“Mewa” kołysała się przy nabrzeżu; gotowa do wypłynięcia z elfiej Przystani Trzech Wzgórz, czekała na wciągnięcie trapu i zwinięcie lin cumowniczych. Niebo na horyzoncie zaczęło się rozjaśniać, czerwienią i żółcią zwiastując wschód; nie minęła chwila, a zza krawędzi morza wyłoniło się słońce, przeganiając cienie świtu.
Od strony gór wiał rześki, mocny wiatr. Strażnica na Przylądku Burz górowała nad całą przystanią, niczym niemy obserwator wypływających w morze okrętów.
- Upewnij się, że Kveel będzie zapamiętywał drogę.
- Przez to, że się martwisz i starasz się to ukryć, ale jednak to widać, sam zaczynam się denerwować - Brzeszczot wytarł spocone dłonie o spodnie i przeczesał palcami włosy; były krótkie, ścięte zaledwie trzy dni temu i nie sięgały nawet za ucho mieszańca; jedynie dłuższe pasmo zostawione z boku, zaplecione w warkocz, przypominało o dawnej długości. Ubrany w strój podróżny, był gotowy do drogi, a przynajmniej starał się wierzyć, że naprawdę jest przygotowany.
- Bo wymyśliłeś sobie podróż. I to gdzie! Najdalszego Brzegu się zachciało - Diarmud westchnął dobrze wiedząc, że nie zmieni decyzji hyvana. Decyzji, która została podjęta dawno temu, trochę później omówiona i całkiem niedawno zaakceptowana z pełnym obaw wahaniem.
- Nie mnie, ja tylko się zgodziłem im towarzyszyć - Dar wskazał palcem na statek.
Na pokładzie “Mewy”, opierając się o burtę, stała Silva. Nad szamanką, uśmiechając się złośliwie do Diarmuda, górował zapchlony wilkołak. Wisielec pomachał nawet do elfa, całkiem przyjaźnie, jakby to nie on był wszystkiemu winien. Przecież wyprawę do wilkołaczek kolebki wymyślił Mogaba.
- Każda wymówka, by znowu być najemnikiem jest dobra, prawda? - Elf uśmiechnął się; wyglądał na pogodzonego z tym, że jego hyvan nie wyrósł do końca z młodzieńczych przyzwyczajeń. Że wciąż go ciągnęło, jak wilka do lasu, do tego, co zostawił za sobą, kiedy przejął rolę opiekuna ich rodu. - Nie, lepiej mi nie odpowiadaj. Czy H…
- Cicho! - uciszył go Dar - Obiecałem jej, że wrócę. Że to nie zajmie zbyt wiele czasu…
- Ale zdążyłeś też dodać - wtrącił Diarmud - cytuję: że elfy żyją w cholerę długo i rok czy dwa szybko jej przelecą.
- Poskarżyła ci się…
- Przyszła po radę. Ale ciebie nie sposób wpisać w żadne znane wzorce - kładąc hyvanowi dłoń na ramieniu, podniósł wzrok i spojrzał mu w miodowe oczy, z których nie dało się nic wyczytać. - Nie zamartwiaj jej bardziej, niż to konieczne. Nie bądź okrutny.
- Obiecałem jej coś - mruknął cichutko najemnik, spuszczając wzrok, całkiem zawstydzony. - Jak wrócę, rzucam w cholerę włóczęgostwo, bójki, zlecenia i zarabianie kasy na biciu mord. Mam prawie trzydziestkę na karku i nadszedł czas na ustatkowanie. Będziemy się żenić. Więc lepiej znajdź mi cholernie cierpliwego nauczyciela tańca.
- Na krzywe nogi nic nie pomoże! - Diarmud roześmiał się serdecznie, biorąc w mocny uścisk mieszańca, klepiąc go po plecach. - Znajdę ci i nauczyciela i dobrego krawca! Nie wymigasz się od elfich strojów!
- Jeszcze zobaczymy… - zabrzmiało to jak groźba, ale po minie najemnika było widać, że się tylko droczy.
- Brzeszczot! - To się darł, wrzeszcząc jak opętany, Wisielec. - Kapitan każe ci ruszyć dupsko i wleźć na pokład, bo popłyniemy bez ciebie.
- Będę was obserwował tak długo, jak tylko będę mógł - Diarmud spojrzał w oczy swojego hyvana.
- Wiem. Będę miał przez to mdłości - odpowiedział najemnik, spoglądając na elfa. Po czym wyściskał go, ucałował w oba policzki, jeszcze raz wyściskał, coś szybko powiedział na ucho i odsunął się na kilka kroków. - Nie rozwalcie mi Gniazdowiska, jak mnie nie będzie!
- A ty nie daj się tam za bardzo uszkodzić!
- Będziemy go pilnować! - zapewnienie Silvy nie brzmiało dobrze w tej chwili, ale na nic więcej elf nie mógł liczyć. - Nie damy mu uszkodzić boskich pośladków.
- Dbajcie o siebie nawzajem. I niech bogowie nad wami czuwają, a gwiazdy strzegą.
Diarmud mógł tylko patrzeć, jak wciągają za Darem trap, jak odwiązują liny, a “Mewa” zaczyna przygotowywać się do wypłynięcia w morze. Mógł tylko machać, odpowiadając na ich krzyki i uniesione ręce.
- Wracajcie szybko...
________________________________
W tym miejscu moja, Dara, Silvy i Drava przygoda się kończy.
DZIĘKUJĘ starym Autorom, DZIĘKUJĘ nowszym Autorom.
DZIĘKUJĘ Nef za powołanie Keronii do życia, jesteś wielka!
Bycie częścią Keronii, tworzenie jej i uczestniczenie w życiu bloga przez tyle lat było czymś naprawdę wspaniałym. Poznanie Załogi też. Tworzenie i pisanie jeszcze bardziej. Trochę brakuje słów, ale mam nadzieję, że wiecie o co chodzi.
Dzięki za wszystko!
Nef, proszę też o usunięcie KP. W autorach ewentualnie możesz mnie zostawić, gdyby coś kiedyś się zmieniło i chciałabym wrócić.
Z realiów chcę też usunąć kilka rzeczy - czy zrobisz to Ty, czy ja mam usunąć?
z map (Bagna Tysiąca Rzek, Zachód od Etir, Wielki Las, Wielka Pustynia, Wirgiński But, Mall Resz),
z opisów miejsc (Tarok, Wirgiński But, Gniazdowisko, Jalgsi Hattarna, Ka’Tun, Masyw Sokolego Pióropuszu, Dzika Knieja)
z miejsc na mapie (Archipelag Najdalszego Brzegu, Wirgiński But, Iluna, Litwor, sicz Vesi, Ti’Ran, Wilkołaki i Wilcza Knieja, Mall Resz, Jalgsi Hattarna, olbrzymy)
z państw (wodzostwo olbrzymów, ród Kael't Crevan),
z folkloru (turdusy, słowo o duchach, złośliwce w całości, duchy szamanów całe, duchy samobójców, duchy krwawe, duchy wspomniaki, duchy zaklęte, duchy bestii, duchy pradawne, duchy patrony, sowy z elfiego lasu, z bóstw Nazarę i Hazarę)
z plemion (tellan oxa, vesi, wodniki, wilkołaki)
z ras (olbrzymy, wilkołaki)
z podkart KP (poboczne, miejsca, historia, ród)
z notek (te moje i te, które pisałam z Szept)
Opowiadania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz