Biały i zielony daje czerwony!

        Deszcz był mało przyjemny. Nawet jak dla mnie. Zupełnie jakby matka natura rozpaczała nad swoimi dziećmi. A zwłaszcza nad jednym. Stary magazyn, gdzieś na skraju miasta. Nie bardzo wiem dlaczego, ale zawsze Iris przychodziła tu gdy chciała pozbierać myśli. W te okolice mało kto się zapuszczał, a na pewno nie Xian. On nie. To jak określiła „Za bardzo śmierdzi” i od tamtej pory omija tą okolice. Iris była inna. Gdyby jej kazano zamieszkała by w samym sercu Bagien Tysiąca Rzek i to bez marudzenia. Może jest delikatna na zewnątrz, ale za to twarda wewnątrz. Uśmiechnąłem się czując jej zapach. Przyśpieszyłem kroku i po chwili znalazłem się w środku magazynu.
       Opuszczona sala była „ozdobiona” porozrzucanymi i nie kiedy zwalonymi skrzyniami. Stosy skrzyń piętrzyły się czasami niemal pod sam dach, który był tak dziurawy, że deszcz wpadał do środka. W powietrzu unosił się zapach wilgoci oraz starego powietrza. Coś przeleciało mi nad głową. Okazało się, że była to sowa. Mało zadowolona, że tu przyszedłem. Rozejrzałem się dokładnie. Światło księżyca wpadało przez dziury po dachówkach zostawiając snopy srebrnego światła. Z kąta dobiegł mnie cichy szloch. Gdy spojrzałem w stronę skąd dobiegał, ujrzałem Iris siedząca na jednej ze skrzyń.
       Wycisnąłem deszczówkę z moich włosów i podszedłem do niej.
- Jak zwykle tutaj, co?
Na moje słowa podskoczyła i spojrzała na mnie. Widać, było że się mnie tu nie spodziewała.
- Co tutaj robisz? - Wytarła łzy ręką. Chyba chciał je przed mną ukryć. Ciężko, by to było zrobić zwłaszcza, że oczy miała już czerwone od płaczu.
- Niech pomyślę... Szukałem Cię?
- Po co?
- Martwiłem o Ciebie. - Podszedłem bliżej. Jednak nie usiadłem obok niej. Nie chciałem się narzucać. A przynajmniej nie tyle co ustawa przewiduje.
Patrząc na nią poczułem lekkie wyrzuty sumienia.
- Chciałem, Cie przeprosić za tamto co powiedziałem. - Naprawdę miałem poczucie winy. Ostatni raz czułem się tak po stracie Janny.
- Nie przepraszaj. - Odezwała się niepewnie – To było nawet miłe. Poniekąd.
Trochę marne pocieszenie. Ale chyba widziała, że jakoś mi ciężko z tym.
- Xian jest z Tobą? - Pokręciłem przecząco głową, a ona poklepała ręką miejsce obok siebie. Zaproszenie bym usiadł bliżej. Co zresztą zrobiłem.
- Jak Ty z nią wytrzymujesz? - Zapytałem chcąc zmienić nieco temat.
- Kwestia przyzwyczajenia. - Odparła z bladym uśmiechem – Nie zawsze jest łatwo, ale daję sobie radę.
- Podziwiam Cię za to. - Spojrzała na mnie z zaskoczeniem, a gdy napotkała mój wzrok zarumieniła się. - Mówię poważnie. Xian, chyba lubi wyprowadzać mnie z równowagi.
Iris się zaśmiała.
- Wtedy p-p-powiedziałeś t-to by się jej odgryźć, czy n-naprawdę tak myślisz?
        Czyżby cały czas o tym myślała? Czy to faktycznie wywarło na niej takie wrażenie? Co tu się dzieje? Co to za dziwne uczucie? Czuję ciepło. Zimno. Zdenerwowanie...
Driada cały czas bacznie mi się przyglądała. Z resztą miałem głupie wrażenie, że ta pokręcona sowa też to robi.
- Wiesz... Gdyby Janna mnie słyszała zabiła by mnie na miejscu.
- No tak. Janna. - Spojrzała smutnie na podłogę.
Popsułem wszystko. Zeskoczyła ze skrzyni i zrobiła kilka kroków.
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - Spojrzała w sufit. Zupełnie jakby szukała tam odpowiedzi na swoje pytanie albo wsparcia.
- Ciężko o nim zapomnieć. - Ledwo powstrzymałem uśmiech na samo wspomnienie – Machałaś mi przed nosem kijem.
- A pożar domku? - Kolejne pytanie.
- Owszem. - Spojrzałem na Iris z niepokojem i ciekawością.
Akurat w tym miejscu pojawiło się światło księżyca, a driada stała w małej kałuży.
- Po tamtym incydencie, zaczęłam Ci się bacznie obserwować. - Powiedziała po chwili ciszy – Co robiłeś, jak się zachowywałeś. Zaczęłam się nawet łapać, że robię to samoczynnie. Gdy powiedziałam o tym Xian, niemal udusiła się ze śmiechu. Ale wyjaśniła mi, że mogę się w Tobie zakochać. Pomimo tego czym jesteś.
        Zatkało mnie. Patrzyłem na nią osłupiały tym co właśnie powiedziała. Widziała mnie pod postacią demona. Nie bała się. Widziała jak zabijam. Nie uciekła od mnie. Stawała w mojej obronie, gdy Xian mnie zaczepiała. Jak matka albo starsze rodzeństwo. Ale czy ona wie? Nie. Przecież nie może. Chciałem coś powiedzieć, ale Iris znowu zaczęła mówić.
- Już pierwszej nocy czułam, że jesteś inny. Czułam, że ja...
- Nie żartowałem. - Przerwałem jej .
Teraz to ona spojrzała na mnie z zaskoczeniem. Zeskoczyłem ze skrzyni i powoli ruszyłem w jej stronę. Teraz wiem czego chcę. Wiem, że mam siłę. To się nie skończy tak jak ostatnio. Gdy stanąłem na wprost niej patrzyła na mnie jak na wariata.
- Nie żartowałem wtedy. I to też nie jest na żarty.
Położyłem moje dłonie na jej zimnych policzkach i ją pocałowałem.
Zimno pod moimi dłońmi ustąpiło miejsca ciepłu. Spojrzałem w jej zapłakane oczy. Cała twarz miała czerwoną.
- Nie wiem czy to się uda. Nie wiem, do czasu aż nie spróbuję. Nie wiedziałem, że to jeszcze potrafię. Ale wiem co czuję do Ciebie, Iris.
- Potrafisz co?
- Się zakochać.
- A Janna?
- W końcu muszę pozwolić jej odejść.
Znowu ją pocałowałem. Jednak tym razem mój pocałunek został odwzajemniony.

