Jechaliśmy już od dwóch dni. Dwa
dni bez pięknych inaczej cieni oraz Starszych Dusz, było przyjemne.
Ten jeden raz, gdy ich spotkaliśmy wystarczył by zapadli nam na
całe życie. Nawet teraz pamiętam ich zapach. Zapadał zmierzch, a
w oddali ujrzeliśmy jak powoli rozbłyskują światła Królewca.
Rozbiliśmy obóz na niewielkim wzniesieniu koło starego dębu. Po
drodze spotkaliśmy wędrownego kupca i Xian, jakimś magicznym
cudem, miała trochę pieniędzy. Nawet Iris była zaskoczona tym
faktem. Jednak to pozwoliło nam na zrobienie małych zapasów. Xian
i Iris poszył poszukać czegoś, co mogło by wylądować w
kociołku. A ja, kuternoga Elias, wraz z moją wierną towarzyszką
złamaną i unieruchomioną nogą, zostaliśmy pilnować ognia. Tylko
Iris się ociągała.
- Czyżby … nie, to nie możliwe.
- Może ja coś ugotuję? -
Zaproponowałem.
- Mowy nie ma. - Zaprotestowała Xian –
Bez urazy, Elias. Twoje błotko może i jest smaczne, ale nie zniosę
już jej.
- Jakoś nie narzekałaś. -
Zauważyłem, gdy sukkub starał się mi wyrwać chochlę.
- Z uprzejmości i nie było powodów.
- Ty i uprzejmość? - Puściłem
chochlę, co spowodowało że Xian zrobiła kilka chwiejnych kroków
w tył – Od kiedy?
- A chochlą chcesz? - Przed moim nosem
pojawił się metalowy przyrząd gastronomiczny – A poza tym
pozwoliłam Ci zostać w naszym domku. Zapomniałeś?
Tu mnie miała. Mogła mnie od razu
wywalić za drzwi, ale mimo to pozwoliła mi zostać. Efekt?
Puszczenie go z dymem i walka z „pięknisiami”. Szczerze? Wciąż
mam wyrzuty sumienia za ich domek. Nie mogę się ich pozbyć.
- Czyli nie potrzebnie zacząłem
gotowanie? - Zauważyłem. Efekt był natychmiastowy. Xian zrobiła
lekko przerażoną minę i szybko zajrzała do kociołka wiszącego
nad ogniskiem. Jednak była tam dopiero woda, co ją nieco uspokoiło.
- Już się bałam kolejnego wieczoru z
grysikiem.
- Kupimy Ci książkę kucharską. -
Powiedziała Iris siadając obok mnie – Wtedy Xian nie będzie
narzekać na jadalne błoto. - Dodała z uśmiechem.
- I ty przeciwko mnie? - To było jak
cios między żebra. Nic, tylko leżeć i czekać na wykrwawienie.
Jednak okazało się, że Xian jest dość dobrą kucharką. Podała
nam naprawdę dobrą zupę grzybową. I co ciekawsze, wyglądała jak
zupa. Chyba faktycznie czeka mnie kurs gotowania. Gdy sobie
pojedliśmy położyliśmy się do snu. Ostatni raz spojrzeliśmy na
rozpalone światłami latarni ulice miasta. Iris postawiła
„strażników”, gdyby znów miało nas coś zaatakować. Po czym
wszyscy zasnęliśmy.
Siedziałem pośrodku okręgu wokół
totemów. Znałem to miejsce. To tu się uczyłem jak panować nad
moją „futrzastą formą”. Teraz siedziałem na posadzce
pogrążony w głębokim transie.
- Jeśli chcesz ducha przewodnika. -
Odezwał się mój mistrz – To musisz zbudować nową więź. Stary
opuścił Cię w noc, gdy stałeś się wendigo. Więc musisz znaleźć
sobie nowego.
- A czy to możliwe? - Zapytałem nie
otwierając oczu.
- Byłeś szamanem, prawda? - Zapytał.
Nie wiem skąd to wiedział, skoro nigdy mu o tym nie mówiłem. - To
znaczy, że masz wgląd na świat duchów. Masz z nimi kontakt. Więc,
użyj tego połączenia by wezwać swojego nowego ducha opiekuna do
siebie.
Łatwo było mu mówić. Nie ważne jak
się starałem, nie mogłem wyczuć, żadnej więzi, gdy nagle...
Poczułem że coś się zbliża. Po chwili usłyszałem trzepot
skrzydeł. Z nadzieją otworzyłem oczy i ujrzałem... kruka? Nie!
Nie zaakceptuje czegoś, co w moim plemieniu uchodziło za zły omen.
Znowu się skupiłem i po ponownym otwarciu oczu ujrzałem już dwa
kruki. Powtórzyłem to jeszcze kilka razy, aż przed mną stało
małe stado kruków.
- Ciekawe. - Odpowiedział z
rozbawieniem mistrz.
- Niby co takiego? - Zapytałem lekko
poirytowany, faktem że tylko te ptaszyska byłem w stanie
przyciągnąć.
- W Twoim plemieniu uchodzą za złe
omeny. Ale mimo to przyleciały na Twoje zawołanie. - Nie wiem co on
w nich widział – Mało osób wie, że to mądrale.
- To „COŚ”? - Wskazałem na małe
stado czarnego pierza, które się cofnęło. Nie wydały z siebie
nawet jednego odgłosu. Nawet najcichszego.
