UWAGA | WARNING |
ACHTUNG | POZOR | 注意 | 注 | لاحظ
| σημείωση
W Wieściach
prezentowanych poniżej mogą pojawić się treści erotyczne, przemoc, krew,
przemoc, chędożenie, osocze, pośladki oraz śladognomie ilości orzechów
arachidowych. Dzieci uprasza się o kliknięcie w krzyżyk w prawym górnym rogu
strony w celu zachowania psychicznego dziewictwa.
Pogoda:
Burza, burza, burza, gdzie się nie obejrzysz
burza. Keronię i Kresy nawiedzają burze śnieżne, Wirginię piaskowe, w
Quinghenie nastała zaś pora dżdżysta. Jedynie Wega wyłamuje się z utartych
schematów, unikając przekleństwa wróżki, złośliwych magów i kaprysów natury.
Burze śnieżne niemal całkowicie
sparaliżowały Keronię. Najgorzej jest w górach, gdzie widoczność jest niemal
zerowa, gwałtownym i obfitym opadom śniegu towarzyszą zaś porywiste wiatry.
Oprócz ograniczonej widoczności powoduje to przenoszenie śniegu i tworzenie
wysokich zasp. Nawet istne wygi górskie unikają wychodzenia na szlak. Górska
straż, zamiast ścigać zbojców i okoliczne bandy, zajmuje się
poszukiwaniem zaginionych. Tych ostatnich liczba gwałtownie wzrosła, a jak
przewidują magowie pogodowi, będzie jeszcze gorzej. Władze Keronii zwróciły się
już o pomoc do Królestwa elfów i krasnoludów.
W Wirgini nastał czas określany przez Vesi
mianem wojny piaskow. Ruch karawan kupieckich ustał całkowicie. Nawet
berberowie oddalili się w bezpieczniejsze rejony, tam gdzie nie sięgają piaski,
Vesi ukryci w swych siedzibach czekają końca. Nie tylko oni, także zwierzęta
poukrywały się w bezpiecznych schronieniach, pustynia opustoszała. A piaski
szaleją, niesione silnym wiatrem przed siebie. Ogromne piaskowe i pylaste
chmury, gnane na znaczne odległości, wysokością sięgające nawet 2,5 stajań mogą
okazać się zgubą każdego, kogo napotkają na swojej drodze.
Quinghene nawiedziła pora dżdżysta. Jak nie
burze to deszcze przetaczają się nad krajem. Drogi zamieniły się w bagna i
grzęzawiska, powozy zapadają się po osie, a ludzie brodzą w brązowej, lepkiej
mazi. Powietrze jest wilgotne, parne, nawet najmniejszy wiatr nie porusza liści
tropikalnych drzew. Koło południa, kiedy opady nasilają się, często pojawiają
się burze. Wówczas żaden statek nie wyjdzie z portu, morze wzmaga się, a fale
wdzierają się daleko w ląd. Niebo ciemnieje, poprzecinane z rzadka jasnymi,
oślepiającymi błyskami, huczące ciskanymi z nieba grzmotami. Burze te, nagłe,
gwałtowne, szybko przechodzą w zwykłą ulewę.
Kącik Wróżki Pierdziuszki:
Drodzy moi, wróżka jest z was dumna.
Wróżka jest z was dumna i zaprawdę powiada
wam, wasza odwaga godna jest pochwały. Tym bardziej, że zechcieliście odbić
Redakcję, w której - pomijając kwestię gnomów - wciąż zapewne cuchnie
najemnikowymi skarpetkami. Proszę was i błagam nade wszystko, skoro tyko
wykurzycie małe szkodniki, te karłowate paskudy, które śmiały zbezcześcić
miejsce, w którym wykonujemy naszą misję, w którym służymy narodowi, w
którym... błagam, wywietrzcie tam. Tak się nie da pracować.
Wróżka wie o wszystkich,
którzy poświęcili się dla słusznej sprawy. Wie o tobie, Korzonku z Larven,
która zapuściłaś się do stołecznego miasta Keronii, choć przebywanie w tak
ludnym miejscu niekoniecznie jest tym, do czego przywykłaś. Właśnie dopijam herbatkę
i układ herbacianych fusów mówi mi jednoznacznie, że Los wynagrodzi twoje
starania. Wszak naraziłaś się na atak gnomiego strzelca! Na doniczkowy sabotaż!
Toż to nie do pomyślenia, żeby tak w biały dzień... w stolicy, w samej
stolicy... Ech, ale co ja będę gadać... Sprawiedliwości musi stać się zadość,
już ja tego dopilnuję! Osobiście! Drżyjcie, gnomy! Gnomy w kolorowych
kubrakach, gnomy w fikuśnych czapeczkach, gnomi snajperzy, wszystkie gnomy -
strzeżcie się! Strzeżcie, albowiem straszliwy jest mój gniew!
Isleen, bąbelku, nie troskaj się o ten
nieszczęsny naszyjnik. Kamienie w nim pewnie są podrobione, a i srebro, które
właśnie oglądam w mej kryształowej kuli, nie sczerniało wcale, mimo że nikt tej
biżuterii od lat nie nosi. Jeśli chcesz, w zamian za obietnicę drobnej
przysługi (drobniuteńkiej!) każę ci posłać nieco ziółek na uspokojenie dla twej
przyjaciółki. Sama często je zażywam, zwłaszcza teraz, gdy dowiedziałam się, co
też się w tym Królewcu święci. Bogowie, to nie na moje nerwy! Bąbelku, bądź tylko
czujna, bacz na szczegóły, bo w nich może kryć się rozwiązanie tej dziwnej
zagadki.
Doszły mnie słuchy o bohaterskiej szarży
pani herszt. I to nie pocztą pantoflową, ale w formie ballady! Ach, kochani,
spójrzcie - wasze czyny zostaną utrwalone w pieśniach. Co prawda wszyscy
bardowie jakich znam to pijacy, ale mniejsza, dobre i to. Widać nie mam
szczęścia. Jednak dworscy minstrele nie mogą pozostać głusi na nowiny, od
których cały kraj się trzęsie! Zobaczycie, to kwestia cierpliwości. A nawet
jeśli wspomniani minstrele zawiodą, to pozostają jeszcze malarze. W końcu
widzieć Królewiec z tej perspektywy to prawdziwa rzadkość. Tak więc mistrzowie
pędzla albo prosić cię będą o szkice i opisy, albo - co odważniejsi - o
pośrednictwo w rozmowie z panem olbrzymem... Ale o panie olbrzymie potem.
Nie umniejszam oczywiście roli
przewodniczki, która wkroczyła na scenę we właściwym momencie, by wziąć sprawy
w swoje ręce. Pani Regentko, znakomity zmysł taktyczny, oby tak dalej. Proszę
jedynie uważać na lokatorów Redakcji. Parę miesięcy temu odpadła tabliczka z
napisem "Uwaga! Niebezpieczne stworzenia" i jakoś nikomu nie chciało
się jej z powrotem przybić. Rozumie pani... Tak się po prostu zdarza, nic się
na to nie poradzi. Wszystko przez gnomy. Gdyby nie to, że któryś mógł poczuć
się urażony treścią napisu, tabliczka pewnie wciąż by wisiała. Ale co poradzić,
co poradzić... Proszę przekazać Łateczce ode mnie głaski i całusy. Dzielna
kicia. Najlepiej wskaż jej drogę do worka z karmą - jednego z tych, które ten
chuchrak trzyma w piwnicy i z którego pewnie sam chrupki wyżera jak nikt nie
patrzy. Zobaczycie, któregoś razu zdobędę na to niezbity dowód, wszak od czegoś
mam tę kryształową kulę, czyż nie?
Moje wewnętrzne oko mówi mi natomiast, że
ktoś zeżarł moje czekoladki. Prawda li to? Tak, one były moje. Nie interesują
mnie żadne "ale", one były moje i już. Żadnych "ale",
powiedziałam! To, co mówi Wróżka, świętością jest i basta! Zresztą, sami się
przekonacie. Rzuciłam na czekoladki urok, tak dla pewności, by móc spać
spokojnie. Wierzcie mi, zauważę, któremu z was wyrosły kocie wąsy.
O dalszą część akcji się nie
martwcie, jak na razie poszło wam znakomicie. Co prawda nie zawsze trzymaliście
się wskazówek, które wam posłałam - list, jak tuszę, doszedł ze dwa tygodnie
temu - ale i tak poradziliście sobie doskonale. Szczęście, że napisałam, co i
jak, bo co by się tam działo... Co wy byście beze mnie zrobili, kluseczki moje
kochane?
Ale błagam nade wszystko, trzymajcie tego
olbrzyma z dala od Redakcji! Tego watażkę, tego gbura, ten buldożer, który
zrównał z ziemią zagajniczek, w którym lubiłam przesiadywać latem! Tam, w
Redakcji są moje listy od fanów, moje czekoladki, moje... moje pocztówki, też
od fanów! (Proszę sobie nie wyobrażać.) Toż to do licha niepodobne, żeby to
wszystko przepaść miało! A ten wielkolud kichnie i po budynku śladu nie będzie.
Straż wezwijcie, każcie mu sobie iść, szczurami go poszczujcie, cokolwiek!
Miejcie na uwadze, jak cenny jest mój zapas kryształowych kul! Wart jest
majątek! Majątek, powiadam!
Tymczasem...
Panie Arhin, mam pana na oku. Niech pan nie myśli sobie, że wszystko panu
wolno. Wewnętrzne oko podpowiada mi, że ktoś czyha na pańskie życie. I wcale
nie musi fatygować się z drugiego końca Keronii, by pana dorwać. A nawet jeśli
mu się nie uda lub się rozmyśli, to chyba nie chciałby pan, by w którymś z
pańskich posiłków znalazł się jeden z moich niezawodnych napojów miłosnych...?
Owszem, obydwoje tego nie chcemy. Proszę się zatem nie wtrącać.
Pozostali niech nie czują się zaniedbani, o
nie... Wróżka wróżyć będzie dla wszystkich. Tancerko siedmiu zasłon, w
niedługim czasie twoja kariera może przybrać zgoła odmienne oblicze niż do tej
pory - bądź czujna! Gardy nie spuszczaj, albowiem całkiem prawdopodobne, że Los
uchyli przed tobą rąbka tajemnicy i będzie ci dane znaleźć odpowiedź na jedno z
tak istotnych dla ciebie, nurtujących cię pytań.
Wszystkim długouchym, bez względu na
pochodzenie Wróżka radzi mieć się na baczności. Konstelacje układają się w
dziwny, nieznany mi dotąd sposób. Układu waszych gwiazd wyjaśnić nie potrafię.
Ale proszę nie mylić tego z niewiedzą, proszę takich bzdur nie pleść i nic nie
insynuować! To, że Los zakrył coś przed mym wewnętrznym okiem nie świadczy o
moim braku kompetencji. Żeby to wam przez myśl nie przemknęło! Skoro jednak
jesteście tacy dociekliwi - a znam was przecież - nadmienię, jakie rady
przychodzą mi do głowy. Uważajcie podczas podróży, zwłaszcza dalekich. Nie, nie
chodzi mi wyłącznie o pogodę. Sploty wydarzeń mogą okazać się wyjątkowo
nieprzewidziane. Obserwujcie naturę, gdyż ona będzie waszą przyjaciółką.
Strzeżcie się obcych podróżników i nie wpatrujcie się w zachody słońca. Pomóc
może również przyszycie do ubrania czerwonej nitki.
Wiedźminów zaś uprzedzam - miejsc pracy
coraz mniej, zleceń trzeba pilnować jak oka w głowie i kontraktów wymagać,
niech zleceniodawcy podpisują i nie wymigują się od zobowiązań. A i na
konkurencję uważać należy - kompanie ludzi zwących się łowcami potworów,
oferujący nieco przystępniejsze ceny, ale lichszej jakości usługi zaczynają
robić karierę. Do czego to podobne, by cena była ważniejsza od tego, jak
wykonana jest robota? Co za czasy, co za czasy...
Wróżka nie zdoła wszystkim powróżyć, Wróżka
przeprasza. Terminy są napięte. Zapiszcie się, proszę, i poczekajcie na swoją
kolej jak przystało. Teraz moje wewnętrzne oko musi nieco odpocząć, a i ja
muszę umysł wyciszyć... Tyle się dzieje, tak się niepokoję!
Wszystkich fanów pozdrawiam.
Informacje:
~ WPT wciąż w rękach Gnomów! ~
W ostatni weekend spróbowano odbić zajętą
przez gnomy redakcję. Nasi bohaterowie, zwani od tamtego dnia heros gnomicus, zebrali się, aby odebrać z małych rąk gnomów to, co należało do redaktorów. Akcja herosów przez większość czasu przebiegała pomyślnie, udało się im ominąć gnomie pułapki, paskudne doniczki i dzięki nieoczekiwanej pomocy kotów, dostać się do środka. Niestety na tym wszystko się zakończyło. Niekontrolowany olbrzym, ni to sojusznik, ni to wróg, sprowokowany uznał, że rozwali wszystko dookoła. Na szczęście nic nie zburzył, za to wszystko utrudnił, bo akcja została przerwana. Herosi musieli się wycofać, a gnomy poukrywać przed siłą olbrzyma.
Póki co, odbicie redakcji zostało wstrzymane. Po spacyfikowaniu wielkoluda, każda z grup wycofała się, aby zregenerować siły i przemyśleć następne działanie. Niestety krasnolud Lofar będzie musiał znosić towarzystwo kotów i redaktorów jeszcze przez jakiś czas. Nie
potwierdziliśmy też informacji, jakoby pod budynkiem redakcji, w
piwnicy, przetrzymywano dwójkę reaktorów: najemnika i magiczkę. Dodatkowo zaginął skrzat Jędrzej i elfie chuchro; ktoś widział, ktoś wie, ktoś może coś na ten temat powiedzieć?
~ Olbrzym w Królewcu! ~
Mieszkańcy naszej stolicy donoszą, że przy
wschodnim murze, w niedzielny, zimowy dzień, pojawił się olbrzym z krwi i
kości. Świadkowie tego zdarzenia opowiadają, że wielkolud wyłonił się zza muru,
w okolicy starego placu i budynku redakcji keronijskiej gazetki, porwał
bezbronnego przechodnia i uniósłszy go w górę, zaraz odstawił na miejsce.
Zachowania tego nie sposób było zrozumieć. Były osoby, które uważały, że ów
olbrzym złapał w garść hersztównę Nefryt, ale nie są to potwierdzone
informacje. Wyjaśniamy także, że wstrząsy odczuwalne w stolicy w niedzielę, to,
według świadków, wina wielkoluda; miał on skakać i tupać, chcąc zburzyć
budyneczek redakcji. Czyżby gnomy zaszkodziły także olbrzymom z Gór Uśpionych
Kolosów? Czy może mieć to coś wspólnego z tajemniczą „laską”? Oceńcie sami.