Nawet nie zauważyłem, kiedy deszcz przestał padać.


[Chwilę za mną chodziła ta notatka, ale w końcu udało mi się ją jako tako poskładać. Może się Wam spodoba, może nie. Ale przynajmniej będzie trochę "życia" z mojej strony]


4 komentarze:

  1. Jest, jest, w końcu jest... mój komentarz.
    A na poważnie... w końcu jakiś weselszy akcent w życiu Eliasa.
    Fajnie, naturalnie ci to wyszło. Naturalnie, prosto, do tego ich zachowania są... realne i nie jakieś wydumane. Jak ty to robisz, że w krótkich zdaniach, bez wielgachnych opisów, potrafisz oddać tak wiele emocji?
    Naprawdę mi się podoba.

    P.S. Wyjaśnisz pochodzenie tytułu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z opóźnieniem, ale przeczytałam. Wiesz, co mi się najbardziej podoba? Że opisy uczuć i zachowań nie są przerysowane. Nienawidzę, kiedy tekst na siłę epatuje miłością i tym jak to "czas się zatrzymuje", " tego się nie da opisać" i ble, ble ble. A u ciebie jest naturalnie. I dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam już dużo wcześniej, ale jakoś tak wyszło, że nie skomentowałam.
    Tak, jak napisały przedmówczynie - fajnie, że nie przesadzasz w opisach i nie przesładzasz. Za dużo cukru jest w tych wszystkich głupich książeczkach i w komediach romantycznych.
    No cóż, mam nadzieję, że bohaterom wyjdzie i że doczekamy się jeszcze więcej przyjemnych epizodów... Z tego, co widzę, wszyscy lubią swoje postacie męczyć, więc raczej mało jest takich pozytywnych akcentów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię dialogi, są naturalne. Postacie rozmawiają ze sobą zamiast czytać sobie w myślach. Wypowiedzi nie są przekombinowane. I pojawiają się te momenty zawieszenia, kiedy powinno się coś odkręcić, bo się coś nierozważnie palnęło, ale człowiekowi jest po prostu za głupio, by się odezwać. Trochę przeszkadzały mi przecinki, literówki i to, że nie zawsze wiedziałam, czyją wypowiedź czytam, ale wrażenia nadal bardzo pozytywne.
    Mru.

    OdpowiedzUsuń