tag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post8761870652363931950..comments2023-07-09T17:26:49.853+02:00Comments on Królestwo Keronii: Uszatek i Kwiatek na tropie przygody: Przypadłość parszywej gospody. Nefrythttp://www.blogger.com/profile/14822288888992270066noreply@blogger.comBlogger11125tag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-78222987908274711512016-03-29T12:53:53.956+02:002016-03-29T12:53:53.956+02:00To się trochę czepiam = zabrzmiało złowrogo. Po cz...To się trochę czepiam = zabrzmiało złowrogo. Po czym patrzę, czytam i oł... tylko tyle? :P Zasadniczo poprawione, oprócz lasku i ścieżki. <br />A! Przed albo wiem, że bez przecinka, ale zastanawia mnie "co nasze". Jeśli traktować to jako w domyśle "co jest nasze", postawiłabym przecinek. Ale czy tak ma być?<br /><i>"Możemy iść każda w swoją stronę i udawać, że nic się nie stało albo poszukać co nasze i tego, kto nas tak urządził"</i><br /><br />Miasto 44... chyba nie widziałam... Chyba. Chyba muszę zobaczyć. :D<br /><br />Tak, zakończenia... Zmora. Znaczy, nie lubię zbyt zamkniętych, ale za otwarte też są bleh. Chociaż, najgorsze i tak jest łączenie 2 całkiem ładnych fragmentów, jeśli się nie ma pomysłu na ten wypełniacz.<br /><br />Jak miło odnotować, że nie tylko ja cierpię na słowotok.<br /><br />I wiesz co? Ja naprawdę lubię Radę. Zwłaszcza jak mam na kogo zrzucić utrudnianie życia moim i cudzym postaciom. Rada jest wtedy idealna. Zastanawiam się, kiedy ci, których nią katuję, w końcu się wkurzą. Albo kiedy Iskra zdecyduje, że Wilk znosi Radę, bo ma jej dosyć :D<br /><br />Przewracanie na prawą stronę... Zwłaszcza, kiedy się zaspało :D <br /><br />Ja i magia. Gdyby nie fakt, że potrzebuje fabuły jako tła, już bym pisała notkę i katowała was magią. Chyba macie szczęście.<br />Szepthttps://www.blogger.com/profile/14056077820598665873noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-29613434068988792972016-03-28T03:47:56.115+02:002016-03-28T03:47:56.115+02:00II
To ja się trochę poczepiam. :D “Było zaiste ni...<b>II</b><br /><br />To ja się trochę poczepiam. :D “Było zaiste niewielu osób o złotym sercu” - powinno być “niewiele”. “Naprzeciwko” i “wgłąb” pisze się razem. “Wąska, wybiegała z lasu, w którym spędziła ostatnią noc, biegła dalej” - rozumiem zamysł, ale jednak niezgodność podmiotów trochę dezorientuje.<br />Co do przecinka przed “albo” - jeśli ten spójnik się nie powtarza, zostaje bez przecinka. ;)<br /><br />Podoba mi się to, że nie tylko mag może ogarniać magiczną zagadkę. Nie jak na kiepskiej sesji RPG, na której albo jesteś magiem, albo sorry, wpadłaś w pułapkę, możesz sobie rzucić kostką, licząc na krytyczny sukces… a potem rzucić jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze. U Was każda postać wykorzystuje swoje umiejętności i cechy, by dołożyć kolejny element do układanki. I to jest fajne.<br />Kolejna rzecz to upchnięcie koszmaru w komedii i zarazem komedii w koszmarze. Kurde, nie wiem, jak to zrobiłyście. Nie mam pojęcia.<br />“[...] nie byłam pewna, jak Szept współdzieliła ten sen i czy to nie jakaś magia. W sumie, co najlepsze, nadal tego nie wiem.” I właśnie to mi się w tej notce podoba najbardziej. Bo ja wcale nie chcę tego wiedzieć. :D<br /><br />“Znalezione” przez Odrina mapy. I wszystko jasne.<br /><br />“Na pewno bomba opisywało mi się nóżki, mięśnie, kosteczki i flaczki.” Tak, to było czuć. I kto mnie teraz pozbiera? Odrin? ;__;Olżuniahttps://www.blogger.com/profile/11816359628738513963noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-16163715190529989172016-03-28T03:47:31.721+02:002016-03-28T03:47:31.721+02:00I
Słowotok? Czuję się wywołana do tablicy.
Dziwn...<b>I</b><br /><br />Słowotok? Czuję się wywołana do tablicy.<br /><br />Dziwnie to brzmi w moich ustach (a raczej dziwnie wygląda po przejściu przez moją klawiaturę), ale podoba mi się ta wzmianka o mięchu na samym początku w kontekście tej postaci. Mocny kontrast z (oficjalną) profesją Paeonii. I taka, chciana czy nie, spuścizna po ojcowskim fachu. Tak, mimo że próbuję<br />I opis wybudzania się ze snu mi się podoba. Tak, ja lubię szczególiki. I fascynuje mnie ten moment, w którym bardzo powoli przypomina się sobie kolejne fakty i składa w jako tako spójną całość. A tu jest to fajnie opisane.<br />“Oczy niechętnie się otworzyły, głowa przekręciła w bok. Miękkość materaca kontrastowała ze wspomnieniem uciskających tyłek kamieni, szorstki koc, chociaż ciepły, drażnił gołą skórę./Gołą.” Ten kawałek jest… cudowny. I ten moment, w którym brak kaca staje się większym problemem niż byłby nim sam kac. Natomiast pierwsze słowa Szeptuchy po tym fragmencie… Moje skojarzenia każą mi podejrzewać o coś Wilka. Ta bardziej pruderyjna część mnie każe mi przestać się zastanawiać. Zostanę pośrodku i to tu zostawię, niech obraz aedówkowego odbioru tekstu będzie bardziej pełny. xD<br />“Jakby dwukolorowe tęczówki nie były zbyt dosadną wskazówką odnośnie tożsamości Raa’sheala.” Kisnę dalej. xD<br />W paru miejscach gubiłam się, gdy brakowało mi imienia albo innego określenia odnoszącego się do danej postaci. Ale odnajdywałam się szybko, to są charakterystyczne osobistości.<br />O rety, są dirhemy. <3 Tak, muszę się wziąć za tę zakładkę i ją w końcu napisać, żeby było co konsultować. Spoiler w takim wydaniu… o lepszym marzyć nie mogłam chyba. <3<br />Elfia królowa bluzgająca po krasnoludzku - to nie wymaga komentarza, to jest po prostu piękne.<br />“[...] uśmiechnęła się wesoło. Przynajmniej nikt nie poodczepiał dzwoneczków od jej stroju.” Obosz, uwielbiam tę postać. xD I wyobraziłam sobie, jak uśmiechając się, przygryza dolną wargę i lekko marszczy nos. Tak, MUSICIE wiedzieć, co mi siedzi w głowie.<br />“Świetnie. Chwalą ją, a ona nawet nie pamięta za co.” Brzmi jak Rada. To nie tak, że ja nie lubię Rady. Ja ją właśnie bardzo, bardzo, baaardzo lubię.<br />“Do pomieszczenia wpadło światło. Światło dnia. Był dzień. Cóż za fascynujące odkrycie.” Kisnę bez ustanku jak przystało na dobrze wychowane ogórki.<br />“Pośpiesznie ubrała się, ciesząc, że nic nie musi przewracać na prawą stronę [...].” Przewracanie ubrań na prawą stronę jest takie nieelfie, podobnie jak pranie.<br />Opis nastroszonego, rozwścieczonego dzika. Rozpływam się.<br />Magiczka ignorująca wypalone w podłodze runy. I takie: “ależejaktomożliwe”. Pasuje to do konwencji snu, podkręca kuriozalność całej sytuacji, a i wyjaśnienie z komentarza do mnie przemawia. A mój mózg bardzo ładnie sobie tę scenę wyreżyserował. Żabia perspektywa i spowolnienie. Tak, tak, Olżuniu.<br />Ten moment, w którym pokręcony sen zaczyna zmieniać się w koszmar… Khem. To jest dobrze napisane, if you know what I mean. Za dobrze. I do tego reakcja Paeonii. “Uszatku, znajdź no szybko jakieś rozwiązanie, a ja się pobawię tym tutaj dyndającym jelitem.” Ktoś tu, zdaje się, oglądał “Miasto 44”, a konkretnie scenę z wybuchu bomby. Zresztą… Yhm, mniejsza. Niedobrze mi. *zapija Pepsi (serio)*<br />“Poczuła obcą świadomość, zdziwienie, chyba własne, może jego, jej, kimkolwiek był.” Tak, jaram się odczuwaniem emocji bez sprecyzowania, czyja ona jest, nawet jeśli połowę podejrzanych stanowi odczuwający tę emocję. Muszę częściej poruszać temat magii w wątku, Szept. :D Żebyś “wsiadła na swojego konika” i żebym się tym jarała. Pazerność w wydaniu de luxe.<br />O Wielki Jeżu, jakie epickie schizy. Tak epickie, że w pewnym momencie ma się ochotę powiedzieć “dość, wystarczy mi tej epickości jak na jeden raz”. Wystarczyło i poczułam naddatek. Spory naddatek.<br />I końcówka, właściwie końcówki. Fajne. Ja rzadko lubię zakończenia, zwykle nie satysfakcjonuje mnie sposób i jakość domknięcia wątków. Tutaj nie mam zastrzeżeń. Wszystko jest jednocześnie domknięte i otwarte, wyjaśnione i delikatnie zasugerowane. No i powstał nowy rodzaj powiązania. Status: spotkana_y we śnie.Olżuniahttps://www.blogger.com/profile/11816359628738513963noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-52232298231963230062016-03-17T22:40:49.707+01:002016-03-17T22:40:49.707+01:00Haha, musiałaś mi pokazać to zdanie, żebym mu się ...Haha, musiałaś mi pokazać to zdanie, żebym mu się przyjrzała. W zasadzie, tym obu, bo z drugim przykładem nadal nie wiem, jak powinnam postąpić :D<br />A tłumaczenie... ja choruję na coś zwanego słowotokiem i chęcią do gadania. Jak to włączysz, będę paplać o wszystkim, ważne czy nieważne, chcecie wiedzieć czy nie chcecie. Ale nic tutaj nie odbierałam jako zarzut czy że się nie podoba. Aż tak nie biorę do siebie :P (haha, ale nadal boję się publikować notki solo, bo sama ją zjechałam od góry do dołu, krytyk jeden).<br />Aha, dokładnie. Na dole ratowała nas Paeonia. Przynajmniej do trupków. Musiałam być wtedy w naprawdę mrocznym, ponurym nastroju. Cieszę się, że aż tak tego nie widać. Szepthttps://www.blogger.com/profile/14056077820598665873noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-69361082396443920122016-03-17T18:48:33.417+01:002016-03-17T18:48:33.417+01:00Masz rację co do fragmentu "Ale jeśli ta świn...Masz rację co do fragmentu "<i>Ale jeśli ta świnia mimo swej świeżości i pełnej swej krasy nie przyciąga zwierząt domowych to znak, że coś jest nie tak!</i>". Przynajmniej tak mi się teraz wydaje :)<br />Hm, z drugim zdaniem zadałaś mi ćwieka. Szczerze mówiąc, nie wiem.<br />Ale Szept, nie musisz was tłumaczyć ;) Przecież ja nie mówię, że mi się nie podobało.<br />Serio w momencie zejścia na dół zabrakło ci weny? Kurczę, w życiu bym nie powiedziała.Nefrythttps://www.blogger.com/profile/14822288888992270066noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-30435748505435408222016-03-15T18:03:50.793+01:002016-03-15T18:03:50.793+01:00Co pisało mi się najprzyjemniej? Ojej, notka ma ta...Co pisało mi się najprzyjemniej? Ojej, notka ma takie rozciągnięcie czasowe, że trudno mi sobie przypomnieć. Na pewno bardzo ładnie poszedł początek. Na pewno bomba opisywało mi się nóżki, mięśnie, kosteczki i flaczki. I sama końcówka, gdy w końcu wpadłam na to, jak ja ją widzę i jaki punkt opisać. Pierwszy powstał fragment o śnie, potem wypełniałam luki. Kiedy wyszło, że to sen? Chyba jak Paeonia napisała, że się obudziła. Chociaż, w moim przypadku nie byłam pewna, jak Szept współdzieliła ten sen i czy to nie jakaś magia. W sumie, co najlepsze, nadal tego nie wiem. <br />Kryzys wenowy miałam mniej więcej w połowie, po zejściu postaci na dół, do wspólnej izby, stąd w tamtym okresie napisanie czegokolwiek było po prostu cięższe i wiązało się z wysiłkiem. Ponieważ kocham logikę, problemem było też zakończenie: wpaść na nie. Nie chciałam opisywać typowego przebudzenia, chciałam coś wyjaśnić, nawiązać do tego, co się wydarzyło, ale sama jeszcze nie wiedziałam, jak. Dopóki nie wpadłam, że idę w sen, siedziałam, czytałam, myślałam, znowu czytałam.<br />Co jeszcze? Naprawdę dobrze mi się pisało. Raz ciężej, raz gorzej, raz lepiej - wena kapryśna. Podobała mi się atmosfera naszej akcji, podobało uderzanie do siebie nawzajem... podobał mi się też piękny, zaprezentowany mi dzik i jeszcze kilka scenek wybranych z notki. <br />I już są efekty. Myślimy nad wątkiem. :D<br /><br />P.S. Mówiłam, że będzie dłuugaśne Szepthttps://www.blogger.com/profile/14056077820598665873noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-38306553464864694802016-03-15T18:03:23.971+01:002016-03-15T18:03:23.971+01:00Mówiąc szczerze, na początku też miałam mieszane u...Mówiąc szczerze, na początku też miałam mieszane uczucia co do samej akcji. Wybranego dla mnie początku też. <br />Mam swój styl pisania, zwykle nie lubię tekstów, gdzie autor bombarduje mnie komizmem, ironią i tego typu sprawami, bo w nadmiarze przestają mnie bawić - dlatego panu Pratchettowi powiedziałam nie. <br />Przyznam, że czytając początki, najbardziej podobał mi się ten Aedówki i Iskry, nie pamiętam twojego i Zorany, za to patrząc na Darrusowej i Tiamuuri nasunęło mi się oblężenie i... opisać to w dobrym stylu to wyzwanie. Skoro mówimy szczerze, mój podobał mi się średnio, nie do końca widziałam akcję, a Luciena od razu zamieniłam na bardziej elastyczną Szept. No i nie potrafiłam sobie wyobrazić, co takiego musiałaby zrobić magiczka, żeby Midar (czy inni przyjaciele) miał ją gdzieś. Słowem, nie widziałam mojej ukochanej logiki i realizmu. <br />No i byliśmy w parach mniej lub bardziej znających się. W naszym przypadku kompletnie nic wcześniej nie pisałyśmy razem, więc nie znałyśmy ani swoich stylów, ani siebie nawzajem. Można mówić, co się chce, ale znając się, łatwiej ruszyć do przodu.<br />Może od razu powiem, że budzimy się to dla mnie strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o integrowanie autorów (bo ożywienie już nieco mniej, zwłaszcza że miałam obudzić się w wakacje, nie zaś ze snu zimowego, ale dobre i to). Zwłaszcza, jeśli oboje w to wejdą. Tutaj pięknie podziękuję Paeonii za wyrozumiałość dla mojego napiszę jutro (czyt. za 3 dni do tygodnia), muszę zebrać pomysły (czyt. chwilowo choruję na lenia i nie myślę). Muszę też nadmienić, że moja współautorka w tworzeniu tego eksperymentu wykazała dużo więcej inicjatywy niż ja, poruszając sam temat pisania, szturchając mnie, no i zawsze mogłam liczyć na podpowiedzi i tzw. burze mózgów, gdy pojawiało się pytanie, co dalej. Patrząc wstecz, z tego ostatniego korzystałam za rzadko. No i dziękuję za opublikowanie, za nazwanie i stworzenie dopisku pod tekstem. Za coś jeszcze miałam, ale nie pamiętam, za co.<br />No i Kwiatku, dziękuję, że wytrzymałaś ze mną i ci się chciało :D Naprawdę miło, jeśli trafi się na kogoś, kto ma dużo zapału i chęci, za to kocham duety, bo jak dopadnie mnie dołek wenowy, mogę liczyć na drugą stronę i pomoc. <br />Na początek: na notki, wspólne akcje, google dysk wymiata. W połączeniu z gg i krótkim komunikatem: "dopisałam swoje, teraz ty" idealne. Zdecydowanie mój ulubiony sposób pisania notek, początkowo, z racji że była nas trójka, jedyny, który tak naprawdę wchodził w grę (nie wyobrażam sobie przesyłania w 3 maili albo przez gg pisanie na konferencji). <br />Muszę też przyznać, że jako jeden ze starszych autorów (starszych stażem) troszkę dałam plamę, bo nie zawsze ogarniałam wszystko czy wychodziłam z propozycjami. Po części wynikało to z faktu, że największy problem w przypadku notek mam z fabułą - przynajmniej w mojej ocenie i dlatego nie paliłam się z jej konstruowaniem i przejęciem pałeczki. Przyznaję, że początkowo, gdy byłyśmy przy samych ustaleniach, miałam obawy, czy starczy nam zapału i nikt się nie wykruszy.<br />Notka była klecona na zasadzie: kilka pomysłów, luźno rzuconych - jak choćby pomysł z nagim początkiem autorstwa Paeonii. Potem troszkę weny, czasem przedłużania, słowem, raczej spontan, mniej zarysu akcji. Nie jest to sposób, w jaki zwykle piszę notki, więc troszkę miałam obawy, co z tego wyjdzie i jak fabuła ułoży się logicznie (bijcie, walcie po głowie, ale ja powiem, że logika musi być, nawet jak owce spadają z nieba, to da się to wyjaśnić). <br />Czasem było tak, że miałam dzika, miałam go usunąć, a nie miałam pojęcia, czym ten dzik jest, czasem były runy, a ja nie wiedziałam, czy mają być prawdziwe, wytworem iluzji, czy naprawdę mają moc. Niemal do końca nie wiedziałam czy to sen, czy jednak pamięć domu, czy duchy, czy jeszcze jakieś inne twory, magiczne pułapki. <br />Szepthttps://www.blogger.com/profile/14056077820598665873noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-78636658033722356722016-03-15T16:31:26.313+01:002016-03-15T16:31:26.313+01:00Co zaś do znaków... Prawdę mówiąc, ich pominięcie ...Co zaś do znaków... Prawdę mówiąc, ich pominięcie przeze mnie było całkowicie celowe. Raz, że nie chciałam zrobić z magiczki nieomylnej alfy i omegi, która wszystko wie. Stwierdziłam, że jest tylko elfem, ma prawo do błędów i pominięć. Dwa, założyłam, że właśnie tego się spodziewacie. Mag, więc zauważy. A ja bardzo nie chciałam iść w przewidywalność. No i trzy... gdyby przyszła do dziwnej gospody z misją, wiedząc np o jej nawiedzeniu, zwróciłaby uwagę. Byłaby gotowa, nastawiona na magię. Tutaj jest ona, prywatne życie, a żyje się nie tylko 1 dziedziną czy uprawianym zawodem, w każdym razie Szept tak robi. Chodzi mi o fakt, że gdyby zawód determinował wszystko, lekarze by nie chorowali, mechanikowi nie psułby się samochód, a weterynarzowi zwierzaki by nie chorowały. Stety czy nie, tak nie ma. Stąd taka, a nie inna decyzja odnośnie magiczki i uwagi poświęconej runom. Dopiero zaniepokojona, zwraca na nie uwagę, ale wtedy już spodziewa się, że coś jest nie tak. <br /><br />Co jeszcze... ah. Ilość krwi i flaków. Nefryt, no wiesz co? Gdyby to było naprawdę, nie wwaliłabym tam tyle krwi. Może troszkę flaków, ale nie zalewałabym nimi postaci :D A tak trochę pojechałyśmy. <br /><br />Poza tym, odnotowuję autorski sukces. Mianowicie, opisy nie są takie złe, skoro ktoś je chwali. To teraz trzeba popracować nad budowaniem fabuły, bo to moja kolejna pięta Achillesa.<br /><br />I tyle z notki. Wnioski odnośnie akcji budzimy się i wrażenia muszę dopiero skrobnąć. Nefryt, ja lubię dużo gadać, na pewno chcesz mnie o to pytać? <br />Szepthttps://www.blogger.com/profile/14056077820598665873noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-23574030507981917342016-03-15T16:28:19.569+01:002016-03-15T16:28:19.569+01:00Ojoj, ależ ktoś nam tu skrobnął komentarz :D
No ...Ojoj, ależ ktoś nam tu skrobnął komentarz :D <br /><br />No to po kolei, dzięki za wskazanie błędów, przynajmniej tych przecinkowych. Poprawiłam tam, gdzie się zgadzałam, tam gdzie nie... cóż, nie poprawiam na ślepo, najpierw dopytam. Duety są ciężki do poprawy, każdy ma inny styl pisania, inaczej buduje zdania, ktoś by coś napisał inaczej, użył innego słowa... przecinki to stosunkowo najłatwiejsza rzecz do edycji, podobnie momenty, w których trzeba scalić teksty 2 autorów albo zaznaczyć, kto coś mówi.<br />Mam wątpliwości w 2 podanych przez ciebie zdaniach.<br /><i>"Ale jeśli ta świnia mimo swej świeżości i pełnej swej krasy nie przyciąga zwierząt domowych to znak, że coś jest nie tak!" - przecinek po domowych</i><br />Hmm... ja bym to raczej rozpisała tak:<br /><i>"Ale, jeśli ta świnia, mimo swej świeżości i pełnej swej krasy, nie przyciąga zwierząt domowych to znak, że coś jest nie tak!"</i> acz przyznaję, głowy za to nie dam. Co myślisz? Od "mimo" do "krasy" traktuję jako wtrącenie. <br />Plus, tutaj:<br /><i>"Możemy iść każda w swoją stronę i udawać, że nic się nie stało albo poszukać co nasze i tego, kto nas tak urządził" - przed albo powinien być przecinek</i><br />Z mojej wiedzy zasadniczo przed występującym pojedynczo "albo" nie stawia się przecinka, stawiamy dopiero, gdy albo powtarza się w zdaniu, wówczas przed tym powtarzającym się i każdym kolejnym go stawiamy. Są sytuacje, kiedy "albo" rozpoczyna wtrącenie, wówczas można postawić przed nim przecinek. Szerzej tutaj: <a href="http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-albo" rel="nofollow">link</a><br />Zastanawia mnie natomiast, czy nie powinien wystąpić przecinek przed "co nasze". Patrząc na zasadę stąd <a href="http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/przecinek-przed-tym-co-konieczne;15825.html" rel="nofollow">link</a> chyba tak?<br /><br />Dobra. Koniec rozkmin odnośnie poprawności. Założę się, że gdybym przeczytała jeszcze raz cały tekst, znalazłabym jeszcze więcej smaczków, bo zawsze jest coś, co umknie. Także dziękuję Nefryt. <br /><br />To... hmm... o czym by teraz, żeby to miało ręce i nogi? Ah! Opis monet. Za opis monet dziękuję <b>Aedówce</b>. Przyznaję, należę do osób, które czasem podglądają szkice, a ponieważ wiedziałam, że ktoś tu się brał za monety i uznałam, że może to być fajny smaczek, tak, popełniłam to. Podejrzałam. Bezczelnie spisałam. Powiedziałabym, że żałuję, że więcej tego nie zrobię, ale to byłoby kłamstwo. No to... ten tego... Dziękuję, że mogłam się posiłkować opisem, niejako przed jego publikacją, robiąc taki mały spojler. <br /><br />Nawiasem, Nefryt, ja też od razu zapisuje wrażenia. Bez tego trudno się