~ Plaga zwierząt ~
Królewiec niczym w bajce o grajku został
opanowany przez plagę. Jednak to nie szczury zapełniły ulice, kanały, domy
mieszkalne i baraki koszar. Są nawet w pałacu Królewskim. Mowa o kotach. Małe,
duże, długo i krótkowłose, puchate i łyse, czarne, bure,
białe, rude, łaciate, trójkolorowe, szylkretowe, niebieskie i
pręgowane. Rasowe i prawdziwe dachowce, młodziutkie, ocierające się o nogi
przechodniów i złośliwe, parskające, półdzikie.
Fenomen kociej plagi trudno wyjaśnić w
naukowy sposób. Nienaukowo mówi się o pomocy kociej społeczności, która w jakiś
sposób dowiedziała się o kłopotach kociej mamy i przybyła ze wsparciem. Jak
dotąd to nie gnomy ucierpiały najbardziej, a myszy, szczury i wszelakie
ptactwo, jakie dostało się w zasięg pazurów.
Tylko co na to psy?
~ Koniec problemów! ~
Drodzy czytelnicy, jeśli giną wam owce, psy
ujadają nocami, a wam wydaje się, że widzieliście, jak przez wasz zagon
marchewki sadziła kroki strzyga, obawy niekoniecznie podszeptuje wam wybujała
wyobraźnia. Być może potrzebujecie ręki fachowca, by przegnać lub ubić
nieboskie stworzenia, zagrażające wam i waszym najbliższym? Jeśli tak,
trafiliście na właściwy akapit. Do Keronii sprowadziła się bowiem wiedźminka,
biegła w swoim fachu. Pomocy wam z pewnością nie poskąpi, a pieniędzmi nie
pogardzi.
~ Anomalia w Górach Mgieł ~
Nie dość, że burze śnieżne, lawiny i
zawieje, nie dość, że ślisko, wąskie przełęcze i niebezpieczne stoki. Stare
wygi i górala powiadają, że górą należy się szacunek, że góry upomną się o to,
co ich. Przesądne czy nie, ostatnie wydarzenia zwiastują, że w opinii tej tkwi
ziarnko prawdy. Wśród elfów mówi się o niepokojach w Górach Mgieł. Elfy, jako
rasa silnie związana z naturą, zdają się odczuwać to znacznie silniej: nagłe,
zupełnie niespodziewane załamanie pogody, burze gorsze niż kiedykolwiek. Do
tego dochodzi dziwne zachowanie zwierząt, ta cisza w przyrodzie, cisza jak
przed nadciągającą katastrofą, a wśród tego niepokój, jaki wykazują czworonożni
mieszkańcy gór. Gdyby nie to, że ostatnimi czasy wzrosła liczba zaginień, obawy
elfów pewnie nie zwróciłyby uwagi lokalnych władz kerońskich. Zaginienia te
początkowo wiązano z niesprzyjającą aurą w górach, gdy jednak bez wieści
zaginął patrol górskiej straży, wzbudziło to zrozumiały niepokój. Oficjalnie
władze nie zdefiniowały niebezpieczeństwa, zaleca się unikać górskich szlaków,
szczególnie tych wiodących przez Dolinę rzeki Surany i Dolinę Inki.
~ Lisie ogniki ~
W Górach Mgieł, w lasach otaczających Masyw
Sokolego Pióropuszu, tam, gdzie na polanie zarośnięte mchem wznoszą się
kamienne konstrukcje minionych dni, pojawiły się światła. To nie żadne magiczne
zaklęcia, to zjawisko, które miejscowa ludność, a przede wszystkim szamani,
przypisują lisim duchom. Lisie ogniki - tak nazwano unoszące się nad polaną i
pomiędzy drzewami świetliste kulki. Ogień płonący w powietrzu nad kamieniami,
podobno pochodził z kości, które lisy trzymały w pyskach.
Zjawisko to występuje w ostatni dzień,
pierwszego miesiąca, nowego roku. Był świadectwem lub objawem tego, że dobre
(są też złe, ale o nich nie będziemy mówić) lisie duchy spotykają się pośród
starych kamieni, w miejscu dla nich świętym, pod rozgwieżdżonym niebem, gdzie
radzą między sobą, ustalają rangi i określają zadania, którym muszą się zająć. Ich
obecność miała być ukazywana nie tylko poprzez ogniki, ale także bicie białego
światła, które było podstawą do przewidywania przez ludzi, czy w nadchodzącym
roku plony będą obfite.
Gniazdo pirackie zniszczone?
“Rybitwa” wspaniała fregata pływająca pod
quingheńską banderą wróciła do macierzystego portu w Antor. Ta średniej
wielkości jednostka trójmasztowa otrzymała zadanie badawcze okolic Grzbietu
Oceanicznego - Zębiska, gdzie ostatnimi czasu zniknęło kilka kupieckich okrętów
kursujących mięszy Quingheną - Wegą - Keronią. Na tamtejszych akwenach
“Rybitwa” starła się z pomniejszymi jednostkami pirackimi, głównie slupami i
brygami, które nie były dla niej silnym przeciwnikiem, przechwyciła także kilka
transportów przemytniczych z Keronii. Jak dowiedzieliśmy się, głównym celem
rajdu “Rybitwy” na Wulkaniczne Wyspy Mauna Kea była pogłoska, jakoby w tamtych
okolicach grasował Czerwony Korsarz. Pogłoska okazała się prawdą, powracająca
do Antor fregata starła się z dwoma korwetami pirackimi pływającymi pod znakiem
Czerwonego Korsarza. Samego pirata jednak nie schwytano. Prawdopodobnie
uprzedzony o wyprawie “Rybitwy” umknął i na jakiś czas opuścił wody Oceanu
Zachodniego. Keronia winna wziąć przykład z morskiej potęgi Quingheny i wysłać
kilka jednostek na Morze Okavengo, by rozprawiły się z szerzącą się wśród Wysp
Złoczyńców kontrabandą i piractwem. Na to jednak ma zbyt słabą flotę.
~ Elfy elfom wilkiem ~
Czy wśród elfów wybuchnie wojna domowa i
przedstawiciele tej samej rasy ruszą na siebie z wzniesionymi ostrzami i
napiętymi cięciwami? Wszystko na to wskazuje, donosi nasz informator z Ataxiar.
A wszystko przez stare prawa, przesądy i uprzedzenia.
Założona w górach wioska, założona przez
Wygnańców i ich rodziny, obecnie zamieszkiwana przez potomków tychże, zbroi
się, szukając zaczepki i starcia, niechętna Królestwu elfów, w szczególności
zaś jego przedstawicielom zamieszkującym Dolinę Ciszy. Nasz informator
twierdzi, jakoby śnieżne elfy miały realną szansę zagrozić świeżo odbudowanemu
Irandal, zwłaszcza, iż nikt tam nie spodziewa się ataku z innej strony niż od
Gadziego Przesmyku, sama zaś Dolina Ciszy miałaby nie być zbyt mocno strzeżona,
chyba by pychą jej mieszkańców. Wiedząc, że każdy kij miewa dwa końce, redakcja
zbadała sprawę dokładniej. Władający z ramienia Ataxiar Doliną Ciszy Elenard
Erianwen dementuje plotki, jakoby Irandal nie było strzeżone, a elfy niegotowe
do walki. “Wróciliśmy, by zostać” to jego własne słowa. Ojciec królowej nie
ujawnia jednak sił Irandal i straży, przypuszczamy jednak, że nad
bezpieczeństwem Doliny czuwają wilczarze i Strażnicy Medrethu. Jeśli dodać do
tego magów Istar, Dolina jest gotowa odeprzeć każde zagrożenie. Zapytany wprost
o śnieżne elfy i ich wioskę, włodarz Irandal wypowiadał się niechętnie,
klucząc, nie zdradzając jednak zbyt dużych obaw. “Wiemy o obecności innych
elfów w górach” wyjaśnił krótko, nie chcąc jednak zagłębiać się w zamiary
Królestwa elfów względem tych ostatnich.
