Przewodnik

Linki-obrazki

Misje
I. Więzi przyjaźni
Spotykasz po latach kogoś, kto dawniej był ci bliski. Wplątuje cię on w jakąś historię, która nie dość, że z czasem się komplikuje, to w dodatku budzi w tobie wątpliwości co do intencji przyjaciela.

II. Linia frontu
Kerończy natarli na Prowincję Demarską. Oblegany jest sam Demar. Jedni ludzie stają do walki, inni uciekają ze spalonej ziemi. Napastnicy, obrońcy i cywile. Po której stronie staniesz?

Opcjonalnie: Udział w buncie niewolników w Wirginii bądź inne miejsca walk.

III. Rekonwalescencja
W nie najlepszej kondycji trafiasz do wioski lub klasztoru. Wydaje ci się, że trafiłeś w dobre ręce i że wkrótce będziesz mógł opuścić to miejsce. Okazuje się jednak, że z pozoru życzliwi i uprzejmi ludzie skrywają przed tobą jakąś tajemnicę.

IV. Zabij bestię
Coś napada, nęka mieszkańców. Zawierasz umowę z wójtem - dostarczysz głowę bestii za określoną cenę. Okazuje się jednak, że stworzenie nie działa bez powodu - jest w jakiś sposób prowokowane przez mieszkańców.

Opcjonalnie: Bestia jest wrażliwa na hałas z karczmy albo ludzie naruszyli w jakiś sposób jej rewir (weszli na jej teren, zajęli leże ze względu na drogie surowce itp.)

V. Nielegalne walki
Dochodzą cię słuchy o nielegalnych walkach prowadzonych w okolicy. Położysz im kres czy może postanowisz wziąć w nich udział dla własnego zysku? Pieniądze nie leżą na ulicy.

VI. Zlecone zabójstwo
Dochodzi do zamachu, w wyniku którego ginie ktoś ważny. Podejmujesz się odnalezienia zabójcy – albo jego zleceniodawcy. Od ciebie zależy, czy dojdzie do aresztowania winnych, czy pomożesz im uniknąć kary.

VII. Egzekucja
W mieście lub wiosce szykuje się egzekucja. Znasz sprawcę albo sam doprowadziłeś do jego schwytania. Realizacja wyroku coraz bliżej.

Opcjonalnie: Z czasem nabierasz wątpliwości, czy skazaniec faktycznie jest winny i chcesz go uwolnić lub dochodzą cię pogłoski, że ktoś może chcieć uwolnić kryminalistę.

zamknij
Spis kodów
Spis opowiadań
Baśń o wolności: Preludium (autor: Nefryt) Gdy demon odzyskuje człowieczeństwo, przypomina sobie jak być człowiekiem.(autor: Zombbiszon) Nikt nie zna prawdziwego bólu do czasu aż nie straci kogoś bliskiego sercu. (autor: Zombbiszon) Wendigo i Driada (autor: Zombbiszon) Domek, zupa, sukkub i historia (autor: Zombbiszon) Sen i niespodzianki (autor: Zombbiszon) Boląca strata i niepokojący gość! (autor: Zombbiszon) Cienie i nowy przyjaciel (autor: Zombbiszon) Kruki (autor: Zombbiszon) Cienie i Starsze Dusze (autor: Zombbiszon) Zło Kor'hu Dull (autor: Zombbiszon) Złodziej Twarzy i Koszmar (autor: Zombbiszon) Królewiec (autor: Zombbiszon) Przed świtem (autor: Nefryt) Król Żebraków i nowe drzwi (autor: Zombbiszon) Akceptacja (autor: Zombbiszon) Nostalgia (autor: Nefryt) Nowa droga i niespodziewane wyznanie? (autor: Zombbiszon) Biały i zielony daje czerwony! (autor: Zombbiszon) Nowe wyzwania w nowym życiu (autor: Zombbiszon) Krąg tajemnic (autor: Zombbiszon) Jack (autor: Zombbiszon) Czasami to mrok daje najwięcej światła (autor: Zombbiszon) Trzy sceny o szpiegowaniu (autor: Nefryt) Morze bólu. Promyk nadziei ... (autor: Zombbiszon) Sól (autor: Olżunia) Dyjanna Muirne: Miecz może być dowodem wszystkiego (autor: Zorana) Uszatek i Kwiatek na tropie przygody: Przypadłość parszywej gospody (autor: Paeonia i Szept) Gdy gasną świece (autor: Zombbiszon) ... Najjaśniej płoną gwiazdy nadziei. (autor: Zombbiszon) Elias cz. 1 (autor: Zombbiszon) Elias cz. 2 (autor: Zombbiszon) Historia (autor: Zombbiszon)
zamknij