- Szanuj je, a mogą Ci kiedyś
uratować kosmaty tyłek. - Ciągnął niczym nie zrażony starzec –
Może i są uważane za padlinożerców, złe omeny, czy nawet samą
śmierć. Jednak one nigdy Cie nie zostawią. I musisz o tym
pamiętać. Szanując ducha opiekuna, szanujesz siebie.
Niby ma rację. Ale jakoś nie
przemawia do mnie fakt posiadania kruka za przewodnika. I chyba nie
prędko się do niego przekonam. Spojrzałem w miejsce gdzie było
stado kruków. Był tam już tylko jeden. Gdzie się podziała
reszta? Wtedy kruk wzbił się w powietrze i głośno kracząc
poleciał w moją stronę. Ostatnie co widziałem to otwarty dziób.
Jakby chciał wydłubać mi oko.
Obudziłem się zlany potem i
zesztywniały. Poranek był mroźny, ognisko wygasłe, ale nie to
było przyczyną mojego zdrętwienia. Spojrzałem w prawo. Obok mnie
leżała wtula we mnie Iris a z lewej tak samo wtulona Xian. Aż
poczułem, że ognisko raczej nie będzie mi już potrzebne. Ciepło
tej dwójki było rozbrajające. To to ciepłe miękkie … Zaraz.
Ciepłe i miękkie? Spojrzałem na Xian. Wiedziałem że Iris miała
dość dużo szacunku do swojego ciała w porównaniu do Xian.
Oczywiście nie pomyliłem się. Xian leżała obok mnie niemal pół
nago.
- Xian, sprośna mało. - Wydyszała
Iris przez sen.
- Zazdrosna? - Padła odpowiedź.
- Oby Ci te cycki pękły.
Nawet przez sen się kłócą. To
byłoby nawet urocze, gdyby driada nie chciała obślinić mi pół
ramienia, a cycki Xian nie bijały się mi w bok. Chyba wole nie
wiedzieć co mnie w nocy ominęło.
[ Obiecałem małą niespodziankę? To uznajmy ten post za ową niespodziankę ;) Misje może nie były wypałem, a materiał do gazetki poszedł. Także miłego czytania :)]
Elias
Zombbiszon
4 komentarze:
Miałam właśnie komentować poprzednią notkę, a tu już następna. Jakie ty masz tempo ;P
Końcowej akcji z Xian się spodziewałam, nie odpuściłaby sobie przecież. Taka okazja :D Zastanawiam się, jak Iris z nią wytrzymywała pod jednym dachem - w sensie - są takie różne. Bardzo podobał mi się fragment o duchu przewodniku. W ogóle, lubię szamańskie smaczki ;)
Kuternoga Elias skojarzył mi się z piratem i wyobraziłam sobie Eliasa jako majtka na statku, i grysik jest dobry, nawet w dużych ilościach, z syropem - ona nie wie, co dobre :D
Książkę Kucharską Babci Gąski! *lokowanie produktu*
Kurczaczek, jakie ty masz chłopaku tempo pisania - szacun i podziw i serduszko <3 Nie dość, że szybko kolejne notki można poczytać, to jeszcze się je fajnie czyta. Kolejne serduszko za lekkość i przyjemną formę <3
I co ja mam powiedzieć o twojej wersji szamanizmu? Nie jest to wersja plemienna, którą najbardziej lubię, bo tam to nie szaman szuka ducha, tylko duch wybiera szamana poprzez chorobę. Ale nie marudzę, to Twoja wersja i Tobie ma przede wszystkim odpowiadać :D
Darrusowa maruda :P
A ja powiem, że uwielbiam kruki. I to te w pozytywnym, nie negatywnym, złym omenie. Chyba jedne z najmądrzejszych ptaków. Sprzedam smaczka, bo muszę, a potem przestaje nudzić: mówić uczą się lepiej niż niejedna papuga.
I masz dla mnie niespodziankę specjalną, wiesz? Mianowicie, sam mi podsuwasz pomysły. Elias musi poznać Corvusa, koniecznie.
Podobał mi się tekst o Eliasie kuternodze i towarzyszce złamanej nodze :D I o dziwo, nie pomyślałam o piratach.
I wiesz co? Cholerka, zawstydzasz mnie lenia. Mocno, mocno zawstydzasz.
"Jakimś magicznym cudem" - kocham ten kawałek. xD Taki cat language w blogowym wydaniu.
Baaardzo podoba mi się reakcja Eliasa na pojawienie się kruków. Niby uprzedzenie, niby przesąd, ale zaraz zapala mi się lampka, że "ej, on jest szamanem, on wie rzeczy" (mistrz jak zwykle wie lepiej, ale ćśśś).
Czytało się przyjemnie (humor był :D), ale wkradło się trochę błędów. "Mogłoby", "niemożliwe" i "niepotrzebnie" - to piszemy razem. No i dają mi się we znaki zapisy dialogów, czyli to, o czym pisała Sorcha pod poprzednią Twoją notką [link]. Przyczepiam się do tego, bo dezorientuje mnie to podczas czytania - z przyzwyczajenia spodziewam się opisu sytuacji, działania postaci albo jeszcze czegoś innego, a nie "zapytała" czy "powiedział".
Mi się jakoś nie gryzą te dwie wersje szamanizmu - może dlatego, że sama nie piszę szamanką ani szamanem, no i ze mnie ignorantka w temacie jest. Ale do tych wersji podchodzę jak do różnych odłamów tej samej religii - tu opinia postronnej obserwatorki i nowicjuszki w temacie. Sytuacja, w której każde plemię ma swój własny szamanizm, wydaje mi się ciekawa.
Lokowanie produktu - padłam. xD
Prześlij komentarz