Jaka jest prawda?
~ Zamknięty port na Bucie Wirginii~
Miasto Iluna na Półwyspie Żyznych Ziem,
zamknęło wielki port handlowy; statki nie mogą do niego wpływać, ani go
opuszczać, a od tego zakazu nie ma odstępstw i wyjątków. Władze miasta sztywno
trzymają się nowych zasad, a wszystko to, jak mówi nasz reporter na wyjeździe, jest
winą niepokojących morderstw i kradzieży zarówno w porcie, jak i samym mieście.
Niektórzy mówią, że to sprawka magów lub czarnoksiężników, byli też tacy, co
twierdzili, że to mroczne elfy. Mag Rufus mieszkający w pobliżu portu,
wspominał o zakrzywieniu czasu, manipulacji jego biegiem i zmianom w zachowaniu
ludzi, którzy nagle porzucają dawne przyzwyczajenia, wykazując się nowymi, o
których wcześniej by się ich nie posądziło. Czyżby w spichlerzu Wirginii, ktoś
bawił się zakazaną magią?
~ Lodowa pułapka ~
Uwaga, niebezpieczeństwo. Na Kresach
Północnych odnotowano jedne z najniższym temperatur. Co za tym idzie, lód skuł
nie tylko rzeki, ale i przybrzeżne, płytkie morza. Wiele wielorybniczych
statków na dobre utkwilo w lodowej pułapce, z napierającym na burty
niszczycielskim lodem, trzeszczącymi pod jego działaniem deskami, lada
chwila grożącymi poddaniem się. Podobny los spotkał kilka pomniejszych
jednostek kupieckich.
Podobno Quinghenczycy opracowali nowa metodę
budowy okrętów specjalnie przystosowanych do takich warunków. Mają one mieć
specjalnie wzmocniony kadłub okrętu, o odmiennym kształcie niż stosowane dotąd
tradycyjne jednostki i większą masę, kosztem zwrotności i szybkości. Jak udało
się nam dowiedzieć jednostki te noszą nazwę lodołamaczy. Sekret ich dokładnej
konstrukcji wciąż pozostaje tajemnicą zarówno dla nas jak i budowniczych innych
nacji.
~ Kurzawy na pustyni ~
Chociaż w Keronii oraz innych krajach panuje
sroga zima, na terenie Wielkiej Pustyni Wirgińskiej, w okolicy Małej Doliny
Piaskali, zaczęły pojawiać się kurzawy Koriolisa; prędkość wiatru podczas
zamieci sięgała kilkuset stopni, a wszystko to było winą łączenia się siły i
mocy kilku huraganów nachodzących na siebie w tym samym czasie. Wirgińskie
kurzawy występowały dwa razy do roku: jego początkiem oraz w środku, mniej
więcej w czasie najgorętszych dni.
Powszechnie uważa się, że siła kurzaw rośnie
z roku na rok; jedni uczeni uważają, że winą za to należy obarczyć piaskale
pustynne, które drążąc tunele, wypłaszczają piaski. Inni mówią, że to wina
stale rosnącej suchości pustyni, a i znajdzie się takich, co sądzą, że każdy z
tych czynników ma wpływ na coraz bardziej nieregularne kurzawy.
Przeprawiających się przez pustynię, w
szczególności drogą od bramy pustyni do pierwszego posterunku, wędrowcom radzi
się porzucić tę trasę i wybrać szlak biegnący od Maliaru do stolicy państwa;
bezpieczniejszy, częściej uczęszczany, a przede wszystkim będący poza zasięgiem
kurzaw. Odradza się także podróży do zatoki Kadii. Nikt nie chce znaleźć się w
centrum zawieruchy; silny wiatr i piasek potrafią nieostrożnego wędrowca nie
tylko zasypać, ale i obedrzeć ze skóry.
~ Tajemniczy wisior ~
Po kraju rozeszła się wieść o dziwnym,
budzącym niepokój naszyjniku. Ozdoba była piękna, ponoć elfiej roboty,
filigranowa i zapewne warta swojej wysokiej ceny; składała się z
jasnofioletowych ametystów, oprawionych w białe złoto. Nie wyglądała na
biżuterię, która sprawia problemy; ot ładny, ale drogi okaz sprawnych rąk
złotnika, raczej dla bogatej szlachcianki niż mieszkańca biedniejszych dzielnic
stolicy.
Cóż, pozory bywają mylące. Karczmiane i
rynkowe plotki, mówiły o przeklętym naszyjniku, który pojawił się w mieście, i
którego nikt nie chciał dla siebie. Znalazła się jednak nieświadoma kobieta,
która ów wisior zabrała ze sobą; potem ludzie zaczęli szeptać o ożywających
koszmarach, niespokojnych snach i czającej się w kącie ciemności. W końcu
kupiec z Królewca przyznał się, że miał u siebie dziwny naszyjnik, którego nikt
nie chciał, najpewniej przeklęty, ale sam nie wiedział dokładnie, co z nim było
nie tak. Mężczyzna nie miał też wyrzutów sumienia; sprzedał, zarobił i
zapomniał, był zadowolony.
~ Morderczyni w wiedźmińskiej skórze ~
W niewielkiej wiosce Tyr w okolicy Królewca
doszło do wypadku, mówiąc zaś precyzyjniej, morderstwa. Młoda, białowłosa dziewczyna,
lat około 17, tak opisali ją miejscowi wieśnicy. Małomówna, zielonooka, nosząca
miecz stalowy i srebrny, o sylwetce i budowie ciała zwiastującej, że nie nosi
ich dla ozdoby, a potrafi się nimi posługiwać. Dziewczę to przedstawiło się
jako wiedźminka, czyli, jak wyjaśniamy niezorientowanym, łowczyni potworów i
bestii wszelakich, tępicielka plugastwa, jakie zrodziła ziemia. Wiedźminka
miała zająć się panoszącym w pobliżu wioski potworem, niejaką endriagą, wedle
jej własnych słów niezwykle trudną do zabicia, stworzeniem leśnym
przypominającym pająka. Wiedźminka owszem, zajęła się, lecz nie endriagą, a
młodym chłopem, który poszedł z nią jako przewodnik. Zwłoki młodzieńca,
zmasakrowane, odnaleźli okoliczni mieszkańcy w pobliskim lesie. Sprawczynię pochwycono
i wychodzi na to, że to prawda, co się mówi o wiedźminach, że stalowy miecz na
ludzi mają, srebrny na potwory.
Morderczynię osadzono w pobliskim więzieniu,
gdzie oczekuje na wyrok. Oby jak najsurowszy.
Ploteczki Gnomiej Dzieweczki:
Wirgińczycy mają przeciek! Tak, dobrze
przeczytaliście. Jeszcze nim śnieg przykrył kerońskie ziemie, w okolicach Zakonu
Wśród Wzgórz pojawiła się trójka intruzów. Czego szukali? Czy rzeczywiście -
jak utrzymuje jeden z wirgińskich dowódców - zakopanego gdzieś w pobliskich
lasach garnca złotych monet? Na prawdziwość tej wersji wskazywałaby obecność w
miejscu zdarzenia elfiego mieszańca, co to kłopoty bardzo lubi i bez nich żyć
nie może. Jak jednak tłumaczyć to, co twierdzą naoczni świadkowie - że chuchrak
towarzyszył elfce, która na beztroską i bezmyślną poszukiwaczkę przygód nie
wyglądała, oraz innej dziewczynie, której natura była na tyle posłuszna, że
jeden z wojaków przez najbliższy miesiąc będzie przemieszczał się o kulach?
Róża zamknięta! Skandal, koniec świata i
upadek niemoralności. Nieznany z imienia i nazwiska świętoszek wędruje od domu
do domu, od człowieka do człowieka, zbierając podpisy wyrażające poparcie dla
zamknięcia przybytku kurtyzan. Co gorsza, tenże świętoszek zyskuje coraz
większe poparcie wśród mieszkańców Królewca. Opozycja przeciwko temu pomysłowi
nawrócenia zbłąkanych, kuszonych owieczek zebrała się w karczmie Lofara. Póki
co panowie piją, wyklinają i usiłują odgadnąć tożsamość naszego świętoszka.
Wśród typowanych nazwisk pojawił się imć gubernator, kapitan straży, burmistrz,
eunuch (sam nie może, to innym nie da), prawiczek i uwaga… pan elfi władca.
Cień zaginął. Nie znów pierwszy to raz i nie
ostatni, z całą jednak pewnością jest to najdłuższa nieobecność Czarnego
Cienia. Nie ma go w Czeluści, nie ma w Róży, nie kręci się koło Ataxiar ani
Królewca, nie widziano go w Demarze. Kamień w wodę, słuch zaginął, wrogowie bez
skutku poszukują go ze wzmożoną aktywnością. Komu tym razem zaszkodził
Poszukiwacz, że nawet Bractwo Nocy nie jest w stanie go ochronić i musi się
ukrywać? Może ktoś z licznej gromadki tych, którym zalazł za skórę w końcu go
dopadł? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?
W Tyr, oprócz aresztowania
zabójczyni-wiedźminki, pochwycono także jej wspólnika. Mężczyzna schwytany
podczas bójki w karczmie okazał się skrytobójcą, z pełnym arsenałem broni,
mikstur i trucizn. Nie znaleziono przy nim żadnych dokumentów, nie poznano jego
tożsamości. Nikt z okolicznych mieszkańców go nie zna, wszyscy widzieli go
pierwszy raz, a mężczyzna milczy jak zaklęty. Osadzony w okolicznym więzieniu,
dotąd goszczącym głównie dłużników i złodziejaszków, nie zaś takie osobistości,
oczekuje wraz ze swoją wspólniczką na wyrok.
Kapuściana magia Isleen! Panowie i panie,
chłopcy i dziewczęta, zapraszamy na występ elfki bez pamięci, niezrównanej
iluzjinostki i magiczki, co się zowie. Niczym w porównaniu z jej sztuką jest
królik wyskakujący z kapelusza, znikająca moneta następnie wyciągana zza ucha,
uwalnianie się samemu z kajdan i ze szczelnie zamkniętego pomieszczenia,
odgadywanie koloru i miana kart. Otóż nasza niezrównana iluzjonistka, wszędzie
i niezależnie od okoliczności, potrafi z beczki wyciągnąć kapustę! Prawdziwą!
Isleen i Shel - jedno drugiego unika, jedno
przed drugim ucieka. Isleen wolała stawić czoła zajmującym redakcję WPT gnomom
niż spotkać się z Wirgińczykiem, szanowny pan szlachcic wybrał ukrywanie się za
plecami zwykłego żołdaka niż chociaż skrzyżowanie spojrzeń z elfką. Coś tu jest
na rzeczy. Jeśli dodać do tego pogłoskę, jakby Isleen współdziałała z
kerońskimi szpiegami Szafiry, zaś Shel tak naprawdę nie działał na korzyść
Wirgini wychodzi z tego niemały galimatias. My zaś wiemy swoje, wszystkiemu
winna jest Nefryt. Nie od dzisiaj wiadomo, że pani herszt ma słabość do mundurów,
a kto się czubi ten się lubi. Zobaczymy.
Nefryt ma słabość do żeglarzy? Tak, prawda
najprawdziwsza, szanowna pani herszt była widziana na pokładzie quingheńskiej
fregaty “Rybitwy”. Podróżująca pod fałszywym mianem zbójczyni nie była
bynajmniej sama. Towarzyszył jej żeglarz od pokoleń, do tego drugi oficer,
Flynn Maren. Świadek, który pragnie zachować anonimowość zeznaje, jakoby nasz
Robin Hood w spódnicy zanosił się od szlochu! Czyżby kłótnia kochanków? Wydaje
się, że gusta Nefryt zmieniły się i z panów o najczarniejszym charakterku i
mrocznej przeszłości przerzuciła się na oficerów i mundury. Cóż… której
kobiecie nie miękną kolana na widok mundurów, ręka w górę.
Królowa zaginęła w górach. Nie Szafira
Escanor, bo cóż ona robiłaby włócząc się po bezdrożach w swych cieniutkich
pantofelkach i bufiastej sukni, a elfia królowa, Niraneth Raa’sheal, znana ze
swych skłonności do kłopotów. Ostatni raz widziano ją u wylotu Doliny rzeki
Surany, przy źródłach Inki. Nie wiemy, na ile można polegać na słowach psa i bawiącej
się duchami szamanki, według nich jednak królowa była cała, zdrowa i w
towarzystwie. Cóż, jeśli chciało się pozbyć głowy państwa, kiepski to wybieg
przyznawać się, że się ją widziało. Z drugiej strony, kto by się spodziewał, po
tylu latach udawanej przyjaźni?
Darrus znowu ma kłopoty. Znany jako boski
pośladek najemnik założył się z Lofarem o wynik starcia na linii redakcja WPT -
gnomy TWP… i przegrał. Darrusie nieszczęsny, dziękujemy za wiarę w nasze
możliwości, bardzo nam jednak przykro, budynek wciąż pozostaje w rękach gnomów,
ciebie zaś czeka… Nie, ani redakcja, ani plotkarze nie chcą wiedzieć, czego
chcieć może w zamian Lofar Rozkoszny.
Na ulicach Królewca, w dzień targowy,
widziano drzewo. Do tego to drzewo ruszało się, mówiło i wołało coś, co brzmiało
jak “Njefryt”. Relacja naocznego świadka, po tym, jak udało się go ocucić,
pozostaje jednak tak nieskładna, że to, co miało być informacją, pozostaje
plotką. Drzewa nie mówią, nie chodzą i nie wzywają nie wiadomo, czego. Panowie
radzimy na przyszłość nie pić w towarzystwie krasnoludów. Szczególnie ich
ulubionej gorzałki.
Podobno aniołowie, którzy stracili skrzydła,
stają się ludźmi, ludzie zaś, którzy owe skrzydła zdobędą, zyskują niezwykłe
moce. To chyba wyjaśnia, skąd biorą się coraz większe rzesze poszukujących
Skrzydlatych i czemu tych ostatnich jest coraz mniej w Keronii. Z drugiej
strony… kto powiedział, że Skrzydlaci w ogóle istnieją?
Ogłoszenia Parafialne:
- Kupię główkę kapusty na
kolejną sesję - Isleen.
- Sprzedam gnoma-śpiocha i
klucz do piwnicy. Dorzucę wygłodniałego chuchraka.
- Kupimy lub wynajmiemy
budynek bądź pokój, byle nie za mały - redakcja WPT- Zatrudnimy od
zaraz budowniczych i murarzy.
- Sprzedam główkę kapusty –
Kapusta.