Chat

Keronia, 6 lat wcześniej.
Był paskudny, deszczowy dzień. Trakty rozmiękły, uniemożliwiając dalszą jazdę taborom. Koła i tak ledwo toczących się wozów zaryły w muł, podłoże mlasnęło i całe zaopatrzeniowe, naprawcze oraz sanitarne zaplecze wielkiej wirgińskiej armii stanęło na dobre gdzieś na północ od Demaru. Kadra dowódcza, od hetmana po dziesiętników, pytała, oglądała, pokrzykiwała i wreszcie bezradnie rozkładała ręce: jechać dalej się nie dało.
Donavan wiedział o tym wszystkim z relacji kilku chłopów, przez których pola przejeżdżali najeźdźcy. Nie minęło z resztą wiele czasu, a mieszkańcy okolicznych wsi i miasteczek na własnej skórze odczuli obecność żołnierzy. Tego wieczora nawet tutaj, w tej małej, na co dzień zapomnianej nawet przez wszy gospodzie, siedziało kilkudziesięciu zbrojnych, drących zakazane mordy w swoim szczekliwym języku. Kerończyk wygodniej podparł łokieć o zniszczony, poorany blat. Przynajmniej towar zszedł. Wystarczyło, że poszła fama, wirgińce wykupiły wszystko jak leci, chyba z nudów… Uniósł głowę, słysząc trzaśnięcie wejściowych drzwi.  Iakow, no wreszcie.
Starszawy krasnolud zobaczył zbrojnych i zatrzymał się w progu jak wryty. Trwało dłuższą chwilę, nim przybrał neutralny wyraz twarzy.
Donavan skrzywił się z dezaprobatą.
- Jeżeli chciałeś ich poinformować, że jesteś podejrzany, nie było lepszego sposobu – mruknął, gdy Iakow zajął miejsce naprzeciwko niego. Krasnolud machnął lekceważąco ręką.
- Schlani w sztok – burknął przyciszonym głosem. – Sam przed wejściem widziałem. Napruci, że własnymi szczynami w drzewo nie trafiają. Ten twój już przyszedł?
Donavan poczekał z odpowiedzią, aż towarzystwo dwa stoliki dalej zacznie ryczeć z jakiegoś dowcipu. Skinął wolno głową.
- Ten młody. W niepełnej zbroi.
Spojrzenie Iakowa przesunęło się znad pełnego kufla na grupę zbrojnych. Kilku rycerzy, dziesiętnik, jakiś mieszczanin w połatanej pelerynie… Zerknął jeszcze raz na tych pierwszych. Jeden z nich miał na oko dwadzieścia lat. Niepełna, choć widać, że droga zbroja, płaszcz obszyty futrem…
Kransolud uniósł brwi, z powrotem patrząc w stronę Donavana.
- Ten oficer? – zapytał z niedowierzaniem.
Człowiek uśmiechnął się jednym kącikiem ust. Dopili piwo. Wyszli na zewnątrz, prosto w deszcz. Przez chwilę szli błotnistą, szarą drogą w stronę najbliższych miejskich zabudowań.
- Wiesz, kto to jest? – Donavan poprawił kaptur. Nie czekał na odpowiedź. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. – Młody Arhin.
Krasnolud zatrzymał się. Przestąpił z nogi na nogę.
- Z tych Arhinów? – w jego głosie odbiło się niedowierzanie. – I on chce..? – Iakow zawiesił znacząco głos, nie dopowiadając: „dla nas pracować”.
- Mógłby chcieć – usta Donavana prawie się nie poruszały, głos był ledwie słyszalny, choć w promieniu kilkudziesięciu metrów od dłuższego czasu nie pojawił się żaden człowiek, a szum deszczu zagłuszyłby nawet stukot końskich kopyt. – Sam pomyśl. Jego ród od lat ma zatargi  z królem Wirgini. Podobno poszło o wpływy w stolicy. Hran go poobserwował.
- Hran?
- Mój informator z Devealanu, elf miejski. No, a jakiś rok temu podsunęliśmy Arhinowi Idunne.
Wirginia, 7 lat wcześniej.
Wpadające przez okno, miękkie światło dnia z każdą chwilą wyraźniej wydobywało z mroku izby jej sylwetkę. Drobiny wznieconego z pościeli kurzu snuły się w powietrzu. Shel uśmiechnął się lekko, widząc ich ręce splecione ze sobą na jego poduszce. Sennie przesunął kciukiem po drobnych kostkach jej dłoni. Przymknął oczy. Spokojny, cichy czas. Ostoja pokoju.
- Muszę iść.
- Wiem – cichy szept Idunne sprawił, że miał ochotę znowu ją przytulić. Miękkie włosy spływały kaskadą z jej karku na jego klatkę piersiową. Objął ją, rozkoszując się gładkością jej skóry wzdłuż linii kręgosłupa.
- Dokąd jedziecie?
- W stronę Rivendall. – Przez chwilę patrzył na nią, jakby chciał naszkicować we własnej pamięci każdy detal jej ciała, od ciemnych brwi, poprzez stromiznę nosa, po maleńki pieprzyk na lewym obojczyku. Pocałował ją.
- Shel?
Oparł się na łokciu. Leżeli tak blisko, że stykali się udami.
- Kocham cię, Shel.
Uśmiechnął się, z czułością odgarniając jej kosmyk włosów z czoła.
Pewnych rzeczy można słuchać w nieskończoność.
Wirginia, wczoraj.
Shel siedział w swojej pracowni. Był sam. Wsparta na rękach głowa ciążyła dziesiątkami koniecznych do podjęcia decyzji. Koniecznych, co nie znaczy, że łatwych.
Po raz kolejny obrócił w palcach małą karteczkę z zapisanym na niej adresem. Najpierw miesiące obserwacji, a potem ta kartka – wsunięta niepostrzeżenie w dłoń, wetknięta pod drzwi albo włożona między osobiste rzeczy, która ostatecznie zmieni życie kolejnego człowieka. Arhin zawahał się, nim złożył ją na pół. Doskonale pamiętał, jak to się odbyło w jego wypadku.
Cztery lata wcześniej wszedł do swojego namiotu w obozie rozbitym przez wirgińską armię. Czuł się okropnie zmęczony. Cuchnął potem, krwią i treścią czyjegoś rozprutego żołądka. Zmuszał się do stawiania kolejnych kroków, jakby każda z jego nóg ważyła tonę. Dowlókł się do swojego posłania i usiadł na nim ciężko. Ostrożnie zdjął namokłą, lepką przeszywanicę. Podwinął koszulę. Znalazł czysty bandaż. Kiedy zaciskał opatrunek, nie zdołał powstrzymać głuchego jęku. Minęła dłuższa chwila, nim opanował się na tyle, by oglądać świat bez czarnych, ruchomych plam. Dopiero wtedy zauważył, że na skleconym z trzech krzywych desek stole, między zwiniętą w rulon mapą a kałamarzem, leży niewielka, złożona w pół kartka. Wstał i ociężale podszedł bliżej. Oparł się o blat. Na niepozornym kawałku papieru zapisano jedynie nazwę okolicznej gospody. 
Tam po raz pierwszy spotkał Donavana. Długa, męcząca rozmowa skończyła się niepozornym stwierdzeniem: czekaj na kontakt.
Czekał.
A potem zaczęło się szkolenie.

