tag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post4607916015453577646..comments2023-07-09T17:26:49.853+02:00Comments on Królestwo Keronii: Uprowadzenie: Zatrute źródła złaNefrythttp://www.blogger.com/profile/14822288888992270066noreply@blogger.comBlogger6125tag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-79166896473635164762015-12-26T00:00:16.440+01:002015-12-26T00:00:16.440+01:00Przeczytawszy i spodobawszy! Zabierałam się trochę...Przeczytawszy i spodobawszy! Zabierałam się trochę do tego komentarza, bo chciałam napisać go na spokojnie, a nie wklepać parę zdań i wysłać. No, to komentuję. Nawet podwójnie, bo mi komputer posłał poprzedni komentarz tam, gdzie raki zimują. Takie podwójne wyrazy uznania będą, a co.<br />Na początku trochę kręciłam nosem, że Arnora (uwielbiam to imię btw) tak chłodno wszystko analizuje i nie daje się opanować emocjom, ale potem zreflektowałam się, że nie wszystkie nieletnie bohaterki płci żeńskiej muszą trząść się ze strachu i biernie wyczekiwać ratunku. Wpadłam w pułapkę schematów, których tak nie znoszę, paczcie państwo. Zresztą na co ja narzekam, skoro śmiertelnie niemal wystraszona Melu jest tak genialnie opisana? Tak, znowu opisy, ale tego nie da się nie skomentować, choćby się powtarzało nie wiadomo który raz. Bo opisy są spójne, plastyczne, nic sobie nie przeczy i nie ma się problemów z wyobrażeniem sobie czegoś. Jest i szczegółowo, i całościowo. Aż Ci zazdroszczę, że nie musisz się martwić, że jakiś czytelnik będzie się zastanawiał: <i>ale chwila, moment, to te drzwi nie były po lewej i bliżej okna przypadkiem?</i> W scenie walki trochę brakowało mi dynamiki, ale znów marudzę, bo praktycznie nie da się precyzyjnie opisać tak złożonej sceny w paru krótkich zdaniach. Warto nadmienić, że ja podczas czytania scen walki w większości przypadków prędzej czy później się gubię, również u dostających dobre recenzje pisarzy, a u Ciebie się nie pogubiłam. I chwała Ci za to.<br />Tak, ja też kocham inkantację. Jest piękna, po prostu piękna. :D<br />Lubię zakończenie. Bo jest otwarte i nie wiadomo, co dalej. Daje do myślenia. Tak samo jak cała historia – nie daje o sobie łatwo zapomnieć, wraca się do niej.<br />No dobra, zakończenie zakończeniem, ale ja to bym przeczytała ciąg dalszy... xD<br />A to takie ogólne spostrzeżenie: masz swój styl, Twojego tekstu nie da się pomylić z jakimkolwiek innym. Nie uzasadnię tego, ale takie właśnie mam odczucie.<br />I na koniec – last but not least – dziękuję. Dziękuję, bo fajnie się czytało, a przecież mnóstwo pracy w to włożyłaś. Naprawdę, szacun.Olżuniahttps://www.blogger.com/profile/11816359628738513963noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-73992408378479029452015-12-19T15:24:08.249+01:002015-12-19T15:24:08.249+01:00Tak, właśnie pod kątem weny pytałam. I niezdrowej ...Tak, właśnie pod kątem weny pytałam. I niezdrowej ciekawości ludzkiej :D Poza tym, ja lubię kolekcjonować rzeczy w myśl zasady: "przyda się może."<br />Dziękuję Szepthttps://www.blogger.com/profile/14056077820598665873noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-45274580834140875762015-12-16T18:05:14.445+01:002015-12-16T18:05:14.445+01:00Dziewczynka zapewne przez jakiś czas będzie rozsta...Dziewczynka zapewne przez jakiś czas będzie rozstawiać po kątach siostrę i kuzynkę ;) Ona ma w końcu charakter ojca i wuja, ludzi wytrwałych i zdeterminowanych, to z pewnością spróbuje wyciągać jakieś korzyści z sytuacji. W sumie kiedyś może dalszy ciąg jej historii napiszę, nie wykluczam tego.