- Szukam laski – Jaruut.
- Kupię łaciatą kotkę, łowną
na gnomy.
- Sprzedam wiedźmiński
ekwipunek i/lub ekwipunek Cienia - więzienny strażnik.
- Kupię preparat na mole –
Alastair.
- Poszukuje sposobów na
pozbycie się demona – Wilk.
- Sprzedam kurę – gnom.
- Poszukuję śnieżnej elfki,
ostatnio widzianej w okolicy Ataxiar.
Czy
wiedziałeś, że...
- …pojawiła się nowa, gnomia
miara?
- …zaistniała także miara:
trzy Gortaty, określająca wielkość olbrzymów?
- …określenie „prać” nabrało
nowego znaczenia?
- … są tacy, którym Shel
kojarzy się z muszlą. My pytamy, którą?
- …według słownika Marcus –
wyrodny ojciec, cień, komediant, dawca życia, poszukiwany żywy, bo ktoś musi
nakarmić rodzinę. Znany ze swojego zamiłowania do lodów, na których cześć
ochrzcił swój miecz. Hmm... Ciekawe jakich lodów?
- …pierwszemu miejscu w
sesjowej kolejce składa się krwawą ofiarę?
- …to wydanie WPT upamiętnia
gnomią sesję?
- …Szept została zaproszona na
wycieczkę krajoznawczą rozklekotanym wózkiem po kopalniach Ruun?
- … szczury lubią kable?
- … Nefryt znalazła pracę w
charakterze gnomiej pomocy domowej, szczególnie wyspecjalizowanej w praniu?
- …Aed zyskał przydomek Jego
Wybawicielskość?
- …Darrusowa i Szeptucha
próbowały pobić rekord jak najszybszego dodania odpisów?
- …Nefryt miała jedyną w swoim
życiu okazję, by obejrzeć Królewiec z góry, a to wszystko dzięki
olbrzymowi?
- …urażona duma olbrzyma, może
kobiecie zaszkodzić?
- …laska olbrzyma to coś, o
czym każdy chce wiedzieć, ale boi się zapytać?
- … Darrus ma pęcherz z
żelaza? To wyjaśnia, dlaczego Wolha nie chce go nosić. Za ciężki?
- …w gnomiej sesji brakowało
tylko jednej urazy, by sesja przestała być śmieszna?
- … odbicie redakcji to
najbardziej komfortowa dla MG sesja ever?
- …gdy pojawia się śliczny
kotek, Szept podejrzewa go o wredny charakterek, ostre pazurki i dzikość?
- …z inicjatywy Aedówki i
spółki powstał nowy program “Jaruut szuka żony”? No, to gdzie te kandydatki?
- …koty wszystko zmieniają?
- …najbardziej pożądaną rzeczą
w sesji są świńskie jelita, kasza, tłuszcz, wątroba i płuca? Tak, kaszanka.
- … Odrin wszystko w
kieszeniach zmieści?
- …krzyki są w Keronii całkiem
normalnym zjawiskiem?
- …koty dodają +50 do walki?
- …podobno gnomy gryzą?
- …szafa to idealne miejsce,
do którego każdy może się schować? A co dalej? Druga Narnia?
- …Jaruut po muchomorach robi
się potulny jak baranek?
- …podtytułem gnomiej sesji
nieoficjalnie zostało: „nie rzucim piwnicy, skąd nasz ród!”?
- …Lofar to Władca Tyłków i
Patelni?
- … jedzą, piją, bąki zbijają,
strażnkowi klucze oddają z piwnicy się nie wydostaną?
- …Dar nie potrafi
zmartwychwstawać? Za to Zorana i Aedówka owszem?
- …w Odrina kieszeni zmieści
się nawet kapusta?
- …wszyscy kochają Potop?
- …Nefryt jest jak Wanda, co
nie chciała Niemca. Nie wiemy, jak Niemca, ale olbrzyma odrzuciła z całą
pewnością?
- …odpisy do sesji można
dodawać, dyktując je przez telefon koleżance?
- …Kapaka jest niegodna
wróżenia?
Sesjowe Wycinki:
i dopiski wariata
- Coś tu nie grało. I
wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że tym razem to nie sprawka
Nefryt | czyli wychodzi na to, że
wszystko inne to już sprawka pani herszt.
- Jednak wtedy Fortuna
uśmiechnęła się do ciebie | Fortuna nigdy
nie uśmiecha się dobrotliwie, ona tylko śmieję się ze swej złośliwości.
- Nigdy nie kupuj kota w worku,
nawet od elfiego chuchra | nie kupuj go
także od pani magiczki.
- Najpierw dałam się wrobić w
naszyjnik. Nigdy więcej, przenigdy, nie wezmę od nikogo biżuterii. Żadnej.
Nawet, jeśli komuś odbije na tyle, by dać mi pierścionek zaręczynowy, karzę mu najpierw
nosić go przez tydzień | ponoć olbrzymowi
odbiło, ale mu odmówiono i to jest kara.
- Byłam gotowa zdzierżyć
zagarnięcie budynku, i tak trudno było się w nim zmieścić, poza tym cuchnęło
skarpetkami Dara... Ale Szept… O, nie. Nikt nie będzie mi porywał przyjaciółki
| oto potwierdza się teoria, że najemnik
to pies magiczki.
- Ale Szept trzeba wydostać.
Dara może też… tak z przyzwoitości | bogom
dzięki za przyzwoitość!
- Dojrzała otwarte okno, o
którym gnomy najwidoczniej zapomniały barykadując się od środka | w myśl zasady: to nie może być pułapka.
- Pan Kłopot | czyli strzeż
się Fortuno konkurencji.
- To był chuchrak. Gdyby się tam pojawił, na pewno byłoby to widać,
i to na pierwszy rzut oka | koty.
- Kaj jest ten chędożony najemnik, co mi obiecał laskę? | kiedy olbrzym mówi o lasce, nie należy
pytać.
- To nie był Mikołaj ratujący psychikę pewnego najemnika siedzącego
w piwnicy, to był olbrzym, najprawdziwszy watażka! | bo podczas sesji nic nie jest niemożliwe.
- Gdzie czerwonowłosa małpa w
śmierdzących onucach? | jaki ten Darrus
jest przez wszystkich kochany.
- C-czy możesz trzymać mnie
trochę… lżej?... Nie, jednak nie! | niezdecydowanie
hersztówny kiedyś ją zabije.
- Jeśli chcesz go znaleźć,
musisz chyba wyburzyć ten budynek do fundamentów | z cyklu: jak Tiamuuri wywołała apokalipsę redakcji, czyli jak
zmotywować olbrzyma do destrukcji.
- Niewiele myśląc, zapominając
o całej sytuacji wzięła zwierzątko na ręce. - Kotek. Zobacz jaki śliczny | kotek rozwalił system: może się walić i
palić, ale… to kotek!
- Panie olbrzymie, proszę tego
nie robić! Ja mam żonę i dzieci! I chorą babcię! | bo chora babcia to poważna sprawa i potrafi zatrzymać olbrzyma lepiej
od armaty.
- Sz: Teraz się odzywa,
przypomniał sobie. Co, mam ci wyczarować nocnik? Idź, obudź naszego strażnika.
Może ci da jakiś. Przy okazji podnieś te nieszczęsne klucze...
D: …i oddaj strażnikowi. Tak
wiem, nie jestem głupi | czyli pani MG,
gracze pokazują pazurki.
