Historia

        Usiadłem na kamiennych chodach. Ciężko było mi mówić o tym co się stało, ale nie mogę się wiecznie z tym ukrywać, prawda?
- Słyszałaś o czymś takim jak Jad Trupnika?
- Każdy demon o nim słyszał. - fuknęła Xian – Ale to tylko jedna z wielu bajek...
- On istnieje. - Wtrącił się Oliver. Sukkub od razu zmierzył go wzrokiem.
Znałem Xian. Wiedziałem jaka jest gdy się złości. Musiałem szybko zareagować, więc kontynuowałem.
- Jack zlecił mi wytropienie Cypriusa. To było miesiąc po tym jak nasz statek zatonął. Znalezienie go było dużo trudniejsze. Za każdym razem jak udawało mi się trafić na jakiś ślad, okazywał się ślepą uliczką. Ale w końcu mi się udało. Znalazłem go.
- Gdzie?
- W ruinach. W tych samych w których walczyliśmy ze Starszą Duszą.
- Nawet mi nie przypominaj. - jęknęła na samą myśl o tamtym wydarzeniu – Co on tam robił?
- Nie wiem. - westchnąłem – Jego strażnicy szybko mnie odkryli. Zostałem złapany i zaprowadzony do niego.
- Jaki on jest?
- Zimny. Pozbawiony wszelkich uczuć. Nie zawaha się przed niczym. Wszystko to miał wypisane w oczach.
Tu urwałem. Zimne stalowe oczy Cypriusa. Nigdy ich nie zapomnę. Ani ich ani jego aury śmierci. Śmierci, którą roznosił niczym szczury zarazę. Po chwili ciszy znowu zacząłem opowiadać.
- Zabrali mnie na jakąś wyspę. Podróży nie pamiętam. Obudziłem się w klatce i jak by tego było mało, nie mogłem się ruszyć.
- Grandlock. - znowu wtrącił się Oliver. Widząc nasze pytanie w oczach wyjaśnił – Rzadka substancja paraliżująca. Sprawia że nie możesz się ruszyć przez kilka dobrych godzin. Chociaż to zależy też od dawki.
- Mi musieli podać chyba wiadro tego paskudztwa. - zażartowałem.
- Znając Twoje możliwości, to całkiem prawdopodobne. - dogryzła mi Xian.
         Uśmiechnąłem się mimo woli. Brakowało mi jej dogryzania. W pewnym sensie. Ale musiałem jej przyznać rację, dawka musiała być dość spora. Z racji, że tyłek mi przemarzł i zdrętwiał musiałem wstać. Dawniej by mi to nawet nie przeszkadzało, ale teraz jest teraz.
- Byłem torturowany dzień w dzień. - kontynuowałem – Co jakiś czas przyprowadzali nowych więźniów a starych zabierali. Ale nie mnie. Byłem im do czegoś potrzebny. Nawet nie wiem do czego. Nie zauważyłem nawet kiedy pojawiła się Iris. Kiedy została złapana.
Łza pociekła mi po policzku. Ja i moje szczęście w miłości. Nie ważne kogo bym nie kochał, i tak znika z mojego życia. Najpierw Janna a teraz Iris. Obie tak mi bliskie i nie mogłem ich uratować.
- W końcu przyszli po mnie. - kontynuowałem – Towarzyszył mu strażnik. Ostatnie co pamiętam to jak ukuli mnie włócznią i znajomą kobieca sylwetkę.
Xian patrzyła na mnie z zaskoczeniem. Chyba nie tego się spodziewała. Z resztą wszyscy wyglądali na nieco oszołomionych tym co powiedziałem. I się im nie dziwię. Sam był bym w szoku gdyby ktoś mi opowiedział taką historię.
- Powiedzmy, że Ci wierzę. - przerwała cisze Xian – Co teraz zamierzasz?
- Nauczyć się żyć na nowo.
- Znajdź sobie jakiś cel. - powiedziała wstając i przechodząc obok – Inaczej będzie Ci ciężej niż myślisz.
- Po tych słowach rozpłynęła się w powietrzu.
- Masz dziwnych znajomych. - rzucił Oliver.
- Wystarczy spojrzeć na Ciebie. - odgryzłem się z uśmiechem.

1 komentarz:

  1. Chyba spodziewałam się większego wybuchu ze strony naszej demonicy. A ona to wszystko zniosła dość spokojnie. Taka... opanowana.
    I co tu dużo mówić, brakowało mi tych docinek i żartobliwych złośliwości w relacjach. Zdanie zaś o celach - jakże prawdziwe.
    Niemal szkoda, że tak krótka ta historia.

    OdpowiedzUsuń