odnaleźć. Tyle, że ja od razu robię to w komentarzu, stąd czasem wychodzi mi mały chaos. Błędów tylko nie zapisuję, bo nie zawsze wiem, czy ktoś chce, żeby je wytykać, a kopiować całych zdań, by wskazać przecinki... czasem mi się po prostu nie chce. <br /><br />Słodka, senna Szeptucha... Cieszę się, że przemówiło do Ciebie. No i w sumie z tym kamuflażem to tak... większość elfów wie, że nietypowe oczy. Jednak, przeciętny człowiek mógłby się nie połapać, że ma przed sobą elfiego władcę. Ostatecznie, świat długi i szeroki, więc się po prostu nie znają, no i po prostu też się koronowanej głowy śpiącej pod gołym niebem nie spodziewa. Myślę, że gdyby Szafira ubrała się jak chłopka, no i zachowywała niezbyt dostojnie, też by jej nie rozpoznano, chyba że osoby będące bliżej władczyni. Z tym, że mogę się mylić. <br /><br />Biorąc pod uwagę ... tak, Paeonia cięty języczek. Szept musiała znieść jeszcze porównanie do orka. <br />Szepthttps://www.blogger.com/profile/14056077820598665873noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-51244798540265589902016-03-14T20:08:02.343+01:002016-03-14T20:08:02.343+01:00Część II.:
Spodobał mi się opis monet - niby szcz...<b>Część II.:</b><br /><br />Spodobał mi się opis monet - niby szczegół, ale ładnie umiejscawia wszystko w realiach i dodaje smaczku.<br /><i>"Możemy iść każda w swoją stronę i udawać, że nic się nie stało albo poszukać co nasze i tego, kto nas tak urządził" </i>- przed albo powinien być przecinek<br /><i>" - Darowanej świni nie zagląda się w bebechy jak mówi stare rzeźnicze przysłowie, prawda. "</i> - przecinek przed jak<br /><i>"Ale jeśli ta świnia mimo swej świeżości i pełnej swej krasy nie przyciąga zwierząt domowych to znak, że coś jest nie tak!"</i> - przecinek po domowych<br />Nie wiedziałam, czy to zamierzony efekt, ale czytając o tym, jak Paeonia i Szept szły ciemnym korytarzem, czułam dreszcz niepokoju. A potem, kiedy zobaczyły, kto siedzi na dole, niepokój zmienił się w pewne niekoniecznie miłe przypuszczenia. Coś było bardzo, bardzo nie tak. Natomiast trochę zdziwiło mnie, że Szept nie zwróciła uwagi na dziwne znaki, że jej to nie zaniepokoiło, że - jako mag - nie zaczęła czegoś podejrzewać. <br />Świetnie wyszło wam to wrażenie nierealności, czytając, cały czas zastanawiałam się, czy to sen, czy jednak jawa. I wcale nie byłam pewna żadnej opcji. I potem to odkrycie na suficie. Wiecie co? Podoba mi się groza w waszym wydaniu. Prawdopodobnie, gdybym była pewna, że to dzieje się naprawdę, odczułabym tę ilość krwi i flaków jako kiczowatą, ale w kontekście nierealności wszystkiego, klimat został uratowany.<br />Więc jednak sen... W zasadzie logiczne. Nawet bardzo, ale jakoś mi tak dziwnie i chyba trochę... smutno, że nie spotkały się naprawdę? <br />Opis snu na końcu jest piękny. Trochę poetycki i jednocześnie oddający sedno tych najbardziej realnych. Aż mi się przypomniały moje sny.<br />Jako inicjatorka akcji "budzimy się", bardzo się cieszę, że - po pierwsze, chciało się wam to doprowadzić do końca, nawet pomimo trudności. Po drugie - że udało wam się zgrać i stworzyć naprawdę intrygującą fabułę z bardzo niedopracowanego zalążka pomysłu. Największą radość sprawia mi jednak to, że dobrze się bawiłyście. Nie wiem, jak dla pozostałych, dla mnie długość nie miała znaczenia.