- Więc Dar odwiesił klucze na ich miejsce, czyli zahaczył je o
sprzączkę od gnomiego paska, żeby się nie zgubiły i żeby inne gnomy ich
strażnika nie okrzyczały. Wyszedł też na minutkę, a potem wrócił, zatrzasną
drzwiczki i usiadł na środku piwniczki |
bo po co się męczyć, brudzić i użerać z gnomami, skoro inni mogą ich ratować?
- Heiana krzywo patrzyła na wszelakie potrawy mięsne. Patrzysz.
Jadalne. Kosztujesz. Nawet zjadliwe. A potem się dowiadujesz, z czego to | na przykład ktoś podsuwa ci czekoladki,
patrzysz: zjadliwe, a potem cię informują, że zjadłeś ślimaki w czekoladzie.
- Gnom wychylił się nieśmiało
z okienka. Popatrzył na Nefryt i tak do niej rzecze: Czy panienka wypierze mi
skarpetki? Prosiłbym w miękkiej wodzie, pachnącej. Bez wybielania, bo szkodzi
mi to na skórę | bo nawet podczas
oblężenia jest czas na sprawy praktyczne.
- Obietnic raczej się nie
łamie | raczej jest tutaj kluczowe;
obietnice można łamać, mając przed sobą gnomy i olbrzyma.
- Wypadło z niego coś okrągłego przypominającego z kształtu…
Kapustę. Zaraz… To Aed naprawdę lubi kapustę? | Aed Kapuściana Głowa - to chyba mówi samo za siebie, nie?
- Uchyliły się drzwiczki, na
których ktoś wymalował najpiękniejszej urody kota. Ktoś wyściubił zza nich
haczykowaty nos. Ktoś wyszedł chyłkiem | niczym
gracz, który siedział przed komputerem tydzień, nie wychodząc z pokoju, nie
mając kontaktu ze światem, z miną: wow, jaka grafika.
- Ej… Macie coś do jedzenia? | wymówcie
to, z akcentem, tak, jakby to zrobił chuchrak.
- Magiczka z konsternacją spojrzała na swoją kaszankę, na
wygłodniałą, łakomą twarz elfiaka, który chyba nie zamierzał nigdzie iść. Na
kaszankę. Na drącego się Brzeszczota. Na kaszankę… po czym bezczelnie schowała
ją za plecy. - Nie oddam. Moja ci jest! | bo
głodna magiczka, to samolubna magiczka.
Pogaduchy do
poduchy
Pijany Midar przysiada się do
Dara. Wisielczy humor. Krasnolud pociąga czerwonym nosem, kilka łyków, znowu
siąpi, po czym wyskakuje:
- Te, a Brzeszczot, wierzysz w
przeznaczenie?
- Ależ oczywiście! W Los,
Fortunę... i najchętniej ich pierdolę.
- To w bogów grających w kraty i
rzucających kośćmi tyż?
Midar: Dar, a to ty jesteś
prawiczkiem?
Dar: Skąd ten wniosek?
Midar (pod nosem): Dziwki się
nie liczą.
Dar: W tym wypadku to tak.
Midar: Jak się tak dalej
będziesz do sprawy zabierał, to umrzesz prawiczkiem.
Elenard: Nie jestem pewien,
czy chcę tego słuchać.
Dar: To może, panie mądralo,
idź marudzić owej babie, a nie, jeszcze jej dałeś żelazne majciochy!
Midar: Ojej, Szept miała dać
ci kluczyk. Nie mów, że nie dała, wredota jedna!
Dar: Kluczyk? To czemu ja
dostałem dłutko?
Midar: Chyba uznała, że
kluczem nie umiesz.
Dar: Dłutkiem niby sobie
poradzę? Chyba palce ubiję... Albo coś innego.
Midar: Ale to nie przy swoich
majtach masz działać, tylko jej. Powinniśmy dać ci chyba kompas. Albo mapę.
Dar: Najlepiej rozbierzcie i
pokażcie gdzie.
Midar: Uważaj, ona może woleć
pary, a nie trójkąciki.
Dar: Licząc mnie i ciebie i
Szept... to czworokącik.
Midar: To czworokąciki. Ale
czworokącik nie przejdzie. Bo ci pan katar jajca urwie.
Dar: Kto taki? Ja nie znam...
Ja nie wiem.
Elenard: On ma na myśli męża
mojej córki. Możecie proszę zmienić temat?
Midar: Ej, on jest elfem.
Czy... [tutaj cenzura, Midar ma zamiar zapytać o wymiary]
Dar: Ej… Zmierzymy? -
sugestywne spojrzenie na Mida.
Midar: Ekhem... ja nie o
twoich wymiarach Brzeszczot. Ja się zastanawiam, czy się zmieścisz.
Dar: Tak, to może być problem...
Rozmowa po podjęciu próby
zamknięcia Róży przez nieznanego sprawcę.
Lofar: Świętoszek, to musi być
świętoszek…
Midar, podejrzliwie: Daaar?
Lofar: ...czysty, ułożony, z
jakąś mroczną tajemnicą.
Dar: No? Myślę, że to pewien
elfi władca.
Midar: Wilk na urodziny dostał
odrdzewiacz magiczny i klucze. Jaruut sugeruje, że to Szept potrzebowała
kluczyka.
Dar: Biedny ten Wilk ostatnio.
Midar: No ja nie wiem, czy
biedny. On sobie te lata teraz odbija.
Dar: Szeeeeeept! Lećmy ratować
Szept! I świat przed JEGO dziećmi!
***
Dzika pointa musgu działającego wstecz - by Aedówka.
 |
CO. |
Kot Aeda vs. kaczki. Bo kaczek dawno nie było - to musiała Darrusowa.
WPT
6 komentarzy:
Ze sporym poślizgiem, ale zacieram łapki i siadam do smarowania koma.
Na początek: dziewczyny, dziękuję Wam, jesteście wielkie. Niech wena zawsze będzie z Wami. *rzuca się każdej z rękami na szyję*
Pogoda jest tak klimatyczna i fachowa, że omujeju, fajnie się czyta. :D I mroczno się zrobiło na świecie, czyli tak, jak Aedówki lubią najbardziej.
Podsumowanie sesjowego szaleństwa to mistrzostwo świata. xD Aż uwierzyłam, że ta sesja miała choć chwilę powagi. Biedny Lofar... I jeszcze zwolenników kontynuowania działalności „Róży” musi ugościć. Bidulek.
Koty! Kocia plaga! O borze zielony! :D Już wiem, co zrobi chuchrak, gdy w procesie wącenia napotka jakiś problem. Wezwie koty!
Lisie ogniki wymiatają, na pewno wrócę jeszcze do tego kawałka. Śliczny jest. ♥
Autorce Tajemniczego wisiora dziękuję i tulam ją bardzo. :D
W ogóle info tak ładnie i fachowo napisane, że czuję się jakbym swój podręcznik do historii czytała. A mam fajny podręcznik do historii, serio. I ciekawy.
Kapuściana magia – turlam się, opluwam monitor, umieram.
Nef ma słabość do mundurów? Biedny chuchrak... Musi sobie sprawić mundur. Przynajmniej żeglarz z niego dobry. Ale żeby tak mundur...? Okradną z ostatniego grosza... denara... dirhemy... Ej, ktoś tu miał waluty pisać. *ucieka do keroniowej pracowni* vel *zamyka chuchraka w kanciapie i na odchodne krzyczy mu przez drzwi „Piiisz, leniwcu zawszony!”*
Od ogłoszeń dostałam skurczu przepony. I nie mam No-Spy w domu. A Czy wiedziałeś, że... wcale nie pomogło. Fcale.
