie "interaktywne" notki fabularne były na porządku dziennym. Bardzo, bardzo dziękuję i przepraszam jedynie za to, że udzielam się tak późno. I za jakość przepraszam. Trudno pisze się z gorączką :(]

Prawa autorskie

© Zastrzegamy sobie prawa autorskie do umieszczanych na blogu tekstów, wymyślonego na jego potrzeby świata oraz postaci.
Nie rościmy sobie natomiast praw autorskich do tych artów, które nie są naszego autorstwa.

Szukaj

˅ ^
+ postacie
Rinne Lasair