<br />Możecie coś opowiedzieć o wrażeniach, jakie towarzyszyły wam przy pisaniu? I w ogóle, jestem ciekawa, jak wyglądał proces tworzenia. Umawiałyście się góry, czy improwizowałyście? Które sceny pisało wam się najprzyjemniej, a które wymagały wysiłku? Skąd wziął się pomysły, by spotkanie i wydarzenia z karczmy okazały się snem?Nefrythttps://www.blogger.com/profile/14822288888992270066noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-63100117663619804492016-03-14T20:07:40.596+01:002016-03-14T20:07:40.596+01:00Część I.:
Patrząc na tytuł notki, nie miałam poję...<b>Część I.:</b><br /><br />Patrząc na tytuł notki, nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Zanim skojarzyłam, że to notka z „budzimy się”, uszatek skojarzył mi się – jak się później okazało prawidłowo – z Szept, a kwiatek – z Tiammuri. Potem rozumiałam, że to przecież „budzimy się” i inny duet. Szczerze mówiąc, na początku miałam bardzo mieszane uczucia. Obawiałam się, co tego wyjdzie raz – bo „budzimy się” było niejako eksperymentem na żywym organizmie, dwa – wasz pomysł dopracowałam chyba najmniej, w dodatku narzucając pewne dziwactwo fabuły. Trzy – macie zupełnie różny styl pisania i prowadzenia postaci. Generalnie, mieszanka wybuchowa. <br />Czytając, zapisywałam na bieżąco swoje wrażenia i skojarzenia, nawet te głupie, oraz znalezione błędy, bo komentując dopiero po przeczytaniu, zwykle ulatuje mi połowa spostrzeżeń. Więc, po kolei:<br />"<i>uświadczyło ją w pełni iż coś jest nie tak. Ona nie chrapała. Spała zawsze sama. Jeszcze ta ściana w którą uderzyła!"</i> - przed iż powinien być przecinek. Nie do końca pasuje mi tu słowo "uświadczyć", kojarzy mi się ono raczej z "spotkać, zobaczyć, ew. znaleźć" - ale możliwe, że błędnie <br /> <i>"Obmacała się i dostrzegła, że nie ma na sobie żadnego odzienia". </i> - hm, albo mi się wydaje, albo tego nie było w pomyśle xD Autorska inwencja, super!<br /><i>"- Nie chcę klejnotów … - wymamrotała sennie współtowarzyszka Paeonii, na wpół obudzona. Spała na brzuchu, z głową wtuloną w niegdyś białą, obecnie zszarzałą poduszkę, okryta lekko nadjedzonym przez mole kocem. Umysł, dopiero wyrwany ze snu, nie pojął, że ostatnie, co pamięta, to gwiazdy nad głową, blask płonącego ogniska, parskanie podjadającego świeżą trawę Zahira i cykanie świerszczy, nocnych grajków."</i> - widzę senną Szept. Jeszcze nie wiem, czy to ona, ale ją widzę. Słodka, senna Szeptucha :D<br /><i>"Z całą pewnością twarz, okolona długimi, rudymi włosami, nie należała do kogoś, kogo zaliczyłaby do swojej kompanii"</i> - kompania wrednej magiczki :D<br /><i>"Ubiór prosty, podróżny, znoszony, lecz nawet elfi władca, wymykając się incognito ze stolicy, nosił takowy, nie chcąc rzucać się w oczy. Jakby dwukolorowe tęczówki nie były zbyt dosadną wskazówką odnośnie tożsamości Raa’sheala"</i>- czyli istota kamuflażu w fantasy :D<br /><i>"- Jestem pewna, że to on to zrobił. Nie ufam elfom. To takie podejrzane stworzenia. W dodatku zawsze coś kręcą! Mówię, wszystko co złe to elfy - wygłosiła swoje mądrości Paeonia i zaczęła szukać czegoś do ubrania"</i> - kocham, biorąc pod uwagę, do kogo Paeonia to mówi.<br /><i>" Patrzyła na nią wyczekująco jakby zaraz miała zarzucić ją gradem wyjaśnień"</i> - przed jakby powinien być przecinek<br />Nefrythttps://www.blogger.com/profile/14822288888992270066noreply@blogger.com