<br /> Może to przeznaczenie, że się zgrało. Ja to mam takie dziwne wyczucie graniczące z jasnowidzeniem, mało tylko przydatne, bo różne rzeczy dostrzegam dopiero po fakcie ;)<br />Co do źródeł - Mniejszy Klucz Salomona, Większy Klucz Salomona, Grimoirum Verum, Księga Świętej Magii Abramelina i bodajże Czarny Kruk. I coś tam jeszcze, chwilowo nie pamiętam. Nie wiem, po co Ci to, ale jeśli chodzi o wenę i pomysły do opowiadań to nadaje się świetnie ;)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-22568853905816000212015-12-16T15:47:29.629+01:002015-12-16T15:47:29.629+01:00A ja myślałam, że łatwo się czegoś takiego nauczę....A ja myślałam, że łatwo się czegoś takiego nauczę. Niestety, na czynniki pierwsze rozbijam tylko to, co kocham i jest mi bliskie, a jak coś, na czym się mniej znam lub mniej mnie interesuje, to opis wychodzi po macoszemu :( Śmiało jednak przybiję piątkę, bo nauki ścisłe też kocham. <br />O tak, z adrenaliną masz całkowitą rację. Dużo też zależy od charakteru, bo niektórych strach paraliżuje i głównie to miałam na myśli - i to był swego rodzaju komplement dla małej (nawet jeśli miała małą pomoc w postaci demona). Przewlekły stres działa też czasem demotywująco, wyniszczająco, ale to odmienny temat :D<br />Kapitalnie się inwokacja wpasowała, naprawdę. Z czystej ciekawości, podzielisz się źródłami? (Nigdy nie wiadomo, co i kiedy może się przydać)<br />O fakt, nie zwróciłam uwagi na miejsce :D No, ale miejsce zawsze lekko można nagiąć. Tak czy inaczej fajnie się zgrało, chociaż fakt, cykl pierwszy i sam pomysł na takie, a nie inne zakończenie zapewne też :D Swoją drogą, nie wiem jak inni, ale ja jestem ciekawa, co teraz będzie z opętaną dziewczynką. <br />Szepthttps://www.blogger.com/profile/14056077820598665873noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-11427968990299709212015-12-15T22:32:25.666+01:002015-12-15T22:32:25.666+01:00Hah, szczegóły to widzę chyba dzięki temu, że mam ...Hah, szczegóły to widzę chyba dzięki temu, że mam zamiłowanie do nauk ścisłych w odpowiedniej kombinacji z cechami umysłowymi autyzmu i lekkiej nerwicy natręctw a myślenie od urodzenia mam trochę jak po psychodelikach ;) Już od ładnych paru lat w umyśle rozbijam na czynniki pierwsze różne rzeczy pod względem "technicznym". Mój psychiatra nazwał to anankastyczną dokładnością ;)<br />Co do odwagi, to w sytuacji zagrożenia życia czasem ludzie pod wpływem adrenaliny dostają motywacji albo do szybkich działań, albo do szukania rozwiązań, których w normalnym stanie umysłu się nie znajduje. A przy średniowiecznych realiach, gdzie śmierć i niebezpieczeństwa są powszechne, założyłam, że już nawet dzieci od najmłodszych lat wyrabiały sobie pewien instynkt.<br />Teksty inwokacji wzięte z autentycznych rzekomo ksiąg opisujących przywoływanie demonów, niewielkie tylko zmiany wprowadziłam. Bo akurat mi to bardzo pasowało :P<br />Ale to nie jest Develean jak w misji Eliasa ;) Przez przypadek tak wyszło, bo cykl zaczęłam wiele miesięcy temu.<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8066596928163870581.post-77369420727262843482015-12-15T18:49:08.522+01:002015-12-15T18:49:08.522+01:00Łał. Cóż za tempo tworzenia. I jaka długość. Pod w...Łał. Cóż za tempo tworzenia. I jaka długość. Pod wrażeniem. <br />Podobno nadzieja matka głupich, ale jak każda matka, dzieci kocha, więc uroczyście mówię: ktoś przeczytał. <br />Powtórzę się po raz kolejny, ale opisy masz mistrzowskie. Wszystko dopracowane w każdym calu, w każdym szczególe. I tak detaliczne. Jak ty to robisz, że widzisz każdy szczegół, do tego z różnych dziedzin? Uchyl rąbka tajemnicy, zdradź sekret. <br />Coś, co mi się nasuwa podczas czytania początku - odważny dzieciak z tej Arnory. Wiem, potem to demon, ale początkowy opis zrozumiałam, że jest z jej punktu widzenia i to głównie niego się tyczą wrażenia. <br />I bardzo ciekawe odwołanie do bogów. Znaczy, uwielbiam takie rzeczy, bo dodają klimatu. A fakt, że to bogowie z zakładki, jeszcze bardziej nadaje realiów. <br />Jedna literówka - zapewne z szybkiego pisania: "gogant" :D Domyślam się, że chodziło o giganta. I jedno zjedzenie spacji "zajmowałyfiolki".<br /><br />P.S. Wiesz, że za jednym zamachem skończyłaś swój cykl i zrealizowałaś misję? Znalazłaś zaginione dziecko. Szepthttps://www.blogger.com/profile/14056077820598665873noreply@blogger.com