Jego Wybawicielskość! *leci dopisać do KP*
I... o co chodzi z tym zmartwychwstawaniem? xD *nie ogarnia*
Nie to, że wszystko inne to sprawka pani herszt. No spróbujcie nie mieć urazy do kogoś, kto Was znokautował drzwiami... To nie jest śmieszne. *dusi się ze śmiechu*
Sesjowe Wycinki? Aedówka płacze. Ale mam tu na biureczku chusteczki w pudełeczku, sto dwuwarstwowych, 100% celulozy... ALETONIEWYSTARCZYYY...
KACZKI! ♥ Kaczki, kaczuchy, kaczuszki!
Wiecie co? Brat kupił sobie kamerę. Kiedyś nagram się podczas pierwszego czytania WPT. Bo tego się nie da zapisać.
Na pogodę nie miałam pomysłu, ale cieszę się, że wyszło. Akurat w wątku z Darrusową była burza, to burzę się wykorzystało i nieco "umroczniło".
Ogłoszenia krótkie wyszły, ale za to klimatyczne. Zresztą, mamy rozszerzenie w postaci mega udanego Czy wiedziałeś, że i wycinków sesjowych.
Zmartwychwstawanie nawiązuje do rozmowy na gg z konferencji. Nie chce mi się przytaczać w całości, ale w pewnej chwili, po wyjątkowo śmiesznym kawałku Zora rzuciła, że ją to zabiło. Darrusowa na to, że ona nie umie, zaś ty podesłałaś fajny art - zwój wskrzeszenia. Kolejka poszła dalej, znów po jakimś komicznym wydarzeniu padło zdanie o zabiciu w rozmowie na gg. Na co Darrusowa, żeby Zora zwróciła zwój.
Ja się zbieram do komentarza sama, ale jakoś mi to nie teges idzie, podobnie jak odpisy na wątki. Wybaczcie, jeszcze sobie poczekacie.
Niech wena będzie i z tobą. W końcu słyszałam od szczurka, że ktoś tu się we wróżkę wcielił. I to jak się wcielił.
Dziękuję
Mniej więcej jakoś tak.
Aaach, rzeczywiście. Dzięki za przypomnienie. :D
Cieszę się, że się podoba. ^^
To z weną to widocznie jakieś większe zjawisko jest, bo ostatnio mi się fatalnie pisze. I inni na tym cierpią, bo nie dość, że czekają nie wiadomo ile, to jeszcze dostają jakieś gnioty pisane na siłę.
My z Zorą knujemy dodatek do następnego WPT, ale ciii, tajemnica... :>
Jest późno, musk mi się wyłączył, sepleni i bredzi, więc będzie krótko.
Pogoda - rzeczywiście, mroczna, ale ciekawa. Jak to dobrze, że u mnie nie ma burz, tylko śnieżyca :D
Wróżko, wróżko, od ciebie zaczęła się moja głupawka. I, swoją drogą, Nef jest biedna - niczego nieświadoma wejdzie sobie do karczmy, żeby ubić z kimś kolejny Poważny Interes przy chrzczonym miodzie, a tu jakiś zedrzyjgardło zanuci... wiadomo co :D Wygląda na to, że podobnie jak Aedówka muszę dodać kilka dopisków do karty.
Chyba pierwszy raz mamy tak rozbudowane informacje. Fajnie się czytało, ciekawie, w większości są bardzo klimatyczne.
A ploteczki... przy ploteczkach wymiękłam. Shel musi się rozejrzeć za tym szpiclem, który Redakcji podsunął pomysł, jakoby on i Isleen... Za to Nef ze słabością do mundurów... Do Shela. Do Flynna... Kurczę. Czy jest ktoś, do kogo ona nie ma słabości? :P
Ogłoszenia śmieszne jak zwykle, padłam przy pierwszym. Shel nieśmiało pyta, czy Isleen ma już swoją kapustę, bo boi się o swoją łepetynę.
Czy wiedziałeś że - świetne, ale nic nie pobije dopisków do sesji :D
Co do pierwszego obrazka - Aedówka, nie martw się, mam tak samo ;) Te rozterki...
Aaa, i jeszcze wiadomość dla Aeda. Niech się elfiak nie martwi, hersztówna pamięta ;P 14 luty blisko, więc jeśli autorki nie zabije olimpiada...
Nef a mogę ci odpowiedzieć na pytanie, mogę, mogę?
Czy jest ktoś, do kogo ona nie ma słabości? :P
Jest! Dev!
To przechodząc do komentarza. W końcu.
Najbardziej wymiata w tym numerze... ewidentne nawiązanie do sesji, którą wciąż mamy w pamięci w większym bądź mniejszym stopniu. Po raz pierwszy od dawna, jeśli mam być szczera, Czy wiedziałeś, że jest jednym z najciekawszych fragmentów, a nie czymś, co naprędce wyszukiwało się w zakładkach. Prawdę mówiąc, dla mnie jest chyba najlepszym, nawet przed fragmentami z sesji. Może dlatego, że tamte już znałam, już je czytałam na sesji, więc to takie bardziej przypomnienie niż coś nowego. Chociaż i tak genialne.
Opinię o pogodzie pominę. Jest nieco krytyczna, bo brakowało mi pomysłu na nią. Ale jest, a to najważniejsze.
Informacje - nieco się obawiałam, jak wypadną. Zwłaszcza, że pisane były nieco na siłę, bo Szeptucha uznała, że informacji mamy za mało. Najważniejsze jednak, że sprawiają dobre wrażenie i wcale nie widać tego, że przy ich pisaniu następowały dłuugie przerwy i mały zgrzyt z pytaniem: No, dobra, co dalej, bo to za krótkie jest.
Plotki zabawne, ale to nic nowego. W sumie, plotki trudno mi ocenić, bo za dużo tam mojego. Ogólnie, to chyba bardziej mi się podobają informacje. No, chyba że kapuściana magia i zakład Dara i Lofara.
Ogłoszenia ... mogłyby być nieco dłuższe, mogłoby być nieco więcej. Poza tym nic do zarzucenia nie mam.
Osobiście też bardzo lubię szaleństwo z gg w przypływie głupoty czyli Pogaduchy do poduchy. Uśmiech na twarzy i odpowiedź na pytanie skąd się biorą niektóre pomysły wątkowo-notkowe i głupawki postaci. Dar i przeznaczenie, to będzie trzeba wykorzystać.
Nawiasem, kto zwrócił uwagę na "Darrusowa"... znaczy się, to "sowa". Już wiemy, czemu to tak ulubiony ptaszek :P. Kot i kaczki niezłe. Chociaż kiedyś widziałam jeszcze fajniejszy kocia cierpliwość. Wylegujący się kot kontra grupa rozbrykanych szczeniąt. Biedna kicia.
Nieco nie po kolei. Czyli cała ja.
Sesjowe wycinki jak mówiłam, genialne. Lecz jakie mogłyby być, skoro pochodziły z tak udanej sesji? Aż byłam ciekawa, jakie fragmenty Darrusowa wybierze, uznając za najlepsze.
No i wróżka - ostatnia, co nie oznacza, że najmniej udana. Jak się cieszę, że się za nią, Aedówko wzięłaś, bo ja bym tego zdecydowanie tak chwytliwie i zabawnie nie ujęła. Przyjemnie, lekko się czyta, jak dodać do tego nawiązania do sami-wiecie-czego to już w ogóle. Szacunek, świetna rzecz.
No i chyba tyle. Jak o czymś zapomniałam, nie wspomniałam, nie czujcie się urażeni. To skleroza, a nie fakt, że mi coś nie podeszło.
Podeszło. WPT po raz kolejny pokazało klasę.
Prześlij komentarz