____________________________________
Notka na specjalne zamówienie Aedówki.
Isleen, dzięki za zmotywowanie!

3 komentarze:

Szept pisze...

[Dobrze. No to szczerze, nie kocham Shela jako postaci. Nie potrafię wyjaśnić, czemu. Może to przez to, że prowadzę 2 Kerończyków :P A na poważnie, nie chodzi o prowadzenie postaci, a raczej o osobiste gusta. Wiadomo, każdy co innego w postaci lubi. Ja dotąd się zastanawiam, co niektórzy lubią w Lu :P
Noteczka krótka, szybko się czyta. Intrygująca postać Idunne. Tak, bardziej niż szkolenie Shela interesuje mnie ta postać. Kim była? Co robiła? I co naprawdę łączyło ją ze Shelem.
Ostatnia myśl. Treść żołądka. :P Zastanawiam się, jak głębokie to musiałoby być cięcie, by doń sięgnąć i by je (treść) wywaliło na zewnątrz. Na jelita na pewno łatwo, leżą praktycznie tuż pod powłokami brzusznymi i siecią...
Ale to takie gdybanie.]

Olżunia pisze...

Czyta się naprawdę przyjemnie, zapomniana nawet przez wszy gospoda kupiła mnie bez reszty. W ogóle przewija się dużo trafnych sformułowań, które chciałoby się zapisać w grafomańskich notatkach... i chyba tak właśnie zrobię. Podoba mi się to, jak tekst oddziałuje na wyobraźnię, jak wyraziście rysują się w niej obrazy i wybrzmiewają dźwięki. I to, jak zwięzłym opisem potrafisz to uzyskać. Doszlifowane to aż miło.
Taki krótki tekst, a tak wiele wyjaśnił... I tak, mnie też ciekawi Idunne. Mało tego, fragment, w którym się pojawiła, najbardziej przypadł mi do gustu. Kiedyś bym kręciła nosem, "bo romansidło", a tak... chyba się starzeję. xD
Dziękuję. <3
Lu? Czy ktoś wspominał o fanklubie Lu? To ja się zgłaszam. xD

Nefryt pisze...

Szept, szczerość w cenie :) Rozumiem, że ktoś może go nie lubić, to nie była postać tworzona do lubienia. W sumie, chyba nawet wolę, jeżeli ktoś mojej postaci nie lubi, niż gdyby była obojętna.
Hah, Idunne to perełka tej notki. W moim odczuciu też.

Olżunia, dzięki. Sformułowania można jak najbardziej sobie przepisywać. Z ciekawości, które ci się tak podobały?

Taa, fanklub Lu. Ja też się zgłaszam xD

Prawa autorskie

© Zastrzegamy sobie prawa autorskie do umieszczanych na blogu tekstów, wymyślonego na jego potrzeby świata oraz postaci.
Nie rościmy sobie natomiast praw autorskich do tych artów, które nie są naszego autorstwa.

Szukaj

˅ ^
+ postacie
Rinne Lasair